Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa
216
BLOG

Czy Rafała Ziemkiewicza można zrobić w ...

Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa Rozmaitości Obserwuj notkę 43
Znanemu publicyście wydaje się, że może do woli krytykować wspomnianą inność, podczas gdy jest dokładnie odwrotnie. Jeśli coś może, to być na bakier ze zwalczaną przez gejów nietolerancją, ale z wojującą innością LGBT – nigdy. Trend nie jest jeszcze oficjalny i ubrany w ścisłe ramy prawa, ale już dziś - jeśli wychylisz się inaczej niż tego od ciebie oczekują - możesz nieźle oberwać i będziesz płakał

        No więc wracam do pytania postawionego w tytule: czy Ziemkiewicza można zrobić w ...? A pewnie, że tak. Zresztą on sam niekiedy całkiem fajnie potrafi się wystawić w charakterze jelenia. Na przykład, gdy wspominał o swoich dziennikarskich praktykach w Stanach Zjednoczonych, aby niedługo potem lidera zespołu The Rolling Stones nazwać – tu zapisuję fonetycznie - Majkiem Dżejgerem. Nie wiem kim jest ten Majk, choć to zupełnie ktoś inny niż ten, kogo praktykujący niegdyś w USA dziennikarz miał na myśli.

         Nieważne, zostawmy na boku ten dział wiedzy publicysty i przejdźmy do jego ostatniego, piątkowego występu w Telewizji Republika, w której co tydzień jest gościem politycznego przeglądu tygodnia swego imienia. I tu mała dygresja, niemniej konieczna z uwagi na lepsze zrozumienie sytuacji, jaka miała miejsce na wizji.

        Otóż trudno, znając poglądy pana Rafała, założyć, że ten przejawia jakieś ,,szczególnie przyjazne” nastawienie w stosunku do LGBT, zwłaszcza jako ideologicznego, politycznego i obyczajowego ruchu gejów, lesbijek etc., a zatem świata seksualnie poukładanego na opak, wciąż poszerzanego tak o nowe przywileje, jak i wyzwania nieuleczalnej odmienności. Ewentualnie o nowe zdobycze perwersji, jeśli ktoś woli. A ponieważ nieuleczalnej, zatem z pozornie humanitarnego obowiązku akceptowanej taką, jaka ona jest. Rzecz ma się więc całkiem analogicznie do dawnej polityki Tuska wobec Rosji, co trudno uznać zachowaniem dobrze rokującym na przyszłość. Bo o ile można jeszcze zaakceptować samą odmienność, to już akceptacja wojującej odmienności narusza zmysł przetrwania.

        Co ciekawe, znanemu publicyście wydaje się, że może do woli krytykować wspomnianą inność, podczas gdy jest dokładnie odwrotnie. Jeśli coś może, to być na bakier ze zwalczaną przez gejów nietolerancją, ale z wojującą innością LGBT – nigdy. Trend nie jest jeszcze oficjalny i ubrany w ścisłe ramy prawa, ale już dziś - jeśli wychylisz się inaczej, niż tego od ciebie oczekują – możesz nieźle oberwać i będziesz płakał. Dlaczego? Bo jak chce się psa uderzyć, to kij zawsze się znajdzie. Kij na homofobiczny ryj – tak to spuentujmy.

        Podobne nastawienie nie tyle wobec społeczności odmiennej seksualnie, co wytwarzanych przez część z niej krzykliwej, agresywnej atmosfery przejawia Telewizja Republika. I jest to oczywiste – wystarczy posłuchać komentarzy dotyczących na przykład gejowskich marszów, by odnaleźć się w politycznej i obyczajowej atmosferze, preferowanej w tym medium. Ustalmy więc, że goszczący w Republice Ziemkiewicz czuje się tam ideologicznie niczym w domowych pieleszach.

        Tym bardziej dziwi, że w trakcie ostatniej audycji dziennikarz występował na tle pliku gazet i stojącej obok filiżanki na spodeczku, sugerujących wizualnie atmosferę prasówki. Jednak nie zwykłej filiżanki tylko białej… Wiem, to jeszcze nie czyni sensacji, rzecz jednak w tym, że na białym fajansie widniała tęcza – symbol gejowskiego ruchu. Czyżby zatem redakcja Telewizji Republika chciała uczcić w ten sposób rozpoczęty pierwszego czerwca miesiąc gejowskiej dumy? I czy wiedział o tym, jaki propagandowy wystrój urządzono mu za plecami sam Ziemkiewicz? Może niczym Tusk, który rzekomo nie miał pojęcia o banerze dopominającym się śmierci Kaczyńskiego, ustawionym tuż za nim, tak i prawicowo-konserwatywny publicysta nie wiedział o gejowskiej reklamie, którą – chcąc, nie chcąc – firmował swoją znaną osobą. Przepraszam, panie Rafale, ale tak wyszło, czyli że chcąc, nie chcąc, wyszedł pan na jelenia. Albo dwulicowca.

        Przy tym nie dziwi mnie, że intelektualna nieboga prowadząca program z publicystą, Emilia Wierzbicki, niepotrafiąca wznieść się dziennikarsko ponad poziom szkolnego radiowęzła, nie zauważyła wpadki. Ale jak w każdej redakcji są tam przecież ludzie kontrolujący na bieżąco przygotowanie i przebieg programu. Czy zatem uszło to ich uwadze, czy raczej nie i w myśl zasady łatwiejszego przetrwania: Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek, pomyśleli, że szczypta konformizmu, ba! - może nawet i oportunizmu jeszcze nikomu nie zaszkodziła. A jeśli nawet oś symetrii uwiera ich nieco w tyłek, to nie czas na to, by sobie ją paluchami stamtąd wygrzebywać.

---------------------------

https://www.youtube.com/watch?v=GKjQ6Tev7k8&t=38s


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości