Z Kolonii do Paryża jest jakieś 500 kilometrów. Szybki pociąg pokonuje ten dystans w 3 godziny i 15 minut. O kwadrans krócej niż 350 kilometrowy odcinek z Bielska-Białej do Warszawy. 300 kilometrów z Kolonii do Brukseli przejechać można w 1 godzinę 40 minut,. Po co latać samolotem?
Jeśli uda się zaplanować przejazd z miesięcznym wyprzedzeniem, za bilet na trasę licząca pół tysiąca kilometrów zapłacimy…tyle samo co za przejazd do naszej stolicy. Około 120 złotych.
Stoję na Hauptbanhofie w Kolonii, przyglądam się ofercie szybkiego pociągu i sobie uświadamiam, że podróż z Bielska-Białej do Warszawy ciągle zajmuje nam tyle samo czasu ile przed ćwierćwieczem! 25 lat minęło i nic, albo też prawie nic, się nie zmieniło. Bo to co uległo w tym czasie zmianie to jedynie jakość podróży. 8-osobowe przedziały zastąpiono 6-osobowymi w II klasie i „czwórkami” w pierwszej. Poza tym standard.
Pod koniec stycznia jechałem z Katowic do Warszawy. Pociąg wyjechał punktualnie, ale pod drodze zrobił 40 minut opóźnienia. W drodze powrotnej na Centralnym czekałem godzinę, w trakcie podróży doszła prawie druga opóźnienia. Przyjemność jeżdżenia nie trzymającymi się rozkładu jazdy pociągami szumnie zwanymi Inter albo Eurocity kosztuje równowartość 25 euro. Niemal za te same pieniądze można śmignąć z Paryża do Kolonii, albo i w drugą stronę. Taniej wychodzi podróż do Brukseli.
Pozornie pędzimy do przodu. Otaczamy się niemal takimi samymi gadżetami jak nasi zachodni koledzy. Na co dzień korzystamy z iPhone’ów i BlackBarry, piszemy na lekkich i maleńkich netbookach, w portfelach nosimy podobne karty kredytowe. Tyle, że nasza infrastruktura pozostaje bez zmian. Bielski express do stolicy pomyka z tą sama prędkością jak połowie lat 80 ubiegłego wieku. Zachód nam odjeżdża nie tylko szybkim pociągiem. A nam pozostaje pogoń i rosnący dystans.
