Halo Halo
757
BLOG

Chcą mi odebrać prawo do ochrony życia. Jak ich kochać?

Halo Halo Rozmaitości Obserwuj notkę 30

 

Z racji moich schorzeń zdrowotnych, przebieg ciąży stanowi dla mnie siedmiokrotnie większe ryzyko komplikacji i śmierci, niż u zdrowej kobiety - jak mówią lekarze.

Moja układowa choroba tkanki łącznej, w tym uszkodzenie mięśni (miopatia), rozpoczęła się w wieku pokwitania nawracającymi epizodami zakrzepowego zapalenia żył głębokich. Zakrzepy pouszkadzały niektóre zastawki żylne w kończynach dolnych (sztywne, niepracujące), przez co do tej pory mam utrudniony odpływ krwi z dolnych partii ciała. Nazywa się to zespołem pozakrzepowym. Między 17 a 19 r. ż. przyjmowałam doustne antykoagulanty rozrzedzające krew (w szpitalach – Heparyna przez całodobową pompę infuzyjną /12 kropel na minutę/, a w domu Sincumar, Sintrom tabletki). Leczenie ambulatoryjne Sintromem polega na obniżaniu wskaźnika Quicka. Wskaźnik ten u zdrowych ludzi wynosi 100%. Ja miałam obniżany do 40%. Aby dostosować odpowiednią dawkę leku, by nie tworzyły się zakrzepy, lub by wskaźnik nie spadł do zera i nie spowodował samoistnego wykrwawienia się do narządów wewnętrznych - konieczna była raz w tygodniu kontrola wskaźnika we krwi, w Pracowni Zaburzeń Krzepnięcia Krwi. Jeździłam w środy. Prowadzona byłam przez Panią Profesor Małgorzatę Palester w Centralnym Szpitalu Klinicznym Akademii Medycznej przy ul. Banacha 1 w Warszawie. Dzięki Bogu od tamtego czasu zakrzepica mi nie nawraca. W podzięce za opiekę, wręcz matczyną troskę w ratowaniu mojego życia zadedykowałam Pani Profesor jedną z moich kompozycji fortepianowych - Wariacje ‘Via coye’ (drogą smutku).

Przebyta zakrzepica żył głębokich jest bezwzględnym przeciwwskazaniem do zażywania hormonalnych środków antykoncepcyjnych, gdyż nastąpiłby pod ich wpływem prawie natychmiastowy nawrót. Żaden ginekolog usłyszawszy o niej nie chce rozmawiać o hormonalnej antykoncepcji. Wysokim czynnikiem ryzyka nawrotu jest również ciąża. Nabierający rozmiarów i masy płód uciska na jedyną u człowieka żyłę główną dolną, odprowadzającą krew z nóg spowalniając krążenie krwi. A zbyt wolne tempo przepływu powoduje wykrzepianie się krwi w żyłach u ludzi z tendencją do tego.

Zakrzepica żył głębokich prowadzi do zatorowości. Odrywające się od ścianek żył skrzepliny krążą w krwioobiegu i mogą zablokować tętnicę płucną (uduszenie), tętnicę sercową (zawał serca) i tętnicę szyjną (udar mózgu). O tym wysokim ryzyku śmierci lub ciężkiego kalectwa ciężarnych (np. stan wegetatywny po udarze) pisałam salonowej obrończyni życia – Natalii Dueholm w dniu 7.03.2012 r. pod notką:

http://planetaludzi.salon24.pl/397449,feministyczne-fortele-aborcyjne

 

Osobiście nigdy nie chciałabym skorzystać z prawa do aborcji, obecnie jeszcze ustawą przewidzianego, dlatego moje stosunki z mężczyznami w ciągu całego życia można na palcach u rąk policzyć – mówiąc symbolicznie – zawsze z wielką obawą, że metoda kalendarzykowo-prezerwatywowa nie zadziała. Czy jednak w stu procentach można uchronić się przed ciążą żyjąc nawet w celibacie? A gwałt? Czy można w stu procentach uchronić się przed ciążą z gwałtu? Jak? Nie wychodząc z domu po zmroku? Chodzić tylko ulicami tłumnie uczęszczanymi przez ludzi? Jak żyć panie papieżu, jak żyć?

 

Uczęszczając jeszcze kiedyś do Kościoła Katolickiego na msze, słuchałam kazań o miłości bliźniego, konieczności troski i ochrony jego życia. A potem perswazyjnych, agresywnych, manipulacyjnych treści zmierzających do wymuszenia na polskim ustawodawcy prawa odmawiającego mi ochrony życia i skazania na okrutną śmierć podczas ciąży (np. na uroczystości dożynek państwowych transmitowanych przez TVP1 w 2011 r. jakiś biskup kierował okrzyki w stronę prezydenta Komorowskiego, że ci co jeszcze nie uchwalili tego radykalnego prawa antyaborcyjnego – są tchórzami).

Za każdym razem, gdy manifestowane są katolickie akcje obrońców życia – staje mi wizja śmierci przed oczami. Wizja daremnej, wieloletniej walki dziesiątków lekarzy o moje życie. Od dawna, wobec szaleństw katolików żyję w lęku. Chronicznym, obrzydliwym lęku, który przeradza się we wstręt do życia. Przemoc psychiczna katolików działa toksycznie, zatruwająco. Rodzi się chęć bezwzględnej walki o siebie i innych znajdujących się w podobnej sytuacji co ja. Od wielu lat nie jestem katoliczką. Odrzuca mnie od wspólnoty ludzi, których nie obchodzi cierpienie i śmierć moja i kobiet z problemami podobnymi do moich. Odrzuca mnie od takich, którzy wręcz walczą jak dzicy, żeby zgotować nam piekło na ziemi, bo wielbią ‘nadludzia’ bez aktywnego mózgu (płód do ok. 12 tyg życia), czyli skórę/ubranie dla ludzkiej duszy. Stwierdziłam, że to nie kościół Jezusa, lecz szatana. W tych ludzi wstąpił szatan i wykorzystuje ich do swoich celów, a oni omamieni nie wiedzą co czynią.

Po latach działania katolickiej trucizny odchodzi chęć do życia. Co to życie warte? Jaki jest jego sens? Nieustanna, ponad siły walka z chorobą na wszelkie możliwe sposoby,  by potem bezmyślne istoty jednym pociągnięciem (ustawą) totalnie przekreśliły ci wszystkie życiowe sukcesy, na które tyrałeś ćwierć wieku? A jedynym sposobem zablokowania ich chuci jest wybór do sprawowania władzy grupy nieudaczników z cwaniakami z przeciwnego obozu politycznego, na których i tak nigdy nie głosowałam?

 

I w obliczu tego wszystkiego, wczoraj jeden z salonowych furiatów (przedstawiciel potencjalnych moich morderców) uczył mnie jak mam kochać jego i jego wspólników. Husiatyński mu na nazwisko. Jak uczył? Ano siłą. Obrzydliwą przemocą psychiczną – ohydnymi wyzwiskami bezpośrednio,  ad personam.  Wskazał także znane dzięki mediom osoby bardzo poszkodowane przez los, wymagając bym cierpiała jak one. Dawał do zrozumienia, że nie chcąc znosić w pokorze tragicznego cierpienia -  jestem niegodna miana pełnowartościowego człowieka. Chora psychicznie, opętana.

Do pomocy w naukach miłości zlecieli się wspólnicy.  Aby podgrzać atmosferę nienawiści i zachęcić szersze grono ludzi do linczowania mnie – zaczęli przeinaczać moje intencje zawarte w komentarzach. I tak, niejaki Polakoczerwoni  (człowiek, któremu nie zaspokoiłam oczekiwań i zerwałam znajomość, a jakie to były oczekiwania – nie powiem), zacytował fragmenty komentarza bez najistotniejszych informacji w nim, że zwracam się z prośbą do Beznikowej o wybaczenie, za rzekomo bezduszny opis wrażeń z filmiku ‘Niemy krzyk’. Rzekomo bezduszny, gdyż był celowym zabiegiem słownym okpiwającym nieuczciwość i brak obiektywizmu twórców filmu, w tym lekarzy. Beznikowa, dołączywszy się do nagonki, również zataiła moje prawdziwe intencje .

Dalej popisywał się White dog, jak to kiedyś mnie ‘obsikał ciepłym moczem’ na PW.  Niejaka Ekwidystanta wyrażała z zadowoleniem udawane ubolewanie jaką to jestem samotną, nieszczęśliwą kobietą, która zmarnowała sobie życie. Tatoo martwił się o dzieci, z którymi pracuję (pomimo braku obaw rodziców i personelu placówek), a Husiatyński nawoływał do działań w celu pozbawienia mnie pracy. Szamanka posunęła się dalej. Sugerowała, że nie tylko do pracy jestem nieprzydatna, ale wręcz dewiantką nie przydatną do życia. Askarot podsycał nienawiść naświetlając sprawę inicjatywy Nocnego Kowboja dla blogerów, że niby zakłada on Fundację, by wyłudzać pieniądze tylko dla mnie. A Pandorra wyraziła lęk przede mną – opętaną konfabulatorką z fanaberiami względem młodych chłopaków z ONR. Wszystkim zaś wtórował Kogut. Marek Kogut.

Z chrześcijańską miłością bliźniego w Polsce stykam się od lat. I proszę mi wierzyć, że podłość wymienionych tu ludzi to bułka z masłem w obliczu podłości, którą zafundowali mi rodacy w realu – osoby fizyczne, urzędy i instytucje, szczególnie sądy. Przede wszystkim właśnie wymiar ścigania przestępstw i wymiaru sprawiedliwości za kadencji wszystkich po kolei stronnictw politycznych. Też mnie uczyli jak Husiatyński kochać… pedofila yhhh. (Nadmieniam jednak, że na swej drodze życia spotkałam małą garstkę porządnych, wspaniałych ludzi, dzięki którym jeszcze nie zginęłam – mówiąc symbolicznie ). ;)

Czy ja mam obowiązek kochać takich ludzi i patrzeć na nich jak na ludzi? Czy ja muszę mieć dla takich serce? Nie. Bóg/Natura nie nakłada obowiązku miłowania agresorów, napastników kaleczących nasze zdrowie (w tym psychiczne) lub życie. Wręcz wyposażył każde stworzenie tego świata w przymioty i narzędzia do obrony  – ostre zęby, pazury, szybkie, silne łapy potrzebne w razie ucieczki, różne toksyczne substancje, kolory maskujące etc, a człowiekowi dał to co dał – jednemu bicepsy, drugiemu inteligencję – abstrahując od konkretnych przypadków.

Tak. Jestem kaleką. Chwilami nienawidzę takich ludzi. Nigdy nie przyjmę od nich żadnej pomocy, bo pomoc na jaką ich tylko stać to pastwienie się. (Jakby ktoś nie rozumiał moich intencji, to nie wszystkich katolików uważam za sługusów szatana oczywiście) I będę takim pluła po oczach jadem/trucizną, którą wpompowują we mnie od lat, gdy wpompują za dużo.

 

Cytat z Husiatyńskiego: „Zastanawiam się jakie demony zła, opanowały, kształtują i rozwijają pokłady tak wielkiej nienawiści, którą spokojnie można by obdzielić kilkaset osób i jeszcze końca widać by nie było.

No to chyba już Adaśko wie jakie demony. Do dnia dzisiejszego – katolicy i komuchy (nadal podkreślam, że nie wszyscy). Zobaczymy co będzie później, bo nie tylko oni żyją na ziemi. Ale z natężeniem tej rzekomej nienawiści – przesadził. Nie mam tyle siły, co by się po mnie spodziewał.

 

 

Halo
O mnie Halo

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości