Jeszcze do wczoraj nie miałem wogóle zamiaru zabierać głosu na temat lustracji i agentów. Wielu jest na forum zaangażowanych tego zwolenników i przeciwników więc dyskusja była ożywiona, a momentami nawet bardzo emocjonalna.
Ale pojawiła się informacja o wypowiedzi Premiera Kaczyńskiego dla Wprost:
"Latem 1990 roku, w trakcie kampanii Lecha Wałęsy, gen. Czesław Kiszczak zaproponował mi przez pośredników zawarcie swoistej ugody. On da mi listę stu najważniejszych agentów SB, którzy nigdy nie byli zarejestrowani, a ja mu zagwarantuję bezpieczeństwo – ujawnia w rozmowie z „Wprost” premier Jarosław Kaczyński."
I w tym momencie ręce mi po prostu opadły - premier osobiscie dezawuuje lustrację? Przecież jego wypowiedź oznacza, że jest ona bez sensu! Najważniejsi agenci pozostaną bowiem zupełnie bezkarni, a wyłapane zostaną tylko jakies pionki.
A jak ich można rozpoznać? Osoba taka musi spełniać dwa kryteria:
(1) Nie ma na nią MATERIAŁÓW OBCIĄŻAJĄCYCH W IPN. Co nie znaczy, że nie ma materiałów wogóle. Bo żeby takie osoby bardziej uwiarygodnić SB mogło dorobić im legendę opozycjonistów, może nawet bardzo
(2) Osoby te najgłosniej wołają o otwarcie archiwów IPN i lustrację. Wiedzą bowiem, że z tego punktu widzenia SĄ ZUPEŁNIE BEZPIECZNE, a przeglądanie archiwów IPN-u odwróci od nich uwagę.
A teraz proponuję zacząć układać listę tych najgroźniejszych agentów. Kogo proponujecie wpisać jako pierwszego?