Hela z kurnej chaty Hela z kurnej chaty
385
BLOG

Wojna z chipsami - czyli "Nikt się nie spodziewa Hiszpańskiej In

Hela z kurnej chaty Hela z kurnej chaty Polityka Obserwuj notkę 22

Z zainteresowaniem i jednocześnie dezaprobatą przyglądam się zapowiedziom Głównego Inspektora Sanitarnego
o wprowadzeniu zakazu sprzedaży coli, chipsów i batoników
w szkolnych sklepikach. Osobiście uważam, że jest to kolejna akcja w szkole przeprowadzana od końca i dlatego najprawdopodobniej okaże się nieskuteczna. W konsekwencji może nawet wzrosnąć spożycie wymienionych produktów – wszak „zakazany owoc smakuje najbardziej”.

Dostrzegam potrzebę promocji zdrowego stylu życia wśród dzieci i młodzieży, a także kształtowania świadomości społeczeństwa na temat szkodliwości żywności przetworzonej, naszpikowanej polepszaczami smaku i konserwantami. Uważam jednak, że powinien to być długotrwały proces, a nie jednorazowa akcja. Problem zaczyna się już na chłopskim polu. Nie ma sensownego programu promocji ekologicznego rolnictwa. Po drugie Polska jest to kraj w którym nikomu nic się nie opłaca. Przetwórcom nie opłaca się skupować plonów, a rolnikom nie opłaca się sprzedawać ich po zbyt niskich cenach. Tutaj przypomina mi się postać śp. mojego dziadka - żołnierza i gospodarza. Kiedyś zadałam mu pytanie: dziadku, po co Ty się męczysz i rwiesz te jabłka za te marne 30 groszy? – bo jak nie zbiorę, to nie dostanę i tego – odpowiedział. Poza tym to są Dary Boże, a ich nie wolno marnować - dodał.

Moja pierwsza propozycja jest następująca: może warto, by szkoły weszły w kontakt z sadownikami i zamawiały bezpośrednio od nich owoce dla dzieci. Byłoby taniej, owoce by się nie marnowały, a dzieci miałyby większy wybór zdrowej żywności.

Po drugie warto uświadomić nauczycieli, rodziców i ich dzieci, że choroby cywilizacyjne są skutkiem długotrwałego stresu
i wadliwego odżywiania. A następnie ukazywać, jak organizować sobie życie i co jeść, aby utrzymać sprawność fizyczną i dobre samopoczucie.

Dopiero wtedy rada pedagogiczna i (lub) rada rodziców może zażyczyć sobie od właściciela sklepiku, aby wycofał szkodzące dzieciom produkty i wprowadził na ich miejsce te, które będą służyły ich zdrowiu. Innymi słowy uważam, że zakazy i nakazy, typu mundurki lub zakaz sprzedaży chipsów, jeśli nie są poprzedzone porządną akcją informacyjną, trącą „młotem na czarownice” i w żadnym wypadku nie są działaniami skutecznymi.

 

e-mail: helazkurnejchaty@wp.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka