ghanima ghanima
4656
BLOG

Portfolio seryjnego samobójcy w plenerze III RP

ghanima ghanima Polityka Obserwuj notkę 12

 

  Temat dokonań „seryjnego samobójcy” był już poruszany wielokrotnie w internecie, także na Salonie24 

http://lubczasopismo.salon24.pl/lecznica/post/458604,lista-ofiar-seryjnego-samobojcy

http://lubczasopismo.salon24.pl/DonaldTusk/post/380836,smierc-w-czasach-tuska

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=8SDdur6i9pQ

http://niepoprawni.pl/blog/394/lista-ofiar-seryjnego-samobojcy

http://www.fakt.pl/Tajemnicza-lista-smierci-krazy-w-polskim-internecie-Kto-na-niej-jest-,artykuly,148470,1.html

  Ja w tym miejscu chciałabym uzupełnić listę jego ofiar, dokonać analizy i porównań niektórych wątków, a inne rozwinąć, stawiając własne hipotezy. Oczywiście nie zawsze modus operandi „seryjnego samobójcy” to formalne samobójstwo, w wielu przypadkach są to wypadki w niewyjaśnionych okolicznościach, czasem śmierć pozornie z przyczyn naturalnych. Są sposoby uśmiercania człowieka imitujące np. niewydolność krążenia lub zawał serca. Z oczywistych przyczyn nie będę rozwijać tutaj tego zagadnienia, ale polecam artykuł, w którym autor logicznie wyjaśnia, w jaki sposób nieznani sprawcy nie pozostawili śladów w przypadku G. Michniewicza, A.Leppera, D. Szpinety, R. Musia (brak obrażeń defensywnych, śladów walki) i prokuratura mogła stwierdzić brak śladu udziału osób trzecich. http://wiadomosci.wp.pl/kat,1518,page,3,title,Lepper-Petelicki-Mus-Ich-bliscy-nie-wierza-w-samobojstwa,wid,15067652,wiadomosc.html?ticaid=1101f7 (strona 3-cia tego artykułu).

 

  Właściwie już w latach 90-tych seryjny samobójca grasował likwidując kolejno kontrolera NIK (Michała Falzmanna), który odkrył aferę FOZZ, jego zwierzchnika Waleriana Pańkę (na dzień przed ogłoszeniem raportu na temat FOZZ), a nawet Bogu ducha winnych policjantów, którzy pierwsi przybyli na miejsce wypadku szefa NIK W.Pańki http://www.fronda.pl/a/zginal-bo-naglosnil-sprawe-okradania-kraju,13474.html (1991r.). W tamtą sprawę najprawdopodobniej zamieszane były polskie służby specjalne WSI czerpiące profity z procederu defraudacji w FOZZ.

  Zabójcy Piotra Jaroszewicza (premiera w latach 1970–1980) i jego żony, Alicji Solskiej – w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 roku w warszawskim Aninie spędzili w domu Jaroszewiczów wiele godzin. Byłego premiera okrutnie torturowali, Alicję Solską początkowo związali i położyli w łazience, by ranem zabić ją strzałem w tył głowy ze sztucera jej męża. Od początku śledztwa założono motyw rabunkowy zbrodni, mimo, że nie splądrowano mieszkania, nie została skradziona biżuteria, kolekcja znaczków pocztowych czy książeczki czekowe. Bałagan mordercy zostawili jedynie w gabinecie Jaroszewicza, co by wskazywało na kradzież jakichś dokumentów. W śledztwie (nie był przy nim obecny prokurator) popełniono sporo uchybień: nie zabezpieczono śladów, nie zbadano zamka do drzwi domu, zabrudzeń na drzwiach i ościeżnicach willi, zignorowano zeznania świadka (który powiedział, że widział, jak ranem 1 września z domu Jaroszewiczów wychodziła kobieta i dwóch mężczyzn). W 2007 roku pojawiają się doniesienia prasowe wiążące śmierć Jaroszewicza z archiwami Reichssicherheitshauptamt (na temat współpracy prominentnych polityków i finansistów z III Rzeszą) zabranych przez niego z barokowego pałacu w Radomierzycach, zanim reszta dokumentów została wywieziona do ZSRR. Miały się w nich znajdować między innymi dokumenty dotyczące kolaboracji Francji z III Rzeszą czy akta Léona Bluma oraz rodziny Rothschildów (to ostatnie wiele tłumaczy, polecam książke „Wojna o pieniądz” autorstwa Song Hongbing). Dokumentalista Jerzy Rostkowski uważa, iż podobne do siebie okoliczności śmierci Jaroszewicza, Tadeusza Stecia i Jerzego Fonkowicza mają związek z tymi archiwami.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Zabójstwo_małżeństwa_Jaroszewiczów

http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat=9916&wid=9165201&rfbawp=1188538727.146&ticaid=110226

 

  25 czerwca 1998 w Warszawie strzałem w głowę z pistoletu z tłumikiem zabito Komendanta Głównego Policji, Marka Papałę. Zgodnie z przyjętą wersją śledczą polskich organów ścigania o podżeganie do zabójstwa podejrzany jest Edward Mazur – amerykański biznesmen polskiego pochodzenia. Na ławie oskarżonych zasiedli gangsterzy z grupy pruszkowkiej Ryszard Bogucki i Andrzej Z. ps Słowik. Najbardziej prawdopodobnym motywem jest obawa ujawnienia przez generała organizatorów międzynarodowego przemytu narkotyków, kolejny możliwy motyw sygnalizowany przez Kazimierza Turalińskiego to korupcja przy bezcłowym imporcie milionów ton zboża z Uzbekistanu i Kazachstanu, organizowanym przez Edwarda Mazura i oficera rosyjskiego wywiadu Władimira Ałganowa. Jeden z głównych świadków w sprawie - Artur Zirajewski PS Iwan, płatny zabójca popełnił samobójstwo w celi gdańskiego aresztu 3.01.2010. Co takiego wiedział a jeszcze nie ujawnił?

http://pl.wikipedia.org/wiki/Marek_Papała

 

  12 kwietnia 2001 zastrzelono Jacka Dębskiego, byłego szefa Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyk (1997-2000), wcześniej związanego z Narodowym Odrodzeniem Polski. Po odwołaniu z urzędu przez Premiera RP Jerzego Buzka po tym, jak w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" zasugerował, że był namawiany przez wysokiego rangą polityka AWS do poszukiwania materiałów kompromitujących byłych szefów UKFiT Aleksandra Kwaśniewskiego i Stefana Paszczyka, wszedł w kontakt z gangsterami, m.in. z Jeremiaszem Barańskim, pseud. Baranina. Wg ustaleń śledztwa to on stał za zabójstwem, bo chciał pozbyć się wierzyciela, dlatego wynajął zawodowego zabójcę z Libiąża Tadeusza Maziuka. Jednak wydaje się, że sprawa nie jest taka prosta. Leszek Szymowski w tygodniku „Wprost” pisze: „To nie Tadeusz Maziuk zastrzelił Jacka Dębskiego, byłego ministra sportu. Na Maziuka wskazywali prokuratorzy i badający sprawę policjanci. W dodatku Maziuk nie popełnił samobójstwa w celi warszawskiego aresztu śledczego, choć tak wynika z oficjalnych ustaleń. Są nowe informacje wskazujące na to, że do Dębskiego strzelał inny mężczyzna. Są również poszlaki potwierdzające, że Maziuka powieszono. Całą sprawę komplikuje to, że Dębski był tajnym współpracownikiem Urzędu Ochrony Państwa. A w tle tej tajemniczej historii pojawia się znany łódzki biznesmen.” Cały artykuł dostępny pod linkiem:

http://www.wprost.pl/ar/145214/Kto-zabil-Debskiego/?pg=0

Wydaje się, że w sprawę zaangażowane były Wojskowe Służby Informacyjne. Barański – w przeszłości informator Służby Bezpieczeństwa – od początku lat 90. był tajnym współpracownikiem WSI (organizował przemyt papierosów, alkoholu i narkotyków i dzielił się zyskami z WSI, w zamian otrzymując nietykalność. Podobno aneks do tzw. raportu Macierewicza dużo mówi o współpracy Baraniny z WSI. No i wreszcie samobójstwa w więzieniach są cechą charakterystyczną wszystkich spraw pozornie kryminalnych, w których pojawia się wątek WSI, a przecież i Maziuk i Barański „popełnili samobójstwa” w celach więziennych.

 

  Podobnie istotny ślad w zamieszanie służb specjalnych w śmierć Krzysztofa Olewnika (zm. 5 września 2003) znalazła Grażyna Niegowska, która zanalizowała numery IMEI sprawców na podstawie akt śledztwa V Ds. 12/09 ujawnionych przez polandleaks.org. Okazało się, że numery IMEI: 44149104466570 i 350139108553010, które śledczy błędnie uznali za numery identyfikacyjne aparatów komórkowych, są przypisane do urządzeń podsłuchowych typu: „Eavesdropper”, Gi2, czy Syborg http://marucha.wordpress.com/2012/10/13/sluzby-zabily-olewnika/#more-26304.

http://www.radiownet.pl/publikacje/olewnik-prokuratura-sprawdzi-czy-krzysztofa-zabily-sluzby-specjalne

Pani Grażyna Niegowska także padła ofiarą służb w tym sensie, że jej kariera legła w gruzach przez SMSy (z jej nr telefonu), których nigdy nie wysłała i różne prowokacje. http://fundacja.lexnostra.pl/index.php/component/content/article/32-interwencje/108-suby-masowo-podsuchuj-posow-dziennikarzy-i-adwokatow-nowa-technika-inwigilacji-telefonow-gsm

(Część linków podanych w powyższych artykułach już nie działa, z Nowego Ekranu zniknęły posty pani Grażyny Niegowskiej, Łażącego Łazarza i Pietkuna, którzy także pisali m.in. o nadużyciach aparatury Syborg przez służby specjalne)

Zaangażowanie w sprawę służb specjalnych tłumaczyłoby liczne uchybienia w śledztwie http://pl.wikipedia.org/wiki/Sprawa_zabójstwa_Krzysztofa_Olewnika, indolencję prokuratury i późniejsze „samobójstwa” popełnione przez 3 sprawców Franiewski (2007), Kościuk (2008), Pazik (2009) w więzieniach. Franiewski „popełnił samobójstwo” bardzo fachowo, biegły napisał: "Sposób przeprowadzenia samobójstwa świadczy o świetnej znajomości anatomii człowieka. Pętla posiadała zawiązane dwa supły (praktyka niespotykana)[...]Osadzony w ten sposób uniknął reakcji obronnych, nie szamotał się." Kościuk miał złamane kilka żeber oraz dziwne otarcia na przedramionach. Po śmierci Kościuka, Robert Pazik został otoczony specjalnym nadzorem z uwagi na podejrzenie, iż i on może chcieć popełnić samobójstwo lub umrze za sprawą działania osób trzecich. Karę odbywał w Zakładzie Karnym w Sztumie. 9 stycznia 2009 został przewieziony do Zakładu Karnego w Płocku, ponieważ przed sądem w Sierpcu miał być przesłuchany jako oskarżony w procesie o rozboje i wymuszenia. Według jego bliskich miał wtedy stwierdzić, że to przewiezienie będzie dla niego wyrokiem śmierci. 19 stycznia 2009 około godz. 4.40 został znaleziony martwy w celi.

Z tej części mojej notki wynika jasno, że ulubionym „modus operandi” wojskowych służb specjalnych w likwidacji niewygodnych świadków jest samobójstwo przez powieszenie, w sposób nie zostawiający śladu udziału osób trzecich.

 

  Marek Karp, założyciel i wieloletni dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich. Miał rozległą wiedzę o zmianach w rosyjskich firmach sektora paliwowego i energetycznego należących do skarbu państwa - kontrolę nad nimi przejęli właśnie ludzie prezydenta Rosji Władimira Putina. W artykule http://www.uop12lat.republika.pl/aktualnosci/media_o_sluzbach/media/2004/wrzesien/0923_GW.htm Jacek Brzuszkiewicz i Wojciech Czuchnowski piszą:

„Marek Karp przed śmiercią zaoferował komisji śledczej ds. Orlenu informacje o tajemniczym człowieku związanym z biznesem paliwowym. Tuż przed swoim tragicznym wypadkiem twórca Ośrodka Studiów Wschodnich skontaktował się z ABW i wiceszefem komisji śledczej ds. Orlenu [Zbigniewem Wassermannem – przyp. ghanima]. Miał ważne informacje.”

 Według oficjalnych ustaleń Marek Karp zmarł 12 września 2004 roku wskutek powikłań po wypadku samochodowym. 13 sierpnia w Białej Podlaskiej białoruski TIR wepchnął jego auto pod pędzącą betoniarkę. Wypadek przebiegał według metod uczonych na specjalnych kursach sowieckich służb specjalnych NKWD i GRU: sprawca kierujący białoruskim TIRem uderzył od tyłu w prawą stronę samochodu Marka Karpia, spychając go na lewą stronę wprost pod jadącą z przeciwka betoniarkę. Ciężko ranny Karp mówił w szpitalu znajomym, że to był zamach: "Oni za mną chodzą, śledzą mnie nawet tutaj, w szpitalu, ja stąd nie wyjdę żywy, za dużo wiem o wszystkim" – mówił do swojego przyjaciela Stanisława Nowakowskiego.

Tuż po północy, 29 sierpnia 2004 roku celę policyjnej izby zatrzymań w Białej Podlaskiej opuścił Siergiej Zawidow – człowiek, który kilkanaście godzin wcześniej spowodował wypadek Karpia. W aktach śledztwa nie zachował się protokół zwolnienia kierowcy, ani nazwisko osoby decydującej o jego zwolnieniu

Leszek Szymowski w arcyciekawym artykule na ten temat [nazwiska niektórych osób zostały zmienione dla ich bezpieczeństwa] pisze: http://www.historycy.org/index.php?showtopic=25725

"Franciszek Wiewiórski – lekarz z warszawskiego szpitala MSWiA przy ul. Wołoskiej (pracuje w zawodzie od prawie 30 lat) twierdzi, że stan Karpia wcale nie był taki ciężki, jak podawano to w oficjalnym komunikacie. "Pacjent został przywieziony z poważnymi urazami powypadkowymi" – opowiada. "Jednak nie jest prawdą, aby zagrażały one jego życiu". Wiewiórski potwierdza, że Karp przeszedł skomplikowaną operację, w wyniku której usunięto skutki urazów. Jego zdaniem, od tej pory zaczęła się systematyczna poprawa stanu zdrowia i samopoczucia pacjenta. "Miałem z nim do czynienia codziennie" – mówi lekarz. "Widać było, że dochodzi do zdrowia. Zresztą to był bardzo silny człowiek." Podobnego zdania jest dr Maciej Parzkowski – podwładny Wiewiórskiego. "W tamtych dniach miałem codzienny kontakt z Karpiem" – opowiada. "Jego hospitalizacja przebiegała znakomicie. Szybko wracał do zdrowia po swoim wypadku".

Wieczorem, 12 września dr Wiewiórski wychodził z pokoju, w którym przebywał Karp. "Przy drzwiach stało dwóch nieznanych mi ludzi" – opowiada – "Zaczekali aż wyjdę, po czym bez zgody weszli do niego. Podszedłem i powiedziałem, że o tej porze wizyty są już zabronione. Wtedy pokazali mi jakieś legitymacje, powiedzieli, że są ze służb specjalnych i że przyszli w sprawie wagi państwowej, o której nie mogą mówić. Kilkanaście minut później tajemniczych mężczyzn już nie było". Dr Wiewiórskiemu do dziś nie udało się dowiedzieć kim tak naprawdę byli i po co przyszli ludzie ze służb specjalnych.

Według oficjalnej wersji przyjętej w śledztwie, Marek Karp zmarł chwilę po godzinie 15.00 w dniu 14 września 2004 "wskutek powikłań po wypadku drogowym". Zupełnie inaczej ten dzień zapamiętali lekarze. "Chciał jak najszybciej wyjść ze szpitala i często pytał nas kiedy będzie mógł to zrobić" – opowiadają. "W końcu zgodziliśmy się go wypuścić, pod warunkiem, że za trzy dni zgłosi się na wizytę kontrolną". Dr Wiewiórski pamięta, że 14 września był ostatnim dniem pobytu Karpia w szpitalu, ale dlatego, że… tego dnia został on wypisany. "Zezwoliłem Markowi Karpiowi na opuszczenie szpitala" – potwierdza lekarz. "Stan jego zdrowia pozwalał na zakończenie hospitalizacji". Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich opuścił szpital jako człowiek zdrowy, kilka minut po godzinie 15:00. Wyszedł i udał się w stronę najbliższego postoju taksówek.

 O 15:30 dwaj sanitariusze znaleźli Karpia leżącego na parkingu samochodowym, kilkadziesiąt metrów od głównego wejścia do szpitala. Rozpoczęli natychmiastową reanimację i przenieśli nieprzytomnego z powrotem na oddział. Mimo wysiłków lekarzy, Marek Karp nie odzyskał przytomności i zmarł godzinę później.

 Przeprowadzona sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci były obrażenia głowy. Według oficjalnej wersji, były one konsekwencją wypadku samochodowego w Białej Podlaskiej. Lekarze Franciszek Wiewiórski i Maciej Parzkowski są pewni, że rany na głowie nie było, gdy Karp wychodził ze szpitala."


Zatem oprócz samobójstwa przez powieszenie ulubionym modus operandi wojskowych służb specjalnych rosyjskich i polskich postPRLowskich jest sfingowany wypadek drogowy. W przypadku Marka Karpa nie wyszło i musieli poprawić „robotę”.

 

Filip Adwent - Eurodeputowany z ramienia Ligi Polskich Rodzin, zginął skutek wypadku samochodowego (18 czerwca 2005r pod Grójcem) wraz 19-letnia córką, rodzicami i dwiema przypadkowymi osobami. Na Podkarpaciu znana jest jego działalność charytatywna oraz zaopatrywanie szpitali w sprzęt, w łóżka, aparaturę. Był autorem kilku książek m.in. "Wyprzedaż polskiej ziemi" i "Dlaczego Unia Europejska jest zgubą dla Polski". Posługiwał się pięcioma językami: polskim, francuskim, angielskim, niemieckim i rosyjskim, co ułatwiało mu walkę o polską rację stanu w Parlamencie Europejskim. Mówił: "Ja jestem żołnierzem, ale w krawacie, bo tam w Brukseli, to jest linia frontu, bo tu walczymy o naszą Polskę, o jej kształt, o jej istnienie". Z zeznań jadącego przed Filipem Adwentem świadka K. Zakrzewskiego (Sąd Apelacyjny w Lublinie, sygn. akt II K 54/07) wynika, że zbliżający się z przeciwka z szybkością ponad 100 km/godz. MAN, który był od dłuższego czasu przez niego obserwowany (Zakrzewski jechał jako pierwszy w kolumnie, zaś z przeciwka nadjeżdżał ten jeden, jedyny MAN), nagle zaczął zjeżdżać na jego pas jezdni. Świadek bardzo mocno podkreślił olbrzymią prędkość nadjeżdżającego pojazdu i zamiar kierowcy, który nie tylko wykonał nagły manewr w lewo, na jadące w kolumnie samochody osobowe, ale – kiedy w wyniku pierwszego uderzenia w przyczepkę K. Zakrzewskiego jego ciężarówka odbiła w prawo, zdecydowanie poprawił kierownicą w lewo, uderzając z całą mocą w jadący jako drugi w kolejności samochód śp. Europarlamentarzysty, a następnie w jadącego za nim Poloneza, zabijając na miejscu dwie kolejne, bardzo młode osoby. O celowości katastrofy zeznała także Anna Milczarek, która bezpośrednio po staranowaniu samochodu podeszła do uwięzionego w samochodzie Pana Filipa Adwenta, od którego usłyszała, że: „To nie był przypadek!”. Były to ostatnie słowa Zmarłego. Oskarżony Radosław Fijoł był zawodowym wojskowym kierowcą, kierowana przez niego ciężarówka miała łyse opony, niesprawny szybkościomierz i tachograf (dla ukrycia prawdziwej, bardzo dużej, niedozwolonej, szybkości jazdy i samego momentu uderzenia. Rozprawa w pierwszej instancji toczyła się przed Sądem Okręgowym w Radomiu, Prokuratura Okręgowa w Radomiu powstrzymała się od żądania aresztu dla bezpośredniego sprawcy śmierci sześciu osób, co budzi sprzeciw i wątpliwości. Żona Filipa Adwenta - Alicja mówi: „Nasze wnioski dowodowe są oddalane. Świadkowie są ośmieszani. Kolejni prokuratorzy bronią przestępcy”. Podczas całego procesu prokurator nie zadaje pytań, próbuje nawet deprecjonować świadków oskarżenia. Prokurator, który zapytany przez uczestników rozprawy, dlaczego on, oskarżyciel publiczny nie zadaje pytań w tak istotnych dla procesu kwestiach, i dlaczego zajmuje zdecydowaną pozycję obrony oskarżonego, odpowiedział, że wszystko za niego robią inni, wobec czego on sam nie ma o co pytać.
 Więcej szokujących szczegółów procesu, dziwnych zachowań prokuratorów, prób zastraszania p. Alicji w artkule 
https://prawda2.info/viewtopic.php?t=18375

Sprawa ta, szczególnie pod wzgledem działań wymiaru sprawiedliwości, przypomina mocno sprawę Krzysztofa Olewnika.

Oskarżony dostał wyrok pięć lat więzienia za zamordowanie 6 osób . Czyli mniej niż jeden rok za jedna zamordowana osobę. Brak aresztu tymczasowego mógł spowodować nawet ucieczkę za granicę i mozliwość nie odbycia kary w ogóle. Niestety nie znalazłam informacji czy Radosław Fijoł przesiedział w więzieniu nawet dobę.
 

Kolejną ofiarą służb specjalnych jest szyfrant Stefan Zielonka, podoficer Służby Wywiadu Wojskowego (zaginął 12.04.2009). Do sprawy jego śmierci wróciła ostatnio Gazeta Polska

http://www.gazetapolska.pl/28095-szyfranta-zielonki-samobojstwo-niedoskonale. W ostatniej swojej notce „Przygotowanie operacji Smoleńsk” powiązałam jego śmierć z tym właśnie wydarzeniem, podobnie jak rzekome samobójstwo dyrektora Kancelarii Premiera Tuska – Grzegorza Michniewicza, który zginął z ręki „seryjnego samobójcy” w nocy poprzedzającej powrót samolotu Tu-154M nr 101 z remontu w Samarze. W notce tej jest wykaz uchybień w śledztwie i treść ostatniego SMSa do córki, z którego wynika, że obawiał się o swoje życie.

 

Zatem 2 tajemnicze zgony „okołosmoleńskie” nastąpiły przed 10.04.10, ale prawdziwa plaga dziwnych wypadków i „samobójstw” pojawia się po tej dacie (nie wszystkie można bezpośrednio powiązać ze sprawą smoleńską).

 

„Demontaż państwa już się skończył. Teraz będą znikać ludzie.”

Janusz Kurtyka, 6 kwietnia 2010.

 

1. Prof. Marek Dulinicz archeolog, miał kierować grupą polskich archeologów podczas przeszukiwania miejsca „katastrofy” smoleńskiej - zginął 6 czerwca 2010 w wypadku samochodowym (wraz z żoną) w trakcie oczekiwania na wyjazd do Smoleńska. http://pl.wikipedia.org/wiki/Marek_Dulinicz

http://www.fakt.pl/Czy-archeolodzy-pojada-do-Smolenska-Odpowiedz-poznamy-,artykuly,74317,1.html

Niestety nie znalazłam żadnych artykułów na temat samego przebiegu wypadku (czy wyglądał on podobnie jak w przypadku Walerina Pańki i Marka Karpa?).

W każdym bądź razie wypadek na pewno opóźnił wyjazd polskich archeologów do Smoleńska, bo pracowali oni tam dopiero w październiku. http://www.wprost.pl/ar/214493/Bez-niecheci-i-bez-sympatii-Polscy-archeolodzy-pracuja-w-Smolensku/

 

2. Zwłoki dr historii Dariusza Ratajczaka znaleziono 11 czerwca 2010 w jego samochodzie zaparkowanym przed Centrum Handlowym Karolinka w Opolu. http://pl.wikipedia.org/wiki/Dariusz_Ratajczak

Wg śledczych samochód stał tam od 28 maja, natomiast świadkowie twierdzą, że pojawił się tam znacznie później.

W 1999, po wydaniu „Tematów niebezpiecznych”, zbioru esejów historyczno-politycznych, zawierających m.in. omówienie poglądów rewizjonistów Holokaustu, po nagonce „Gazety Wyborczej” został zawieszony, a następnie wydalony z Uniwersytetu Opolskiego z zakazem pracy w zawodzie nauczycielskim na 3 lata i podjął pracę stróża nocnego w jednej z opolskich firm. Samochodem zakupionym 3 tygodnie przed znalezieniem jego zwłok chciał udać się do Holandii gdzie miał zacząć pracę w charakterze tłumacza w firmie zajmującej się handlem kwiatami. http://www.bibula.com/?p=22973#

http://stary.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100618&typ=po&id=po42.txt

Oficjalną przyczyną zgonu było zatrucie alkoholem. Przypomina to zgony świadka zabójstwa księdza Jerzego Popiełuszki i 2-ch członków rodziny księdza, 18-letniego bratanka i bratowej http://www.wprost.pl/ar/132963/Smierc-na-zamowienie/?pg=0. W przypadku bratowej księdza Popiełuszki poziom alkoholu w jej krwi przekraczał o wiele dawkę śmiertelną, mimo próśb rodziny, także w tym wypadku nie przeprowadzono sekcji zwłok, a na jej rękach zauważono malutkie ślady po igłach w okolicach żył.

A motyw rozważanego zabójstwa Ratajczaka? Zapewne tym, którzy rozpętali na niego nagonkę, obraz przegranego człowieka o złamanej karierze, opuszczonego przez rodzinę i mieszkającego w samochodzie był miły, ale myślę, że tylko do czasu gdy pojawiła się dla niego szansa poukładania sobie życia za granicą.

 

3. dr Eugeniusz Wróbel - wykładowca na Politechnice Śląskiej, specjalista od komputerowych systemów sterowania samolotem. „Nasz Dziennik” pisał o nim: „należał do nielicznego grona ekspertów, którzy doskonale orientują się w tematyce lotniczej i są w stanie poddać merytorycznej ocenie dokument moskiewskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK)”.

W chwili jego śmierci raport MAK nie był jeszcze opublikowany. Miało to dopiero nastąpić w krótkim czasie.

W prywatnych rozmowach Eugeniusz Wróbel poddawał w wątpliwość, że wrak na Siewiernym to TU-154 nr 101. Według oficjalnych ustaleń prokuratury został zamordowany przez chorego psychicznie syna 15.10.2010r. http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/ojcobojca-niepoczytalny-sprawa-wrobla-umorzona,213631.html

„Zdaniem biegłych objawy chorobowe znoszące pełną poczytalność były tak oczywiste, że nie wymagały decyzji o zarządzeniu obserwacji” - powiedział sędzia Ryszard Furman. Natomiast rybniccy psychiatrzy byli zaszokowani, bo nie umieszcza się człowieka w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym bez uprzedniego przeprowadzenia obserwacji psychiatrycznej.

Biegli nie umieli także wskazać, kiedy zaczęła się choroba psychiczna Grzegorza Wróbla, złego stanu psychicznego nie zauważyła też jego matka, która jest psychologiem. Oficjalna wersja jest nielogiczna z jeszcze kilku powodów:

  1. Wg oficjalnej narracji pan Grzegorz miał zamordować ojca nożem, bo ten nie chciał mu dać pieniędzy na podróż do Ameryki. Tylko, że Grzegorz Wróbel był pracującym informatykiem, niezależnym finansowo, do tego bardzo dobrze wychowanym, bez nałogów. Informatycy nie należą do profesji słabo opłacanych.
  2. Grzegorz Wróbel wg prokuratury miał pociąć zwłoki ojca piłą mechaniczną w mieszkaniu, zawinąć w tapety (przyjechał do ojca pomagać mu remoncie) zawieźć zwłoki nad Zalew Rybnicki i wrzucić do wody i UWAGA: przy całej swojej niepoczytalności w tym czasie, tak dokładnie wyczyścić pokój z krwi, że jej ślady były widoczne tylko za pomocą urządzenia do detekcji śladów biologicznych.
  3.  Początkowo przyznał się do winy, ale później odwołał swoje zeznania.
  4. Grzegorz Wróbel jest wątłej postury, w przeciwieństwie do ś.p. Eugeniusza Wróbla, który był postawnym i wysportowanym mężczyzną.
  5. 4 dni po śmierci doktora Wróbla uwaga mediów została odwrócona przez zabójstwo Marka Rosiaka w Łódzkim biurze PiS.

Bardzo dobry artykuł sprawie Eugeniusza Wróbla napisała Sawantka na Nowym Ekranie: http://sawantka.nowyekran.pl/post/6935,kto-zabil-eugeniusza-wrobla

Pozwolę sobie zacytować jej podsumowanie w ostatnim akapicie jej notki:

„Odkrycie przez Wróbla, jednego z ekspertów zespołu Macierewicza badającego sprawę smoleńską, prawdy o tym, że części wraku nie pochodzą z rządowego tupolewa [Tu-154M nr 101 – przyp. ghanima] burzyłoby wygodną dla Warszawy i Moskwy tezę o winie polskich pilotów, która nadal jest kolportowana przez prorządową propagandę i posłuszne jej media. Jej symbolami stali się: pijany gen. Błasik, naciskający na załogę tupolewa by ta lądowała we mgle jak mleko na lotnisku Siewiernyj, czy kpt. Arkadiusz Protasiuk –niemalże szaleniec za sterami.”

Ja myślę, że to poćwiartowanie zwłok i zniszczenie syna (poprzez zrobienie z niego wariata –mordercy, odizolowanie oraz de facto napiętnowanie społeczne całej rodziny) ma być takim straszakiem na tych, którzy podobnie jak dr Wróbel twierdzą, że wrak w Smoleńsku to nie TU-154M nr 101, aby siedzieli cicho. Prawdopodobnie wniosek ten wysnuł dr Eugeniusz Wróbel, kiedy z remontu w Samarze we wrześniu 2010 wrócił bliźniaczy TU-154 M nr 102 (rzekomo) i w tym remoncie nagle nabył cech charakterystycznych dla egzemplarza nr 101 http://mmariola.salon24.pl/251935,quzwa-on-rozpoznal-prezydenckiego-tupolewa

http://grapik.salon24.pl/

 

4. 19 pażdziernika 2010 Ryszard Cyba wtargnął do łódzkiego biura posła do Parlamentu Europejskiego Janusza Wojciechowskiego oraz posła na Sejm RP Jarosława Jagiełły i od razu zaczął strzelać Marka Rosiaka – asystenta europosła. http://pl.wikipedia.org/wiki/Zabójstwo_Marka_Rosiaka Wcześniej planował zamach na Jarosława Kaczyńskiego pod Pałacem Prezydenckim, ale nie doszło do niego ze względu na zbyt liczną ochronę. Zastanawiające są tylko słowa Palikota na ok. 2 miesiące przed tymi wydarzeniami: „Przyjdzie taki dzień, że Jarosław będzie już rozmawiał z siłami ostateczności. Być może jeszcze w tym roku. I wówczas uznamy, że to był naprawdę dobry rok. Tego się trzymam, w to wierzę”. To byłby już drugi przejaw prekognicji Palikota, bo przed Zamachem Smoleńskim mówił: „w związku z rolą konstytucyjną marszałka Komorowskiego, który jest wskazywany jako ta osoba, która na wypadek śmierci musi zastąpić prezydenta Polski, to wskazane byłoby, by ludzie nie odebrali tego jako element gry, tylko autentyczne, konstytucyjne uprawnienie marszałka”

Może skończę dygresję i przejdę do kolejnych dziwnych zgonów: 

 

Następne 4 zgony następujące w odstępach miesięcznych są związane z najbliższym otoczeniem Andrzeja Leppera. Najpierw giną osoby, którym ufał, jego doradcy i prawnicy, potem on sam.

 

5. Ryszard Kuciński - prawnik A. Leppera – zmarł 26 maja 2011. http://www.twojewiadomosci.com.pl/content/żywinland

 „Ryszard Kuciński, tak jak Żarska, reprezentował Andrzeja Leppera przed sądem. Prawdopodobnie on także dostał od swojego klienta w depozyt materiały niebezpieczne dla polityków. Kuciński bronił też Piotra R. w sprawie afery gruntowej, a także lobbysty Marka Dochnala. Dochnal oskarżał go potem w programie „Teraz my” o współpracę z ABW. Kuciński uznał te zarzuty za insynuacje. Adwokat zmarł w szpitalu”

Niestety nie znalazłam nigdzie informacji o powodzie hospitalizacji adwokata.

Niezależna pisała o Ryszardzie Kucińskim: http://niezalezna.pl/14370-stenogramy-zza-grobu

„Ustaliliśmy, że Andrzej Lepper deponował u swojego zaufanego prawnika dokumenty i nagrania, które miały być dla niego swoistym zabezpieczeniem.

 - Sam Ryszard Kuciński mówił, że gdyby ujawnił wszystkie dokumenty, które posiada, to wiele karier w tym kraju „wyleciałoby w powietrze” – mówi nam osoba, która kilka miesięcy temu rozmawiała z prawnikiem.”

Warto odnotować, że Kuciński bronił też jednego z baronów mafii paliwowej Jerzego K., szefa firmy Ship Service.

 

6. Wiesław Podgórski był doradcą A. Leppera, gdy ten był ministrem rolnictwa, zmarł pod koniec czerwca 2011. Jako przyczynę zgonu podano samobójstwo. http://wiadomosci.wp.pl/kat,129314,title,To-kolejna-tragiczna-smierc-w-Samoobronie,wid,13665389,wiadomosc.html Może ktoś znalazł dokładną datę tego samobójstwa (t.z.n. czy to był piątek?) Motyw? Pewnie te dokumenty, które Lepper deponował u zaufanych ludzi, czyli NNW (Nadmiar Niewygodnej Wiedzy).

7. Róża Żarska adwokatka Leppera zmarła w lipcu 2011 r. Wielokrotnie była obrońcą Andrzeja Leppera w procesach sądowych. W latach 2001-2007 zasiadała z ramienia Samoobrony RP w Trybunale Stanu.

Jej śmierć wpisywałaby się logicznie w serię dziwnych zgonów w Samoobronie, ale właśnie nie mogłam znaleźć żadnej oficjalnej informacji o przyczynie zgonu. W wielu miejscach w Internecie jest informacja, że zmarła w Moskwie, ale pojawiają się też informacje, że zmarła w Warszawskim Centrum Onkologii po długiej chorobie nowotworowej (komentarz osoby o nicku „wlew” podającej się za znajomego Róży Żarskiej: http://www.polityka.pl/forum/1094140,psychologia-smierc-andrzeja-leppera.thread?sort=DESC

Może ktoś z Państwa ma link do jakiejś oficjalnej notatki prasowej na ten temat?

 

8. Andrzej Lepper został znaleziony martwy 5 sierpnia 2011 roku wiszący na sznurze przymocowanym do worka bokserskiego w siedzibie swojej partii w Warszawie.

Przed śmiercią był zastraszany: http://www.youtube.com/watch?v=VFRgc_sQrho

Jasnowidz Krzysztof Jackowski, który miał kontakt z Lepperem 5 dni przed jego śmiercią mówił, że miał on „werwę do życia”, „miał plany”, „chciał robić koalicję z dwiema partiami chłopskimi na wybory” (w dzień jego śmierci rozpoczęła się kampania wyborcza) 4’38’’ filmu http://www.youtube.com/watch?v=gtzgI0bBkf8

Dlaczego ktoś mógł chcieć zabić Leppera? Jeden ślad prowadzi do afery gruntowej, Dorota Kania na Niezależna.pl pisze: http://niezalezna.pl/14370-stenogramy-zza-grobu

„Andrzej Lepper chciał w prokuraturze podać nazwisko osoby, która była źródłem przecieku o planowanej tajnej akcji CBA w ministerstwie rolnictwa. Mówił, że na potwierdzenie swoich słów ma dowody. Szef Samoobrony ważne dla siebie dokumenty i nagrania deponował u zaufanych ludzi. Jednym z nich był prawnik Ryszard Kuciński, który zmarł w maju b.r.” W tym artykule z 09.08.2011 są też stenogramy rozmów z Sakiewiczem, przez którego Lepper miał szukać kontaktu z Jarosławem Kaczyńskim oraz wypowiedzi osób mających kontakt z A.Lepperem w ostatnich dniach jego życia i wątpiących w samobójstwo. Dlaczego Lepper szukał kontaktu z Kaczyńskim? Wersja GP jest taka: http://niezalezna.pl/14296-gp-ma-nagranie-rozmowy-z-lepperem, natomiast z zeznań samego Leppera wynika, że był on z Kaczyńskim raczej w konflikcie (19 lipca 2011; Andrzej Lepper w sprawie J. Kaczyński kontra R. Giertych Sygn. akt. XXV C 463/10 XXV Wydział Cywilny Sądu Okręgowego w Warszawie http://marucha.wordpress.com/2011/08/09/ostatnie-wystapienie-andrzeja-leppera, więc trop chęci ujawnienia źródła przecieku w aferze gruntowej jako motywu zabójstwa jest niepewny. Trzeba rozważać także inne – A.Lepper miał świetne kontakty na wschodzie – także na Białorusi – wraz z Piotrem R. i kierował spółką Apa Trade, która miała zająć się szukaniem kontaktów dla polskich firm na Wschodzie – głównie Białorusi, Ukrainie i Rosji. Może jednak zdobył jakieś informacje ws. smoleńskiej? Może z powodu tych dokumentów kompromitujących polityków? Zaczynała się właśnie kampania wyborcza i mógł mieć w planach ujawnienie tych dokumentów.  Bez rzetelnego śledztwa raczej się nie dowiemy.

I parę dziwnych okoliczności towarzyszących rzekomemu samobójstwu:

- Zostało popełnione w piątek, a sekcja zwłok została przeprowadzona dopiero w poniedziałek. „- Nie ma żadnego uzasadnienia tej opieszałości. Nie rozumiem, dlaczego od razu nie wszczęto śledztwa, dlaczego czekano trzy dni na sekcję zwłok” – mówił Bogdan Święczkowski, prokurator w stanie spoczynku. Wiadomo, że już 12 godzin po zgonie pewne substancje są praktycznie niewykrywalne.

- Są też wzmianki o tym, że prokuratura zignorowała ślady butów nalezione w łazience http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/754828,Tajemnicze-slady-w-miejscu-smierci-Andrzeja-Leppera

Sprawę obecności jakiś osób w pokojach Leppera już po jego śmierci porusza też artykuł z portalu wp.pl http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Do-biura-Leppera-ktos-wszedl-z-dachu,wid,13684881,wiadomosc.html?ticaid=110306&_ticrsn=3 „O tym, że ktoś tam był świadczy kilka rzeczy: obraz w telewizorze zatrzymany w pokoju Andrzeja Leppera półtorej godziny po jego śmierci, bałagan na biurku, choć szef Samoobrony słynął z porządku i otwarte okno, choć nigdy go sam nie otwierał, bo miał klimatyzację i lubił jej używać.”

 

9. Dariusz Szpineta zawodowy pilot i instruktor pilotażu, ekspert i prezes spółki lotniczej, został znaleziony martwy w łazience ośrodka wczasowego w Indiach. http://niezalezna.pl/20010-tajemnicza-smierc-w-indiach Znajomi z 13-osobowej grupy, która pojechała do Indii, mówią, że przed śmiercią był w dobrym nastroju. http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/369986,tajemnicze-samobojstwo-dariusz-szpinety-byl-ekspertem-od-smolenska.html Wcześniej parokrotnie wypowiadał się w mediach w sprawie Smoleńska, kwestionując oficjalne ustalenia: "Od początku było wiadomo, że był to lot wojskowy, a nie cywilny – mówił „Rz" Dariusz Szpineta, pilot instruktor.”

Dziwnym trafem w tym samym czasie polscy komandosi ćwiczyli w Indiach ściganie terrorystów w dżungli http://wiadomosci.onet.pl/kraj/polscy-komandosi-szkolili-sie-w-dzungli-w-indiach,1,4964979,wiadomosc.html (zbieg okoliczności?).

Jako szef firmy lotniczej firmy Ad Astra Executive Charter SA, miał problemy z wymiarem sprawiedliwości. W 2009 r. Szpineta zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu korupcji w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego. Z biegiem czasu sam stał się oskarżonym; prokuratura zastosowała policyjny dozór i nakazała mu wpłacić 60 tys. zł poręczenia. Zakazała mu również uprawiania zawodu, na co pilot nie chciał się zgodzić: "Z zarzutu wynika, że łapówkę miałbym obiecywać już po egzaminie. To jakiś absurd – mówił. Szpineta uważał, że ktoś chce go zniszczyć: "Od dłuższego czasu rozpowszechnia się kłamstwa na mój temat. Ich nasilenie zbiegło się z informacją, że moja spółka wejdzie na giełdę"- wyjaśniał. Oto jego komentarz w tej sprawie w radiu: http://www.radiownet.pl/publikacje/ppl-wydanie-specjalne Niecierpliwie czekał na proces, bo był pewny, że sąd oczyści go z zarzutów. Po jego śmierci internauci od razu skojarzyli jego śmierć ze sprawą smoleńską i dopisywano go do listy ofiar seryjnego samobójcy. Na odpowiedź mainstreamowych mediów nie trzeba było długo czekać, zastosowano starą metodę dyskredytacji (w stosunku do nieboszczyka – to trochę dziwne)

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,opage,2,title,Z-kim-lataly-polskie-VIP-y-Jedna-z-najwiekszych-wpadek-sluzb,wid,15267148,wiadomosc.html?ticaid=110319&_ticrsn=3#opOpinie

 

10. Leszek Tobiasz, były oficer rozwiązanych Wojskowych Służb Informacyjnych zmarł 10.02.2012 na imprezie OHP na niewydolność układu krążenia. Leszek Tobiasz po przegranych przez PiS wyborach powiadomił ówczesnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego o rzekomej korupcji w Komisji Weryfikacyjnej WSI http://www.rp.pl/artykul/812144.html. W listopadzie 2007 r. Tobiasz zgłosił się do Komorowskiego. Ten zorganizował tajne spotkanie z udziałem Tobiasza, szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Krzysztofa Bondaryka i Pawła Grasia. Tobiasz poinformował wtedy, że były oficer WSI płk. Aleksander L. i dziennikarz Wojciech Sumliński proponowali pomoc w przejściu do Służby Kontrwywiadu Wojskowego w zamian za łapówki. Bondaryk osobiście zawiózł Tobiasza do siedziby ABW, w której pułkownik WSI złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Wkrótce doszło do przeszukania domów członków komisji weryfikacyjnej: Piotra Bączka i Leszka Pietrzaka, ABW prowadziła działania operacyjne, m.in. podsłuchiwała rozmowy i stosowała obserwację wobec członków komisji weryfikacyjnej (m.in. Sławomira Cenckiewicza i Piotra Woyciechowskiego).

Sumliński bronił się, twierdząc, że to prowokacja wymierzona w Komisję Weryfikacyjną. Obrona Sumlińskiego chciała w sądzie 1 marca 2012 doprowadzić do konfrontacji prezydenta Bronisława Komorowskiego i płk. Tobiasza. Jeszcze, gdy sprawa była na etapie postępowania prokuratorskiego media m.in "Nasz Dziennik" i "Rzeczpospolita" ujawniły, że obaj złożyli sprzeczne zeznania dotyczące okoliczności spotkania oficerów WSI z Bronisławem Komorowskim, który po publikacjach mediów zmienił zeznania w tzw. przesłuchaniu uzupełniającym. http://www.eostroleka.pl/nie-zyje-leszek-tobiasz-czlowiek-ktory-mogl-obciazyc-prezydenta,art28328.html

Niestety do konfrontacji Tobiasza z Komorowskim nie doszło.

Jak wyglądała śmierć Tobiasza?

http://niezalezna.pl/23953-konfrontacji-nie-bedzie-swiadek-nie-zyje

„Z oficjalnej wersji wynika, że ok. godz. 23:40 Tobiasz podczas tańca z partnerką nagle upadł, uderzył głową o parkiet i stracił przytomność. Wezwano pogotowie – lekarz stwierdził zgon, który nastąpił o godz. 0:10, a ponieważ okoliczności śmierci były dla niego niejasne, zawiadomił policję i prokuraturę, która zarządziła sekcję zwłok.

Tyle komunikat oficjalny. Reporterzy „Gazety Polskiej”, którzy pojechali do Zwolenia, usłyszeli jednak inną wersję wydarzeń. – Kiedy pogotowie przyjechało na miejsce, większość towarzystwa była już mocno wstawiona. Mówili, że w czasie wieczoru płk Tobiasz stał z jakimś mężczyzną przy oknie i nagle przewrócił się, uderzając głową w parapet. Niewykluczone, że został popchnięty – powiedziała nam jedna z osób przebywająca w ośrodku, w którym odbywała się impreza OHP.”

Przeprowadzający sekcję zwłok anatomopatolog stwierdził „ranę w okolicach zausznych, która powstała przed śmiercią” i „rozległą niewydolność krążenia”. Nie są znane okoliczności powstania rany.

 

11. Były dowódca GROMU gen. Sławomir Petelicki. Był członkiem Zespołu Ekspertów Niezależnych (ZEN), który opracował raport „Dlaczego musiało dojść do Katastrofy Smoleńskiej”, ujawnił treść SMSa wysłanego 10.04.2010 wieczorem z Kancelarii Premiera do prominentnych posłów PO z instrukcją, jak mają się wypowiadać w mediach: „Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił”. Zatem żadne śledztwa i raporty nie były potrzebne ludziom z otocznia premiera do ustalenia przyczyn „katastrofy smoleńskiej”, wygląda na to, że owe oficjalne raporty powstawały w oparciu o tezy rozpowszechniane już w dniu zamachu. Generał zmarł 16 czerwca 2012 w wyniku rany postrzałowej; oficjalnie podano, że popełnił samobójstwo. Ja zastanawiam się tylko, który facet „strzeliłby sobie w łeb” przed meczem Polska-Czechy? Skąd to określenie „strzeliłby sobie w łeb?” To słowa T.Nałęcza (doradcy prezydenta Komorowskiego) z kwietnia 2011: „Żeby w II Rzeczpospolitej emerytowany generał mówił, co ktoś komuś w rozmowie powiedział, to by sobie najpierw w łeb strzelił. To było poniżej honoru polskiego oficera. Mówić o cudzej rozmowie? To chyba jakaś łajza, a nie generał” http://wiadomosci.onet.pl/kraj/general-sklamal-w-ii-rp-strzelilby-sobie-w-leb,1,4244782,wiadomosc.html

Warto byłoby się zapoznać z tym co mówił Petelicki przed śmiercią. Wprost zdjął wywiad z nim, na szczęście internauta kruk go zachował i udostępnił na blogu:

 http://kruk.nowyekran.pl/post/10073,zdjety-ze-wprost-wywiad-gen-petelickiego-o-raporcie-ws-przyczyn-katastrofy-smolenskiej. Kiedy był już zakaz zapraszania Petelickiego do TVN, zgodził się wystąpić w TV TRWAM w audycji Polski Punkt Widzenia

http://www.youtube.com/watch?v=pDRd8BH6aIQ

Czyli motyw już jest. Petelicki mówił że:

1.     Polska powinna się zwrócić po katastrofie o pomoc do NATO, od wielu lat jesteśmy członkiem sojuszu, takie są procedury, zrobiło to nawet USA po 11.09.

2.     Lot z 10 kwietnia był lotem wojskowym i nie podlegał badaniu przez MAK

3.     T.Arabski powinien podstawić co najmniej 3 samoloty (organizacja transportu była w obowiązku Kancelarii Premiera)

4.     Petelicki mówi głośno o nieprawidłowościach przy przetargach na sprzęt dla wojska

5.     Mówił o konieczności postawienia Donalda Tuska i Bogdana Klicha przed Trybunałem Stanu.

Już po śmierci Petelickiego Romuald Szeremietiew, były wiceminister obrony narodowej, wydał oświadczenie, że nie zamierza popełniać samobójstwa. W 2011r dostał przeciek z wiarygodnego dla niego źródła, że ktoś chce go "uciszyć na zawsze", w wywiadzie dla  wp.pl Szeremietiew powiedział: "Poinformowano mnie, że rozmowy na ten temat były prowadzone we "wpływowym" gronie"

http://wiadomosci.wp.pl/title,Romuald-Szeremietiew-sa-sposoby-obezwladnienia-takze-kogos-takiego-jak-gen-Petelicki,wid,14681429,wiadomosc.html

  W tym wywiadzie dzieli się też swoimi wątpliwościami na temat okoliczności śmierci oraz oficjalnych ustaleń ws śmierci gen. Petelickiego "Zagadkowa jest sama śmierć. Zanim ktokolwiek coś zbadał, usłyszeliśmy, że to samobójstwo. Następnie dochodziły sprzeczne informacje: była mowa o kilku kulach w głowie, potem o jednej. Mówiono, że zdarzenie zarejestrowały kamery zainstalowane w garażu, później podano, że kamery nie sięgały miejsca, gdzie były zwłoki generała. No i ten nie słyszany przez nikogo strzał z pistoletu kaliber 9 mm w zamkniętym pomieszczeniu".

 Generał Sławomir Petelicki posiadał wiedzę, umiejętności i kontakty mogące realnie zagrozić władzy w Polsce. Zapewne obawiano się, że wokół Petelickiego zgromadzi się rzesza ludzi i powstanie znacząca siła polityczna. No i na koniec słowa Petelickiego, które miał wypowiedzieć w czasie Kongresu Republikańskiego

http://www.obnie.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=2649:petelicki-republikanie&catid=96:sluzby&Itemid=27

 Jeśli usłyszycie o moim samobójstwie to będzie znaczyć, że mnie dopadli.

 

12. Prof. Józef Szaniawski – sowietolog, jeden z inicjatorów powstania Pomnika Katyńskiego w Warszawie powątpiewał w błąd pilotów tupolewa, dn. 4.09.2012 spadł w przepaść w Tatrach. Przypadkowi turyści, którzy zawiadomili TOPR, widzieli już tylko spadające ciało. Internauta Taternik napisał: „Odcinek Zawrat – Świnica to jeden z najprostszych szlaków w Tatrach wysokich. Jest tylko jeden moment niegroźny kiedy trzeba się skupić. Nie wiem tylko jak to możliwe, że schodząc poleciał w kierunku Doliny 5 Stawów jak zejście jest z drugiej strony i co najwyżej można spaść w kierunku Słowacji” http://zenobiusz.wordpress.com/2012/09/05/prof-jozef-szaniawski-zginal-w-tatrach/.

Profesor Szaniawski wykładał na Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu oraz Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Młodym ludziom prezentował bezkompromisową postawę. Uczył: „Albo czujesz się Polakiem, albo nikim. Nie można być pomiędzy”.

Był pełnomocnikiem i przyjacielem płk. Ryszarda Kuklińskiego. Dzięki jego działaniom w świetle prawa zrehabilitowano płk. Kuklińskiego. Walczył o pamięć o rotmistrzu Witoldzie Pileckim.

O sprawie smoleńskiej mówił: „Gdy dowiedziałem się o tym nie ulegało dla mnie żadnej wątpliwości, że to był zamach. W historii istnieje tak zwany związek przyczynowo-skutkowy. I dzisiaj, dwa lata po tej tragedii narodowej, na podstawie tej mozaiki danych, którą mamy, z tego co robią Rosjanie, z tych matactw, widać, ze to nie była przypadkowa katastrofa”

Wskazywał też na skokowy wzrost wpływów rosyjskich na szczytach władzy w Polsce po 10 kwietnia 2010 roku.

 

13. Prof. Józef Urbanowicz zmarł dzień po opublikowaniu raportu o tym, że Państwowa Komisja Wyborcza wykorzystała w ostatnich wyborach parlamentarnych serwery firm, które są w rękach rosyjskich (7 wrzesień 2012) http://niezalezna.pl/32657-j-urbanowicz-byl-autorem-raportu-o-serwerach „Informacje te pochodzą z monitoringu ruchu sieciowego, wykonanego w trakcie przesyłania danych do PKW w dniu wyborów przez prof. Urbanowicza i jeszcze jednego eksperta mającego doświadczenie w pracy służb specjalnych. Są to dane zero-jedynkowe, a więc w zasadzie niepodważalne.”

„14–16 czerwca br. gościem polskiej Państwowej Komisji Wyborczej był Władimir Czurow – szef rosyjskiej Centralnej Komisji Wyborczej. Sekretarz polskiej PKW mówił, że takie odwiedziny to nic nadzwyczajnego. Media rosyjskie inaczej opisywały sprawę. Według nich Czurow, zwany przez Miedwiediewa „czarodziejem”, miał uczyć naszych urzędników używania „środków technicznych w procesie wyborczym” oraz „tworzenia listy wyborców”.

Oficjalną przyczyną zgonu prof. Urbanowicza była niewydolność krążenia. Logiczne jest spowodować niewydolność krążenia (jest kilka substancji mogących ją spowodować) u osoby chorej na serce, zgon wydaje się wtedy naturalny. Ale mi bardzo nienaturalne wydają się okoliczności – dzień po TAKIM raporcie??? I nie jest jest argumentem, że „mleko się już wylało, więc nie ma potrzeby”. Wsród ludzi o pewnej mentalności liczy się zemsta, czego dowodzi chociażby sprawa Litwinienki.

 

14. Remigiusz Muś, członek załogi Jaka-40 popełnił „samobójstwo” 27.10.2012. Także w piątek. Chorąży Muś zaznał, że rosyjscy kontrolerzy pozwolili załodze TU-154 zejść do wysokości decyzji 50 m (a nie 100 jak na stenogramach z czarnych skrzynek). Jego zeznania implikują fałszerstwo stenogramów z czarnych skrzynek tupolewa a może nawet ich zapisów. Ponadto fragment:

„Na miejsce katastrofy udaliśmy się po około 1 godzinie od jej zaistnienia. Kiedy przybyliśmy na miejsce, to pracowały już tam służby ratownicze. Ja widziałem dużo nagich ciał. Leżały one pomiędzy częściami samolotu. Jedno ciało ludzkie było całe. Pozostałe, to były części ludzkich ciał, ręce, nogi. Kiedy my tam byliśmy, to nikt się nimi nie interesował, tzn. nie przykrywał ich, nie zbierał. Byliśmy tam około 15 minut. W trakcie pobytu tam zauważyłem, że do poszczególnych stanowisk, utworzonych przez służby znoszono części samolotu. Tych stanowisk było tam już wtedy kilka. Stanowiska te wyglądały w ten sposób, ze był to stolik, na nim dokumentacja, laptop itp. Przy stanowiskach znajdowali się ludzie.”

świadczy o tym, że zamiast dokumentować nietknięte miejsce katastrofy, natychmiast zaczęto niszczyć ślady poprzez przemieszczanie szczątków maszyny.

Ponadto R.Muś mówił o zanikach sygnału z bliższej radiolatarni i mylących wskazaniach GPS. Oto obszerne fragmenty jego zeznań:

http://wpolityce.pl/wydarzenia/39465-ujawniamy-co-mowil-remigiusz-mus-w-smolenskim-sledztwie-obszerne-fragmenty-zeznan-opis-miejsca-katastrofy-godzine-po-zdarzeniu

Dlaczego Muś musiał zginąć. Otóż, gdy zostaną ujawnione zapisy z magnetofonu Jaka-40 i będą one już zgrabnie dopasowane do stenogramów (i zapisów?) z czarnych skrzynek tupolewa oraz zapisów z wierzy kontroli lotów (w magiczny sposób liczba 50 zmieni się na 100) to Chorąży Muś nie będzie mógł już zaprotestować, kiedy będzie się rozgłaszać, że 10 kwietnia się przesłyszał i kwestionować jego zaznania. http://niezalezna.pl/22682-tajemnica-czarnej-skrzynki-jaka-40, http://e2rdo.salon24.pl/407700,prokuratura-wkrotce-ujawni-przelomowy-dowod#

 

 15. Oficer BOR, Adam A., spec od pirotechniki, wielokrotnie uczestniczył w sprawdzaniu rządowych tupolewów. Rzecznik BOR podaje, że Adam A. nie zabezpieczał lotów z 7 i 10 kwietnia 2010. http://www.wprost.pl/ar/356864/Tajemnicza-smierc-funkcjonariusza-BOR-Byl-pirotechnikiem/

 Zmarł 7 listopada 2012 w Kazachstanie (tydzień po publikacji Rzeczpospolitej o trotylu na wrku tupolewa). Dwa dni przed śmiercią został pobity.  

 Tydzień po śmierci przyczyna zgonu była jeszcze nieznana http://www.rp.pl/artykul/951811.html, natomiast trzy miesiące później śledztwo umorzono i podano, że przyczyną zgonu była ostra niewydolność  sercowo-naczyniowa, która rozwinęła się u oficera BOR po powtórnym zawale serca http://www.rp.pl/artykul/92106,980800-Oficer-BOR-zmarl-na-serce--Sledztwo-umorzono.html

 

 

16. Krzysztof Zalewski wiceprezes wydawnictwa o tematyce wojskowej Magnum-X, ekspert lotniczy badający katastrofę smoleńską zginął od ciosów nożem 10.12.2012 w warszawskiej siedzibie wydawnictwa.

 http://niezalezna.pl/35801-morderstwo-krzysztofa-zalewskiego-eksperta-zajmujacego-sie-katastrofa-smolenska

O zdetonowanie ładunku wybuchowego a następnie zabicie nożem Krzysztofa Zalewskiego oskarżony jest prezes wydawnictwa Cezary S. Został on ranny w wyniku odpalenia rzekomo przez niego samego ładunku wybuchowego (dziwne, odpalił ładunek przebywając blisko niego?) a potem jeszcze miał siłę zadźgać swojego zastępcę jedną ręką z krwawiącym kikutem drugiej? No i nie przyznaje się do winy i przedstawia inną wersję wydarzeń, której prokuratura nie ujawnia:

http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,zarzuty-zabojstwa-i-usilowania-zabojstwa-dla-prezesa-magnum-x,71719.html

„Dopiero w zeszłym tygodniu stan zdrowia Cezarego S. pozwolił na jego przesłuchanie w charakterze podejrzanego. Usłyszał dwa zarzuty: zabójstwa i usiłowania zabójstwa – informuje Renata Mazur, rzeczniczka praskiej prokuratury.

- Podejrzany nie przyznał się i złożył wyjaśnienia, które są sprzeczne z innymi dowodami. Będą teraz drobiazgowo weryfikowane. Treści wyjaśnień nie będziemy ujawniać dla dobra postępowania - dodaje rzeczniczka.”

Według mnie ta sprawa mocno śmierdzi, raczej Cezary S. jest tutaj kozłem ofiarnym.

 

Tak to zamyka się rok 2012 „seryjny samobójca” zmienia się w „szalonego nożownika terrorystę”. Jakie jeszcze role przybierze? Na szczęście rok 2013 „seryjny samobójca” zaczął od uropu (chyba, że jakieś wieści jeszcze do mnie jeszcze nie dotarły).

W tej notce brakuje kilku nazwisk z list ofiar „seryjnego samobójcy”, krążących w internecie. Tak jest w przypadkach, gdzie sama miałam wątpliwości, czy dany zgon jest jego dziełem, lub miałam za mało informacji, żeby wysnuć jakiekolwiek wnioski lub chociaż uzasadnione (motywami, charakterystycznym modus operandi, lub indolencją organów ścigania i prokuratury) podejrzenia.

Aby to opracowanie nie było wyłącznie jednostronne, podaję link do artykułu Ireneusza Stolarskiego, który próbuje „wyjaśnić czytelnikom dlaczego, prawdopodobnie, żadne służby nie stoją za zgonami które nastąpiły w ciągu ostatnich trzech lat." Przedstawia "statystyki, publikacje prasowe oraz argumenty logiczne, by osoby które nie wierzą w „seryjnego samobójcę” mogły prowadzić konkretniejszą dyskusję i pokazywać fakty, a nie zasłyszane „legendy””:

http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/653143,w-wolnej-polsce-gina-ludzie-tajemnicze-smierci-po-smolensku-seryjny-samobojca-lista-osob-zamordowanych-przez-rzad-i-obcy-wywiad-–-wyjasnienie-zgonowx3.html

Może kilka kontrargumentów w odniesieniu do powyższego artykułu dotyczących zgonów na mojej liście:

1.     Grzegorz Michniewicz i Andrzej Lepper obawiali się o swoje życie (G.M. - SMS do córki, A.L. - ostatni wywiad przed śmiercią dla SuperEkspresu)

2.     Śmierć profesora Dulinicza opóżniła wyjazd polskich archeologów do Smoleńska o prawie 4 miesiące. To dużo czasu na zacieranie śladów. Ale zgodzę się, że dopóki nie ma informacji o dokładnym przebiegu wypadku, pewności mieć nie można.

3.     W przypadku dr Wróbla „Mleko się jeszcze nie wylało” bo raport MAK miał się dopiero ukazać, a on był na tyle kompetentny, aby skutecznie go skrytykować i zdemaskować zakłamania raportu.

4.     O tym, że Lepper deponował u Kucińskiego swoje niebezpieczne dokumenty wiadomo przynajmniej z 2 źródeł (oprócz „kontrowersyjnego” Sakiewicza, którego informator powiedział: „Sam Ryszard Kuciński mówił, że gdyby ujawnił wszystkie dokumenty, które posiada, to wiele karier w tym kraju „wyleciałoby w powietrze”, potwierdził to jeszcze Ryszard Czarnecki, europoseł PiS, były doradca Leppera.

5.     Dariusz Szpineta przed śmiercią nie miał „nastroju samobójczego”, wręcz przeciwnie, co potwierdzili pozostali wczasowicze z jego grupy. No i te dziwne szkolenia polskich służb specjalnych w tamtym rejonie i czasie.

6.     W przypadku gen. Petelickiego w samobójstwo mało kto wierzy. A depresję media przypisują każdej ofierze „seryjnego samobójcy”. Krytykował rząd dotkliwie, bo kompetentnie, ale był optymistą bo uważał że młode pokolenie zmieni sytuację w Polsce – ostatnie słowa wywiadu TV TRWAM http://www.youtube.com/watch?v=pDRd8BH6aIQ

7.     W gabinecie Leppera znaleziono odciski butów w łazience, prokuratura to zignorowła. Spece od dekoderów TV twierdzą, że zawieszają się tylko wtedy, gdy ktoś wchodzi do menu.

8.     W sprawie L.Tobiasza jest też inna niż oficjalna wersja zdarzeń. Ponadto próba korumpowania członków komisji weryfikacyjnej WSI mogła być prowokacją, mającą na celu pogrążenie jej członków. Konfrontacja Tobiasza z Komorowskim (na wniosek obrony) mogła to ujawnić i wskazać Komorowskiego jako pomysłodawcę tej prowokacji.

9.     Świadkowie wypadku prof. Szaniawskiego widzieli jedynie spadające ciało, nie widzieli dlaczego spadł. Jeden z taterników stwierdził, że podczas zejścia na odcinku Zawrat – Świnica mógłby spaść tylko po słowackiej stronie.

10. prof. Urbanowicz - niewydolność krążenia można wywołać, a jeśli osoba choruje na serce, to taki stuczny zawał nie wbudzi wątpliwości. Ale zgodzę się w tym przypadku pewności nie ma.

11. Chorąży Muś – całą wiedzę już przekazał, ale bez jego fizycznej obecności łatwiej będzie podważyć jego zeznania, gdy ukażą się wyniki analizy zapisu z Jaka-40 ze zmienioną liczbą 50 na 100. A depresja? – wiadomo, wszyscy samobójcy muszą cierpieć na depresję i media się o to postarają.

  Chciałabym być optymistką, mieć poczucie, że żyję w państwie prawa, że rządzący moim krajem kierują się dobrem obywateli. Jednak to ta seria zgonów, dla mnie wbrew temu, co uważa pan Stolarski, jest ze względów statystycznych całkiem nieprawdopodobna. Dla mnie to była taka „czerwona pigułka” podana mi przez Morfeusza. Ale wiem, że nie każdy chce się obudzić. Pozostawanie w systemie (polskim matrixie?) jest przyjemniejsze, nie ma się czarnych myśli, troski o przyszłość swoją i dzieci, można spokojnie piec ciasto, robić zakupy na sobotniego grilla i gapić się w TVP i TVN bez nerwów, że znów ktoś mnie „robi w bambuko”. 

  Jeśli ktoś uzna, że to niegodne tak roztrząsać czyjąś śmierć, wietrzyć spiski to zapytam, w czym śmierć samobójcza, w wypadku, czy na zawał jest lepsza od śmierci za ojczyznę, za prawdę? Prawda w skrywanych w szafie dokumentach, w pisanych raportach, składanych zeznaniach i udzielanych wywiadach zapewne jest prawdziwą przyczyną śmierci tych dzielnych ludzi, (ale także w niektórych przypadkach przytoczonych w powyższej notce, po prostu kryminalistów znających prawdę). Powyższe rozważania to dopominanie się o prawdę i pamięć. Prawdy w tej sytuacji politycznej się nie dowiemy, ale gdy to się zmieni musimy pamiętać i naciskać, aby umorzone śledztwa poddać rewizji, wskazać i osądzić tę spec-ekipę od seryjnych samobójstw, wypadków, zawałów i jej mocodawców, żeby sprawiedliwości stało się zadość.

Kto jest wierzący, niech się dziś pomodli za tych poległych, kto nie wierzący, niech po prostu pamięta.

ghanima
O mnie ghanima

Neurobiolog, prywatnie zwykła gospodyni domowa przygotowująca dzieciom obiadki, piorąca ubranka, sprzątająca dom i uprawiająca działeczkę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka