galopujący major galopujący major
211
BLOG

Konserwatywne umysły

galopujący major galopujący major Polityka Obserwuj notkę 11

  

 

Kolejna lato sopocka plaża, sopocka plaża syfem zaraża – śpiewał swego czasu Kazik, a dziś, już nie tylko o syfie w Sopocie, ale w ogóle o całym syfie bałtyckim, śpiewa nam Łukasz Warzecha. Redaktor Faktu, ma bowiem tę nieukrywaną zaletę, że tak, jak często wiele rzeczy mu się nie podoba, tak często nie boi się głośno o tym mówić. Rok temu nie podobały mu się muzea na Mazurach, parę miesięcy temu zburzenie jakieś parowozowni czy tłum w Kazimierzu, a dziś nie podoba mu sięasortyment kebabów, pizzy, hot dogów i hamburgerów, dziesiątek tysięcy pamiątek znad morza made in China, grę w odbijanie krążka na blacie, sale z automatami do gry, tatuaże z henny i całe mnóstwo innych wspaniałych rozrywek i ofert,które mają tę jedną wspólną wadę, że nie mają kompletnie nic wspólnego z morzem i regionem.Można by więc za blogerem Nicponiem słusznie rzec, że cały urok wyjazdu nad polskie morze polega właśnie tych polsko-westernowskich klimatach, gdzie na dobre nie dotarł jeszcze Sanepid, czy kolczykowane krowy. Od siebie zaś dodać, że jak kogoś nie stać na zagranicę, tudzież ma chęć nad Polski Bałtyk, to się musi z Dzikim Zachodem zmierzyć, świat nie jest bowiem sprawiedliwy. Można, ale raz, że pomysł iż Warzecha Łukasz musi znosić ten przewalający się i lekceważący go tłum, który kupuje jego gazetę, byłby sprzeczny z podstawowym, iście stirnerowskim, dogmatem warzechizmu (jedyny i jego urlop). A dwa, że okolice plaży w Brighton czy chorwackiej Puli, wcale o wiele lepsze nie są, no może poza zapachami z wydm, co już nie jest winą obsobaczonych miejscowych, wszak oni załatwiają swe potrzeby u siebie w domach. Prawdziwy problem Warzechy Łukasza, to jest jednak problem, jaki każdy egocentryczny konserwatywny liberał ma z kapitalizmem. Mianowicie okazuje się, że miejscowi przedsiębiorcy, ludzie, którzy oferować mają konsumentom konkurencyjne dobra, w istocie, dobra te oferują jednolicie tandetne. Przynajmniej tandetne dla Warzechy. Okazuje się, że dobra unikalne, przez co najczęściej drogie, przedsiębiorcom tym się nie opłacają, przez co wolą oni postawić na masową produkcje kebabów i sprzedawać chińskie bibeloty, niż trwać z wyszywanymi kaszubskimi makatkami. Okazuje się wreszcie, że kapitalizm, którzy kwitnie nad polskim morzem, skutkuje komercjalizacją przejawiającą się w hołdowaniu gustom najmniej wymagającym, bo konsumentów o gustach wyrafinowanych jest zdecydowana mniejszość.

 

Po raz kolejny usiłuję zrozumieć – pisze Warzecha - w czym leży problem. Skąd ten melanż cech, dających tak fatalne skutki. Skąd to lenistwo, krótkowzroczność, pazerność, bezmyślność. Jak długo można tak ciągnąć? A może można długo, bo klienci nie wymagają niczego innego. Może to tylko ja jestem takim zrzędliwym tetrykiem i tylko ja nie mogę się pogodzić z tym syfem, jaki co roku latem panuje nad Bałtykiem?A może, skoro kapitalizm co do zasady, hołduje fetyszowi zysku, a zysk, znów co do zasady, osiąga się na kliencie masowym, to może właśnie, co do zasady, tandeta w kapitalizmie jest równie nieuchronna, co w socjalizmie. Skoro masowy klient to klient z gustem tandetnym. Słowem konserwatywny liberał w typie Warzechy ma problem, bo z jednej strony, przy okazji Nieznalskiej, pisał, że sztuka musi być weryfikowana portfelem odbiorcy, ale gdy przychodzi do weryfikacji, to okazuje się, iż odbiorca kupuje kebab, a nie francuską kuchnię w hotelu Neptun nad Bałtykiem. Pozostaje kilku Warzechów nad polskim morzem, którzy chcą czegoś lepszego, ale że wolny rynek to demokracja, gdzie każda złotówka ma swój głos, to w porównaniu z tłumem, siła przebicia Warzechów jest słaba. Zapłaćcie parę tysięcy to wam sprowadzimy homary, kelnerki i kaszubskie tańce.

Egocentrysta Warzecha chciałby jednak, nie tylko zróżnicowanej oferty u przedsiębiorców, ale i ingerencji państwa, skutkującej przynajmniej budową muzeów. Na ile jest to sprzeczne z postulatem, że sztuka ma się sama bronić, i artyści sami utrzymywać, prezentować, zabiegać o swoje- nie czas wykazywać. Warto jednak podkreślić, iż konserwatywni liberałowie w typie Warzechy, choć deklaracyjnie brzydzą się ingerencją, to i tak w ostateczności zawsze z egocentrycznych powodów po nią sięgną. Bo uważają, że ich gusta i oczekiwania (ratujcie parowozownie!) są na tyle ważne, by komuś narzucać własne pomysły. O tym jednak, że druga, nie konserwatywna strona, może również sięgać po takie narzędzia, nie chcą nawet słyszeć, bo wówczas jest to socjalizm labo wręcz socjalofaszyzm. Najlepszym tego dowodem jest felieton Pawła Lisickiego, gdzie nakaz zdejmowania krzyży w hiszpańskich szkołach i szpitalach, sarkastycznie przyrównuje do nakazu zmiany imion. Jest to oczywiście typowy błąd utożsamiania, własnego, indywidualnego władztwa (nadawanie imion) z władztwem, wspólnym nad dobrem publicznym. Konsekwencją Lisickiego jest więc już nie tyle warzechowe, „róbcie tak jak ja chce, bo mi się to podoba”, ale „nie róbcie tego czego ja nie chcę, bo to mi się nie podoba”. O ile Warzecha odwołuje się więc do działania, które w pewnych wyjątkowych warunkach, nie naruszałoby by woli większości, o tyle Lisicki swym prawem veta chciałby, aby ta większość respektowała jego sprzeciw. Co jak najbardziej pasuje do demokratyzmu prezentowanego przez ten odłam lewicy, która uważa, iż sposobem na uniknięcie demokratycznej tyrani, jest respektowanie pewnego minimum poszanowania woli mniejszości.

Konserwatysta Warzecha nie rozumie więc tandeciarskiej nieuchronności masowego kapitalizmu, Lisicki chroniąc hiszpańską mniejszość, wpada w lewicową retorykę, zaś najnowsza gwiazda Rzepy, Mariusz Max Kolonko, straszy utratą pamięci. Kolonko, a za czym i ponoć cały naród, ma utracić pamięć, bo polityczna poprawność, zakaże mówić nie tylko „murzyn”, ale również „Nigga”, choć przecież Nigga, jest porozsiewany jest po Chacie wuja Toma i całej amerykańskiej literaturze. Okazuje się więc, że już nie tylko trzeba sprzedawać, to co chcą konserwatyści, nie zdejmować ze ścian tego czego nie chcą, ale nie można, nawet społeczną presją, oburzać się gdy Cię zwyzywają od czarnuchów. 

http://lukaszwarzecha.salon24.pl/120057,remanent

http://www.rp.pl/artykul/61991,348570_Jasnie__Pan_Murzyn.html

http://blog.rp.pl/lisicki/2009/08/13/moje-rady-dla-premiera-hiszpanii/

 

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka