Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa
84
BLOG

Przypadek Bąkiewicza (z cyklu Wyborczych Niestrawności)

Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa Polityka Obserwuj notkę 9
Okazuje się, że niemile zaskoczonymi byli również niektórzy ludzie Prawicy, w tym profesor Andrzej Zybertowicz, który krytycznie wypowiedział się o kandydaturze Bąkiewicza. Może żeby być symetrycznie bez skazy? Hm, no nie wiem

        Robert Bąkiewicz, były prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, będzie kandydować z ostatniego miejsca listy wyborczej PiS w Radomiu. Oczywiście opozycji to się nie podoba, zwłaszcza lewactwu. - Bo jak to tak, zawyło - żeby nacjonalista, ksenofob, homofob i co tam mu jeszcze można w curriculum vitae dopisać, a potem, już finalnie, ubrać w brunatną koszulę, raptem teraz ma być taki cały na biało? No przecież kłamstwo i siara (że nie powiem w co) przed całym cywilizowanym światem.

        Osobiście mam nieco inne zdanie, bo skoro Giertych, to dlaczego nie Bąkiewicz? Poza tym znam bardziej kompromitujące kandydatury, jak choćby Donalda Tuska – człowieka, który dla własnych interesów, dziwnie zbieżnych z zaodrzańskimi, skłócił Polaków, osłabiając jak nikt przedtem państwo polskie. Albo Michał Kołodziejczak, Bogusław Wołoszański, Klaudia Jachira…. Można długo by wymieniać, stawiając różne zarzuty, z wyjątkową głupotą na czele. A jakby gamoni, baranów i zbuntowanych chamów było mało, to na domiar złego Adam Bodnar, były Rzecznik Praw Obywatelskich. Ten sam, który odbierając w Niemczech nagrodę Federalnego Związku Towarzystw Niemiecko-Polskich, powiedział, że na Niemcach jako mentorze Polaków ciąży szczególna odpowiedzialność wobec naszego kraju. I żeby być bardziej wymownym, sięgnął po myśli wybrane z ,,Małego Księcia” Saint-Exupery’ego, przyrównując swoich rodaków do oswojonego zwierzęcia, którego nasz sąsiad nie może porzucić. No i co mu się za to należy: kop poniżej pleców i dwa wiadra plwocin, czy miejsce na listach wyborczych KO? W Polsce oczywiście to drugie, choć przy nim Bąkiewicz wydaje się kandydatem wręcz kryształowym – narodowo i moralnie.

         Ale… No właśnie. Okazuje się, że niemile zaskoczonymi byli również niektórzy ludzie Prawicy, w tym profesor Andrzej Zybertowicz, który krytycznie wypowiedział się o kandydaturze Bąkiewicza. Może żeby być symetrycznie bez skazy? Hm, no nie wiem. Poza tym został nieco emocjonalnie i politycznie jakby wystudzony, zapewne za sprawą dawnych lęków i złych wspomnień z czasów wypowiedzi z lutego 2019 roku. To wtedy stwierdził, że ,,podczas obrad Okrągłego Stołu komuniści podzielili się władzą ze swoimi agentami”, za co byli uczestnicy tamtego wydarzenia ze strony opozycji, w wezwaniu przedsądowym skierowanym do Zybertowicza, zażądali od niego przeprosin na łamach czterech dzienników i wpłaty 50 tys. złotych na rzecz WOŚP. A to zniszczyłoby profesora i jego rodzinę materialnie. Jakby tego było mało, ciągnęła za nim nagonka prowadzona przez tak zwany świat nauki, który później blokował jego profesurę. I to wtedy właśnie żona Zybertowicza, sprawiając wrażenie, że robi to na klęczkach, błagała Adama Bodnara o wstawiennictwo, by ten zapobiegł ich finansowej ruinie i infamii nakręcanej mową nienawiści. Wyglądało to trochę tak, jak będąc otoczonym przez stado szakali poprosić hienę o wsparcie. Rozumiem cel, ale było to po prostu żałosne i tamten szlam fałszywej zresztą skruchy, spowodowanej głównie próbą sięgnięcia do profesorskiej kieszeni, a więc pobudkami materialnymi niezbyt wysokich lotów, osiadł od tamtej pory na Zybertowiczach. A że nie każdy to widzi i tak odczuwa? No cóż, nie każdy też dostrzega, że król jest nagi. Dlatego sądzę, że pan profesor nie ma – tak po ludzku - moralnego prawa oceniać kandydatur innych ludzi, zwłaszcza Bąkiewicza, który posiada cokolwiek twardszy kręgosłup niż ten profesorski. No i twarz.

        Ale to nie koniec, bo zawsze musi się odezwać ktoś, kto zagęści atmosferę sosem głupio-śmiesznym. Oto Łukasz Schreiber powiedział: ,,że by na Bąkiewicza nie głosował, gdyby był w Radomiu”. On, minister - członek Rady Ministrów, cokolwiek to oznacza, przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów i sekretarz Rady Ministrów, a zarazem mąż swojej żony Marianny. Tej właśnie, wystawiającej się nago i w półnegliżach na Instagramie, autorki durnych performansów i równie głupich wypowiedzi, które kompromitują Schreibera jako męża, a jako rządowego oficjela teoretycznie dyskwalifikują. I to on publicznie odcina się od kandydatury Bąkiewicza. No ludzie! Aż chciałoby się krzyknąć: - Ej, Łukasz, lepiej odetnij się od swojej durnej żony, tylko na Boga, rób to, chłopie, ostrożnie.

        I pomyśleć, jakimi to ludźmi obrodziła nam III Rzeczpospolita. Ludźmi, którzy jak na ironię sprawują w niej rząd dusz maluczkich.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka