Olivier Hejtpolski Olivier Hejtpolski
183
BLOG

Czy powinniśmy pomagać „obcym”?

Olivier Hejtpolski Olivier Hejtpolski Polityka Obserwuj notkę 5


   Kryzys migracyjny którego obecnie jesteśmy świadkami, jest w opinii wielu komentatorów najpoważniejszym kryzysem z jakim musi się zmierzyć Europa od zakończenia II WŚ. Nawet jeśli uważamy takie przedstawienie problemu za retoryczne wyolbrzymienie, ciężko się nie zgodzić, że społeczeństwo europejskie* musi zmierzyć się z bardzo poważnym wyzwaniem. Niestety nasze elity, zatrudnieni przez nas w wyborach fachowcy(?) (rządy, parlamentarzyści), mass media, intelektualiści, etc., kompletnie zawodzą. 

   Pierwszym i chyba najpoważniejszym ich grzechem jest lekceważenie naszych obaw przed konsekwencjami przyjęcia setek tysięcy imigrantów z innego, w dużej mierze wrogiego nam kręgu kulturowego. Większość uchodźców to muzułmanie. Asymilacja społeczności muzułmańskich w Europie jest często nieudana. Z jednej strony w imię „ochrony wolności słowa” pozwalamy sobie na daleko idące lekceważenia wrażliwości wyznawców islamu (karykatury Proroka); z drugiej tolerujemy działanie na terenie UE organizacji islamskich radykalnie atakujących nasze wartości, kulturę, a nawet system prawny. Trzeba ogromnej naiwności lub ideologicznego zaślepienia by myśląc o wyzwaniach związanych z przyjęciem uchodźców pomijać problem terroryzmu. Przyjmijmy (roboczo) bardzo ostrożne szacunki, że 1% próbujących się dostać do Europy to bojownicy jednej z wielu organizacji terrorystycznych działających w regionie walk. Oznacza to kilka tysięcy wyszkolonych, doświadczonych i zdeterminowanych bojowników. 
Mamy prawo, a nawet obowiązek żądać informacji, jak nasze rządy i służby zamierzają nas ochronić. Tak na poziomie lokalnym, jak i ogólnoeuropejskim.

   Blisko 75% uchodźców to mężczyźni w sile wieku, większość z nich deklaruje chęć pozostania w którymś z bogatych państw europejskich. To wzbudza poważne obawy, często jeszcze cynicznie podsycane przez próbujących zbijać na tej tragedii kapitał polityczny populistów. Jednocześnie, tzw. „odpowiedzialni” politycy w żaden sposób nie starają się uspokajać opinii publicznej. Wręcz przeciwnie. Szantaż do jakiego posunął się niemiecki minister spraw wewnętrzych względem Polski jest doskonałym przykłaadem tego czego robić NIE należy. Jeśli oczywiście, pragniemy rozwiązania problemu i przetrwania UE. Czy to pogarda bogatego wględem biednych, prymitywna próba narzucania sąsiadom niemieckiej racji stanu, za dużo lektury „Die Welt”, czy po prostu niekompetencja – nie mnie oceniać. Tak czy inaczej Thomas de Maizière swoją nieodpowiedzialną wypowiedzią bardzo zaszkodził relacjom polsko-niemieckim i przyszłości Unii Europejskiej. Jeżeli strach uczesników antyimigranckich protestów jest bezpodstawny, to zamiast ich łajać, może warto im to pokazać?

   „Last but not least”, ogromna część sporu toczy się wokół „wartości”. Słowo to wraz z określającymi je przymiotnikami zostało już odmienione chyba na wszystkie możliwe sposoby. Może to dobry moment na dyskusję, na ten temat. Jakie są wartości na których pragniemy budować unię? Jakie są ich źródła? Jakie są nasze obowiązki wobec społeczności w których żyjemy? Gdzie przebiega granica my/oni? Czy Europa ma być laicka, chrześcijańska, wielokulturowa i co każdy z tych wyborów oznacza? Czy chcemy pogłębiać integrację, czy wręcz przeciwnie i czemu to ma służyć? Jaka pomoc będzie najbardziej efektywna, co zrobić by uchodźcy mogli wrócić do swoich domów? Czy dominacja jednych państw w systemie politycznym UE zwiększa jej możliwości działania, czy może jenak jest niebezpieczna? 

Jakkolwiek kryzys imigracyjny to najpoważniejsze wyzwanie przed którym obecnie stoi Europa, to jednak nie jedyne. Nadal nierozwiązany jest problem zadłużenia Grecji, coraz bliższe jest referendum w Wielkiej Brytanii, daleko idących reform potrzebuje unijna administracja, na Ukrainie wciąż toczy się inspirowany przez Rosję konflikt. UE „stoi nad przepaścią i gotuje się by zrobić wielki krok... do przodu”. Nie wolno nam w imię źle rozumianego współczucia zaniedbać „własny dom”. Zwłaszcza, że jeśli Unia się rozpadnie (a w mojej opinii jest tego bliska), nie będzie w stanie ani pomóc uchodźcom, ani zapewnić bezpieczeństwa, również socjalnego swoim obywatelom.


P.S.: Odpowiadając na pytanie zawarte w tytule. Tak, mimo wszystko to jest to nasz moralny obowiązek, a zarazem konieczność.

 

*społeczeństwo europejskie – byt istniejący wyłącznie w teorii, do powstania którego realnie ciągle dążymy

Przewrotnym i zdystansowanym. Zawsze z boku i w opozycji . Szukam "dziury w całym", czepiam się i podważam.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka