Zabawy w interwencję militarną, co do której nawet nie wiadomo, kto nią właściwie całościowo dowodzi, zakończyć się muszą tragicznie. Tragedia właśnie trwa. Panowie prezydenci i premierzy, wśród nich i ci, uwikłani od lat w doskonałe, wręcz przyjacielskie kontakty z dyktatorami, próbują teraz wmówić tak zwanej opinii publicznej całego świata, iż wolność i demokracja zawsze były dla nich najważniejsze.
Świat, nie tylko nam współczesny, pogrążony jest i był (zawsze) w szereg tragicznych konfliktów zbrojnych. Trwały one lub trwają czasami nadal latami, a w ich wyniku śmierć spowodowaną wojnami lub (co już nawet brzmi strasznie) "po prostu" głodem, ponoszą setki, tysiące lub i często miliony osób. Ale konflikty to odległe, dalekie, a przedstawiciele świata, tego tak zwanego "lepszego" mieli (i mają często nadal) swoje własne problemy. Więc i umierać (gdzieś tam) mogą nadal "spokojnie" miliony.
Na naszych oczach, i nie od dzisiaj, trwają w wielu regionach świata wojny plemienne, walki bratobójcze, dokonywane są brutalne akty wyzysku i dyskryminacji. Miliony osób umierają tam z braku wody i pożywienia. Dobry świat, reprezentowany przez jego bogatą i zdecydowaną mniejszość, śpi wobec takiej rzeczywistości snem sprawiedliwych. Gdy nie chodzi o ropę i gaz, wszystko jest przecież w porządku.
Zabawy w wojnę, przepraszam, w "ratowanie ludności cywilnej Libii" uwidaczniają dobitnie i ponownie, stare i dobrze znane prawdy. Ameryka nie potrafi wyzwolić się ze swej roli światowego żandarma. Nie chce i nie umie zrozumieć, że to właśnie taka jej rola powoduje od lat nienawiść do USA na przykład (i nie tylko) całej Ameryki Południowej. I wielu innych regionów świata.
A my, nad Wisłą nadal kochamy USA. Bezkrytycznie i ryczałtem. Później kolejny polski prezydent powie, iż amerykańscy politycy oszukali go po prostu, opowiadając bajki o broni nuklearnej, chemicznej, czy jakiej tam jeszcze, posiadanej przez, na przykład, Saddama Husajna. Dzisiaj, i na szczęście, polscy politycy nie wierzą już USA bezkrytycznie. Już lub chwilowo.
Rozsądek kazał wielu krajom świata trzymać się z daleka od wymachiwania karabinami w Iraku. Dokładnie tak samo, jak rozsądne jest obecne stanowisko Polski, i na przykład Niemiec, w wypadku interwencji w Libii. Zagadką pozostaje tylko fakt, dlaczego Rosja i Chiny tym razem nie zablokowały rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, zezwalającej na obcą... "Odyseję".
Krwawa podróż z amerykańsko-europejskim udziałem i ochoczo aktywnej w tej materii Francji, każe powrócić pamięcią do czasów... kolonializmu. Francuskiego lub i.... belgijskiego. We współczesnej jego formie handluje on ropą i gazem. Najlepiej cudzą.