Jakieś dwa lata temu jeden facet wieszczył kłopoty Stanom Zjednoczonym. Wszyscy Dyskutanci rzucili mu się do gardła (internetowego), dziwiąc się jak niby wykształcony ktoś, może takie durnoty wypisywać. Rok minął, i co? Kryzys zawitał zza ocean.
Jakiś rok temu ten sam facet proponował wspólną światową walutę. Znowu został wyśmiany. A teraz? Proszę bardzo- najwięksi nobliści-ekonomiści proponują to samo.
Czy ten facet to geniusz? Przesympatyczny Józef K. w poprzedniej mojej notce stwierdził, że ten facet jest wielki. Gdybym siebie nie znał, to bym mógł w to uwierzyć. Bo ten facet to ja!!! Żaden geniusz, tylko wielki kpiarz i prześmiewca. Po prostu nadworny (salonowy) błazen. Ale w tym szaleństwie żartów z siebie i innych jest metoda- ludzie takie blogi czytają!!!
Czytają, i... myślą, że mam rację! Dlaczego tak myślę? Ano, a niby skąd się wziął kryzys w Ameryce? Wykrakałem!!!
Na przyszłość będę bardziej uważał.