Olivier Hejtpolski Olivier Hejtpolski
149
BLOG

Unia w sprawie Rosji nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału

Olivier Hejtpolski Olivier Hejtpolski Polityka Obserwuj notkę 3

W pełni zgadzam się z panem Czachórem, że UE w kwestii rosyjskiej nie jest bezradna. Ma wszelkie potrzebne narzędzia by prowadzić politykę międzynarodową, działać spójnie i skutecznie. Jednak w kwestii relacji UE-Rosja jestem „malkontentem i pesymistą”. Postaram się wyjaśnić dlaczego.

 

1. UE z reżimem Putina rozmawia poprzez reprezentantów pojedynczych państw, głównie Francji i Niemiec, Wysoki Przedstawiciel Unii do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa

jest w tych rozmowach kompletnie niewidoczna. Pokazuje to wyraźnie słabość UE, jako „wspólnoty”. Jednocześnie, może sprawiać wrażenie, że we unii są równi i równiejsi, prowokując sceptyków do stawiania tezy o dyktacie francusko-niemieckim. I nie są to zrzuty zupełnie bezpodstawne. Zwłaszcza zestawieniu ze skalą i rodzajem wspólnych interesów tych państw z Rosją (Nord Stream, sprzedaż przez Francję okrętów desantowych). Poważne moje wątpliwości budzi również osoba samego ministra Steinmeiera, b. szefa urzędu kanclerskiego i „szarej eminencji” rządu „kanclerza-renegata” Gerharda Schrödera. Trudno więc do zaufanie gdy najważniejszym naszym przedstawicielem jest człowiek współodpowiedzialny za dezintegrację europejskiej polityki wobec Moskwy. Jeden z architektów systemu który pozwala Putinowi na lekceważenia UE.

 

2.W zasadzie wszystkie argumenty przemawiające za sceptycyzmem w ocenie rzeczywistego potencjału UE w „starciu” z Rosją symbolizowane są przez to co napisałem w punkcie pierwszym, ale choćby dla porządku warto przypomnieć o pozostałych.

Rosja jest dla Europy bardzo istotnym dostawcą surowców energetycznych, zwłaszcza gazu. To właśnie gaz jest głównym „orężem” dzięki któremu Putinowi udaje się tak długo ogrywać unię. Dlatego tak długo jak wspólnota nie będzie prowadzić wspólnej polityki energetycznej, np. poprzez wprowadzenie jednakowej ceny gazu zamawianego z Rosji dla wszystkich państw członkowskich, tak długo będziemy stali wszyscy na straconej pozycji. Doświadczenia jakie wynieśliśmy z czasu najpoważniejszego kryzysu finansowego nie nastrajają jednak optymistycznie. Wszyscy musieliśmy się „zrzucać” na zabezpieczenie interesów współwinnych problemom banków. Przypomnijmy - pomoc państwowa na wsparcie banków wyniosła ponad 13 proc. produktu krajowego brutto UE.Były to pieniądze które przepłynęły z kieszeni obywateli UE do kas największych europejskich instytucji finansowych, w znacznym stopniu Niemieckich i Francuskich. Zresztą również znaczna część pomocy chociażby dla Grecji miała na celu uchronienie od strat właścicieli greckich obligacji, a nie poprawę sytuacji Greków.

Unia niesolidarna i niespójna wewnętrznie z jaką mamy w tej chwili do czynienia ma w relacjach z Rosją ma nieporównania słabszą pozycję.

 

3.Nie ukrywam, że jestem zwolennikiem silnej i głęboko zintegrowanej UE, poddanej wyraźnej kontroli demokratycznej ze strony obywateli. Takiej w której krótkowzroczne interesy wpływowych grup nacisku z jednych państwa nie są (w miarę możliwości, nie oczekuję cudów) realizowane kosztem społeczeństw innych regionów. Jestem przekonany, że eksperyment „narodowy” realizowany w Europie przez ostatnie 200 lat przestał dawać odpowiednie efekty i stał się dla nas obciążeniem. Jednocześnie rozumiem i szanuję, a w jakimś stopniu nawet podzielam obawy tych którzy boją się tego, że taka zmieniona unia stanie się narzędziem dominacji najsilniejszych, prowadząc do degradacji słabszych, mniejszych narodów będących w unii. Wierzę jednak, że integracja społeczno-gospodarcza naszego regionu jest koniecznością w dobie globalizacji. Razem mamy dużo większe możliwości zapewnienia naszemu, naszym społeczeństwom bezpieczeństwa. Obecny czas pokoju w naszej części świata jest ewenementem w historii. Jest to jednak pokój bardzo niepewny i zwodniczy. Wojna jaką radykalni islamiści wypowiedzieli naszej kulturze, stylowi życia i wartościom jest jak najbardziej rzeczywista. Podobnie jak konieczność rywalizacji na międzynarodowej arenie politycznej i gospodarczej z Chinami, Indiami, czy próbującą odbudować swoje imperium Rosją. Zresztą również nasi pozaeuropejscy sojusznicy wolą względem nas występować z pozycji siły.

Nie jesteśmy bezpieczni, tym bardziej nie są bezpieczne nasze dzieci. Słaba UE nie ma możliwości prowadzenia aktywnej polityki na rzecz globalnego pokoju, a małe i skonfliktowane ze sobą (choćby politycznie) państwa europejskie nie są w stanie w razie konfliktu zbrojnego zapewnić bezpieczeństwa swoim obywatelom. Słaba i niewierząca w siebie Europa staje się naturalnym celem ataków ze strony swoich wrogów.

 

4.Wracam jednak do kłopotu jaki UE ma w relacjach z Rosją. Kiedy rozmawiamy o wspólnej polityce wschodniej w ramach unii nie wolno nam zapomnieć o problemach mniejszości polskiej na Litwie. Polityka państwa litewskiego i narracja uprawiana przez jego liderów z prezydentGrybauskiatena czele jakiś czas temu przekroczyła już granice tego co dopuszczalne. Obecnie mieszkający na Litwie Polacy są po prostu dyskryminowani. Rozumiem po części pewną bierność w tej sprawie polskiego rządu, nie chcącego zaogniać problemu. Niestety ta ugodowa postawa prowadzi tylko do eskalacji szykan jakim poddawana jest tamtejsza mniejszość polska. Chyba czas na zmianę tej sytuacji i sięgnięcie po środki bardziej radykalne. Uważam,że w obecnej sytuacji dobrym pomysłem jest by kwestię statusu i ograniczania praw Polaków zajęły się instytucje unijne. Zwłaszcza, że działania litewskiego rządu są sprzeczne z prawem europejskim. W obliczu agresywnej polityki rosyjskiej wrogość w relacjach polsko-litewskich jest zagrożeniem dla całej unii i wymaga szybkich i zdecydowanych działań pojednawczych, zabezpieczenie równych praw wszystkich obywateli państw członkowskich w całej UE. Bez tego pomysły takie jak propozycja Żyrinowskiego wspólnego rozbioru Ukrainy przez Polskę i Rosję będą padać na podatny grunt.

 

Konflikty, zwłaszcza na Bliskim Wschodzie, rozchwianie obecnego modelu gospodarczego, zbliżający się w szybkim tempie kryzys energetyczny, przesunięcie centrum geopolitycznego świata nad Pacyfik, zmiany demograficzne, to wyzwania z którymi UE musi sobie jak najszybciej poradzić. Konflikt rosyjsko-ukraiński bardzo to utrudnia. Dlatego konieczne są działania odważne, a nawet radykalne. Ich elementem musi być budowanie silnej i spójnej unii. Prowadzącej jednorodną politykę międzynarodową, również w dziedzinie obronności. By jednak było to możliwe konieczne jest zwiększenie solidarności w polityce wewnętrznej. Bez tego UE upadnie tak jak wcześniej Rzym, czy imperia kolonialne Hiszpanii, Portugalii lub Anglii.

Przewrotnym i zdystansowanym. Zawsze z boku i w opozycji . Szukam "dziury w całym", czepiam się i podważam.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka