Zbigniew Girzyński Zbigniew Girzyński
498
BLOG

Kto będzie prezesem PiS?

Zbigniew Girzyński Zbigniew Girzyński Polityka Obserwuj notkę 82

Kto będzie prezesem PiS?

 
Pisząc wczoraj o warsztacie dziennikarskim pewnej ogólnopolskiej gazety obiecałem odnieść się dziś do powracających co jakiś czas spekulacji na temat tego kto będzie następcą Jarosława Kaczyńskiego na stanowisku prezesa Prawa i Sprawiedliwości? Obietnicę spełniam.
 
Na początek małe wyjaśnienie. Czy nie boję się o tym pisać? Przecież jeśli Jarosław Kaczyński się dowie to zetnie mi głowę, każe rozstrzelać, albo udusić sznurkiem w kącie! W najlepszym wypadku wyrzuci z PiS, albo nie wpuści na listę w kolejnych wyborach do sejmu. Pragnę wszystkich uspokoić. Znam premiera Kaczyńskiego osobiście 9 lat. Jak każdy ma swoje zalety i wady. Jeżeli ktokolwiek sądzi, że Jarosław Kaczyński jest człowiekiem małostkowym, który pała chęcią wycięcia dookoła siebie wszystkich, którzy ośmielą się samodzielnie myśleć to najwyraźniej go nie zna. A na dodatek patrzy na Jarosława Kaczyńskiego przez pryzmat Donalda Tuska, który na swojej drodze politycznej wycina wszystkich, których spotyka. (Olechowski, Płażyński, Gilowska, Rokita, a ta lista jak widać po ostatnich wydarzeniach nie jest zamknięta). Dla Jarosława Kaczyńskiego polityka jest treścią jego życia. Prawo i Sprawiedliwość, które stworzył, a nstępnie doprowadził do władzy traktuje jak swoje dziecko. Dlatego dba o to, aby w partii każdy mógł odnaleźć swoje miejsce. Nie jest mu także obojętne co stanie się z Prawem i Sprawiedliwością gdy kiedyś, z takich czy innych powodów, nie będzie już stał na jego czele. Dlatego pragnę uspokoić wszystkich zatroskanych o moje losy, włos z głowy mi nie spadnie.
 
Pytanie pierwsze. Kiedy nastąpi zmiana na stanowisku prezesa Prawa i Sprawiedliwości? Odpowiedź jest prosta i jedyna jaka może paść z moich ust: nie wiem. Snucie zaś rozważań na ten temat, co czynią obecnie niektóre media, nie jest najszczęśliwsze i jak przypuszczam niekoniecznie wypływa z troski o przyszłość Prawa i Sprawiedliwości. Jarosław Kaczyński jest politykiem w sile wieku, który ma 62 lata. Jest zaledwie 3 lata starszy od Piłsudskiego, gdy ten sięgał po władzę w 1926 r. Jest o 6 lat młodszy od de Gaulle’a gdy ten powracał do władzy w 1958. 11 lat był od niego starszy Konrad Adenauer gdy obejmował urząd Kanclerza RFN (którym sprawował nieprzerwanie przez następne 14 lat). 8 lat starszy od Jarosław Kaczyńskiego był Ronald Reagan obejmując urząd Prezydenta USA w 1981 r., który sprawował przez kolejne 8 lat. Przykładów takich można podawać bez liku. To najlepszy dowód na to, że dywagacje o emeryturze Jarosława Kaczyńskiego są mocno przedwczesne.
 
Jednak jeśli ktoś (tak jak to uczynił niedawno dziennikarz Katolickiego Radia Podlasie) zadaje mi pytanie czy wyobrażam sobie jakąś inną osobę na stanowisku prezesa Prawa i Sprawiedliwości to odpowiadam, że oczywiście wyobrażam. Prędzej czy później to nastąpi bo taka jest kolej rzeczy, której żaden człowiek, największy nawet nie zmieni. W tej sytuacji zawsze pada kolejne pytanie: kto będzie kiedyś następcą Jarosława Kaczyńskiego na stanowisku prezesa PiS i dlaczego będzie to Zbigniew Ziobro? I na to pytanie będę dziś starał się odpowiedzieć nieco bardziej wyczerpująco, tym bardziej, że to wcale nie musi być Zbigniew Ziobro.
 
Z oczywistych powodów następcą Jarosława Kaczyńskiego będzie polityk, który jest od niego o pokolenie młodszy. W tej sytuacji przeanalizujmy polityków PiS między 35 – 45 rokiem życia bo to wśród nich ukrywa się dziś przyszły lider mojej partii. Kogo warto wymienić w tym gronie ponieważ z powodu swojej pozycji już dziś, lub tej którą sobie buduje na przyszłość, może pokusić się o to aby stanąć wówczas w szranki na Kongresie PiS i zawalczyć o stanowisko prezesa. Polityków takich jest co najmniej kilku: Zbigniew Ziobro (40 lat), Jacek Kurski (44 lata), Joanna Kluzik – Rostkowska (47 lat), Mariusz Błaszczak (41 lat), Joachim Brudziński (42 lata), Paweł Poncyljusz (41 lat), Paweł Kowal (35 lat) i Zbigniew Girzyński (37 lat). Może niezręcznie pisać także o samym sobie, ale dla porządku nie mogłem tego nie uczynić.
 
Jakbyśmy na to nie popatrzyli to mamy w sumie długą listę 8 osób. I wcale nie jest powiedziane, że jest to lista zamknięta. Przeanalizujmy jednak tę listę naszych ćwierćfinalistów (tyle drużyn na mistrzostwach gra w tej fazie rozgrywek) bo stwarza ona pewien obraz stanu naszych kadr. Zbigniew Ziobro jest politykiem z ogromną rozpoznawalnością i dużym poparciem społecznym. Skutecznie wywalczył sobie pozycję twardego szeryfa kiedy był ministrem sprawiedliwości. Obecnie zdobywa doświadczenie międzynarodowe i politycznie dojrzewa. To są jego ogromne atuty. Jest także powszechnie uznawany nie tylko za faworyta w tej rywalizacji, ale wręcz za tzw. pewniaka. To jednak wcale mu nie pomaga. Wręcz odwrotnie. To ogromny balast z którym bardzo trudno sobie poradzić. Można porównać jego sytuacją z drużyną Brazylii na jakimkolwiek turnieju mistrzostw świata. W zasadzie ma wszelkie atuty w ręku, ale czy udźwignie presje i sięgnie po sukces? Wbrew pozorom to strasznie trudne zadanie, a media rozgrzewające wokół niego, zupełnie zresztą niesprawiedliwą, atmosferę ojcobójcy wcale mu nie pomagają, a wręcz odwrotnie.
 
Kolejnym ćwierćfinalistą jest Jacek Kurski. Skoro Ziobro jest Brazylią to Kurski kroczący w polityce od pewnego czasu wspólnie z Ziobro jest Argentyną. Wirtuoz mediów. Kocha go kamera i mikrofon. Nie można przejść obok niego i nie zwrócić na niego uwagi. Każde zagranie wywołuje gwałtowne reakcje. Od zachwytu po burzliwe wręcz ataki niechęci. Jest Maradoną naszej polskiej polityki, który przepięknym dryblingiem mija wszystkich zawodników drużyny przeciwnej i zdobywa bramkę, stając się bohaterem, a zaraz potem strzela gola, ale po zagraniu ręką i jeszcze twierdzi, że to była ręka Boga. Jeśli nie pogubi się w dryblingach politycznych walk, albo nie zmarnuje gdzieś w poza boiskowych wybrykach to bardzo twardy zawodnik, który może sprawić niespodziankę.
 
Joanna Kluzik – Rostkowska jest odkryciem tego sezonu. Z cichej i spokojnej posłanki będącej ekspertem w zakresie polityki społecznej wyrosła na gwiazdę, która przykuwa uwagę tłumów. Miła i ciepła, subtelna i finezyjna uwiodła dziennikarzy i tłumy kibiców. Niczym portugalscy piłkarze przykuwa przed ekrany telewizorów miłośników pięknej, łagodnej gry i zachwyca swoją delikatnością. Czy jednak uda się jej osiągnąć sukces w starciu z bezwzględnym futbolem innych graczy? Czy jej łagodny styl gry, który podoba się zdecydowanej większości, wystarczająco będzie niwelował nieco zbyt liberalne jak na polskie boiska spostrzeżenia programowe?
 
Mariusz Błaszczak nie zachwyca na pierwszy rzut oka. Nieco wycofany. Trochę taki nadmiernie defensywny. Rozkręca się powoli niczym typowo turniejowy zespół Niemiec. Nie jest pozbawiony pewnych atutów. Ma bardzo silny skład. Stoją za nim murem prawdziwe zastępy braci zakonnych, którzy solidną grą całego zespołu, która nie musi się podobać, ale najczęściej bywa skuteczna, wygrali nie jeden mecz i niejeden turniej. Zresztą ten nieco ociężały styl z czasem przekonuje do siebie coraz więcej widzów, a moralne wsparcie Beckenbauera naszego PiS’owskiego futbolu (Kaczyński), przypatrującego się poczynaniom młodszych może być istnym elementem decydującym o sukcesie. W końcu piłka nożna, jak mawiał Gary Linker, to taka gra w której po boisku biega 22 facetów, a wygrywają zawsze Niemcy.
 
Joachim Brudziński także nie prezentuje jakiejś większej lekkości w uprawianiu polityki. Ma coś w sobie z futbolu włoskiego. Oglądając jego poczynania na politycznym boisku można się nieźle wkurzyć. Bardzo defensywny, wręcz bezwzględny w obronie swoich racji. Przeniósł na grunt polityki taktykę catenaccio i nie ustąpi ani o milimetr. Dysponuje też ogromnym atutem w postaci fantastycznego wręcz politycznego zaplecza. Jako de facto najważniejsza po prezesie osoba w partii na co dzień dogląda struktur i wpiera swoich ludzi w terenie. Taka sieć politycznych wpływów, niczym rozbudowany system włoskich rozgrywek piłkarskich, może się okazać poważnym atutem i w walce od jednej bramki przechylić szalę zwycięstwa na jego stronę.
 
Paweł Poncyljusz wnosi do polityki w Prawi i Sprawiedliwości taki ładunek spontaniczności, nieprzewidywalności i finezji języka jak drużyna Nigerii podczas rozgrywek o mistrzostwo świata w piłce nożnej. Jego słabością jest brak ogrania w rozgrywkach poza swoim miastem. Trudno zobaczyć go nawet podczas meczów towarzyskich na innych niż warszawskie boiskach. Afrykańska fantazja jest atutem, ale czy pomoże przedrzeć się przez rozbudowany system rozgrywek gdzie w poszczególnych fazach turnieju będzie się trzeba potykać z kolejnymi twardymi zawodnikami? W końcu jak do tej pory żadna z drużyn z Czarnego Lądu nie doszła nawet do półfinału. Ale przecież zawsze musi być ten pierwszy raz. Do turnieju finałowego mamy jeszcze sporo czasu, a postęp futbolu Afrykańskiego jest niepodważalny. Nieodżałowany trener naszych Orłów Kazimierz Górski miał w zwyczaju nie golić się przed meczem dla szczęścia. Biorąc pod uwagę jaką brodę zapuścił sobie ostatnio Paweł Poncyljusz w czasie rekonwalescencji po operacji (można było ją podziwiać niedawno podczas gdy pokazywano jego wypowiedź w TV) widać, że podchodzi do sprawy na poważniej i zbiera pokaźne pokłady szczęścia.
 
Paweł Kowal jest politykiem niezwykle, wręcz wybitnie utalentowanym. Łączy w sobie ogromne zalety doskonałego analityka gry i powoli kształtuje swoje polityczne doświadczenie szlifując je na europejskich salonach. Niczym piłkarze Hiszpanii zachwyca lekkością stylu i porywami intelektualnej fantazji. Rozgrywki hiszpańskie nie są może aż tak rozbudowane jak we Włoszech, nie mają też tak solidnego zaplecza zakonnych zastępów jak w Niemczech, ale solidna liga tzw. muzealników potrafi wnieść do gry wiele i raz za razem odnosić sukcesy w rozgrywkach pucharowych.
 
O sobie pisać jest najtrudniej. Ponieważ doktorat pisałem ze stosunków polsko – francuskich to moje polityczne umiejętności zestawię z drużyną z nad Sekwany. Francuski futbol jest nieprzewidywalny. Ma coś w sobie z afrykańskiej spontaniczności (zresztą wielu zawodników francuskiej drużyny wywodzi się z Czarnego Lądu) i hiszpańskiego polotu. Lubię spokojne i wyważone analizy Kowala i często także zgadzam się z podobnymi ocenami Poncyljusza. Jednak słynę z temperamentu Zidana i zdarza mi się zarówno finezyjne zagranie w światło bramki przeciwnika jak i „pociągnięcie z główki” wobec politycznych Materazzich. Jest ono niby sprowokowane i w tym sensie jakoś się broni, ale…
 
Nie przez przypadek pozwoliłem sobie na te futbolowe aluzje. Kongresy PiS podobnie jak mistrzostwa świata w piłce nożnej są co 4 lata. I tak jak w tym roku mieliśmy futbolowy mundial, który rozstrzygnął kto zasiadł na następne 4 lata na piłkarskim tronie, tak również w tym roku na kongresie PiS zdecydowaliśmy o tym, kto będzie kierował nasza partią przez kolejne kilka lat. Warto o tym pamiętać, gdy po raz kolejny przeczytamy w wakacyjnych gazetach rewelacje dotyczące zmiany władz w Prawie i Sprawiedliwości. Czy to oznacza, że nie warto o tym myśleć w dalszej perspektywie? Nie tylko warto, ale wręcz trzeba, bo Polska potrzebuje Prawa i Sprawiedliwości, a wszyscy wymienieni przeze mnie politycy wiele do naszego życia publicznego wnoszą. Nie wiem dla przykładu czy Paweł Kowal lub Paweł Poncyljusz kiedykolwiek będą premierami, ale jestem przekonany, że jeden będzie kiedyś doskonałym ministrem spraw zagranicznych, a drugi gospodarki.
 
Za 4 lata mistrzostwa świata w piłce nożnej odbędą się w Brazylii. Gospodarze tego turnieju będą co zrozumiałe faworytem imprezy. Czy to dobry znak dla Zbigniewa Ziobro?  W 1950 r. Brazylia gościła już najlepsze drużyny futbolowe świata i nie sięgnęła wówczas po trofeum. Poziom światowej piłki bardzo się wyrównał. Z roku na rok wyrównuje się coraz bardziej. Ostatnie mistrzostwa pokazały jak potrafią rozczarowywać nawet największe potęgi i jak ambicje i solidna praca na boisku potrafią doprowadzić do walki o medale nawet skazywanych na pożarcie słabszych uczestników turnieju.
 
Mam nadzieję, że mój tekst ktoś w całości da do przeczytania Jarosławowi Kaczyńskiemu. Nie wiele osób wie, że pan Premier jest niezłym znawcą piłki nożnej i co najważniejsze ma duże poczucie humoru. A co jak co, ale odrobina uśmiechu po tym wszystkim czego doświadczył i doświadcza w tym roku na pewno mu się przyda.
 
Poza tym uważam, że Platforma Obywatelska szkodzi Polsce i trzeba ją odsunąć od władzy!

wymagający

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka