Zofia Grudnikówna Zofia Grudnikówna
1148
BLOG

Kapitalizm po katolicku

Zofia Grudnikówna Zofia Grudnikówna Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 57

 - Wolny rynek, zgoda, ale musi istnieć jakieś minimum socjalne – takie jest zdanie wielu praktykujących katolików. Katolicka nauka społeczna zdecydowanie potępia liberalizm gospodarczy, argumentując, że troska o biednych jest obowiązkiem chrześcijanina.

Przeprowadźmy jednak małą analogię. Niech w naszym przykładzie pomoc państwa w realizacji chrześcijańskich obowiązków nie dotyczy jałmużny, a na przykład modlitwy. Oto – wyobraźmy sobie – co niedzielę wykładane są przed mszą św. w kruchcie listy obecności, nad których podpisywaniem czuwa urzędnik państwowy. Pod karą grzywny lub więzienia zabronione jest uchylanie się od coniedzielnej Eucharystii, ścigane są fałszywe podpisy i brak zwolnień od lekarza. Chęć wyjazdu i udziału we mszy w innej parafii należy zgłosić w terminie 7 dni w swoim urzędzie gminy.

Brzmi koszmarnie? Budzi totalitarne skojarzenia? Ależ w ten właśnie sposób państwo „pomaga” nam obecnie spełniać nasz obowiązek troski o biednych! Jeśli nasz sąsiad żyje w biedzie, a nam zbywa, to jaką mamy zasługę, gdy odwiedzi nas banda zbirów z pałkami? Zabiorą garnek z zupą, po drodze rozchlapią połowę, każdy z bandytów skosztuje, by w końcu postawić nędzne resztki na stole nędzarza. W mojej ocenie (aczkolwiek marny ze mnie teolog) nie ma w tej sytuacji naszej żadnej zasługi.

Tak samo dzieje się obecnie:  (pod przymusem przecież) skarbówka zabiera lwią część dochodu i rzuca marne grosze biednym, kradnąc i marnując po drodze. Nikt nie ma dobrego uczynku, nie urzędnicy przecież, którzy występują w roli drabów z siekierami, ani podatnik, bo żadnego wyboru nie ma.

W sytuacji „dzikiego kapitalizmu” po pierwsze „zupa” nie jest po drodze wylewana, więc dobra się nie marnują, po drugie więcej zostaje dla bogacza, który dzięki temu ma szansę dostrzec gwałtowną potrzebę biednego – i pojawia się okazja do dobrego. Model ten buduje też lepszą relację biorca – darczyńca, bo o ile za państwową pomoc nikt nie czuje wdzięczności, bo „się należy”, o tyle dar „z ręki do ręki” wzbudza chwalebne w oczach nauki Kościoła postawy. I bezrobotny syty, i podatnik cały.

Niepokorna, myśląca pod prąd, zasadnicza.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo