W PRL-u funkcjonował taki dowcip:
- Idzie Breżniew z nożem w brzuchu. Znasz ten dowcip?
Ktoś odpowiadał: "Nie." Wtedy dostawał odpowiedź:
- Ja też nie, ale dobrze się zaczyna.
Moj tekst też się dobrze zaczyna:
"Jest wiele zachowań, których tzw., „dobre towarzystwo” nie toleruje. Na przykład, dłubania w nosie (zwłaszcza nie swoim!!!), albo wyciskania sobie (albo komuś) czyraków do zupy podczas eleganckiego obiadu.
Podobna reakcja towarzyszy krytyce pomysłu na jowy, czyli jednomandatowe okręgi wyborcze. Co ciekawe, jowy popierają zarówno PiS-owcy, jak i PO-owcy, zarówno katolicy, jak i ateiści. Nikt, komu zależy na dobrym zdaniu dobrego towarzystwa, nie powie złego zdania na coraz prężniejszy ruch zwolenników jowów. Można o nich przeczytać, na przykład, na stronie www.jow.pl.
Ja, jednak, mimo iż bardzo chciałbym zostać kiedyś członkiem „dobrego towarzystwa”, zaryzykuję i podam argument, dlaczego jowy mi się nie podobają."
Argument ten jest jednak na stronie http://studioopinii.pl
Zapraszam do przeczytania i skomentowania, zwłaszcza pana Wieczorka.