Helena T. Helena T.
5814
BLOG

Polska posmoleńska, czyli Gra o Tron

Helena T. Helena T. Polityka Obserwuj notkę 249

Zbliżająca się kolejna rocznica katastrofy smoleńskiej ponownie zaognia wewnętrzne polskie spory. Po raz kolejny mamy nowe dowody „za” i „przeciw” hipotezie zamachu, pojawiają się akurat teraz odczytane kolejne zapisy rozmów w kokpicie, kolejne dowody, że nie było wybuchu, albo że wybuch był, pojawiają się kolejne oskarżenia, podejrzenia, pomówienia… cały ten upiorny coroczny korowód wokółsmoleński.

Brakuje jedynie nowego Wyspiańskiego, który by to wszystko w przyzwoitej jakości literaturze opisał. Zamiast tego mamy filmy na polityczne zamówienie, książki z politycznym kluczem i całe tony publicystyki z pogranicza politycznej agitki i paszkwilu. Kiedy w googla wpiszemy hasło „Smoleńsk” otrzymamy 2 060 000 wyników, zaś hasło „katastrofa smoleńska” zwróci nam 1 840 000 wyników. Dla porównania hasło „Okrągły Stół” to jedynie 1 500 000 wyników, nie mówiąc już np. o „II wojnie światowej” z marnymi 1 240 000 wynikami…

Kiedy 10 kwietnia 2010 roku poszłam z przyjaciółką pod Pałac Prezydencki zapalić znicze, które udało nam się cudem wygrzebać jeszcze z listopadowych zapasów, wokół nas stali warszawiacy tacy jak my. Wszyscy poruszeni, zaskoczeni, wszyscy tak samo zasmuceni. Nie było ich jeszcze wielu, nie zdążyła jeszcze powstać tradycja masowego palenia zniczy pod Pałacem, nie było jeszcze stoisk handlarzy kwiatów i zniczy wokół, nie było śpiewów, nie było transparentów, nie było jeszcze samozwańczego krzyża, który potem znalazł swoich obrońców… Wokół stali warszawiacy, którzy przyszli, bo nie wiedzieli, co ze sobą zrobić i w takiej chwili – po prostu chcieli być razem. Nie wiedziałam wtedy, że ostatni raz mam takie poczucie…

W katastrofie smoleńskiej każdy Polak choć odrobinę interesujący się polityką, stracił kogoś, kogo cenił. Największe straty poniósł oczywiście obóz skupiony wokół braci Kaczyńskich, straty jednak dotknęły wszystkich Polaków. Kobiety i mężczyzn, cywilów i wojskowych, katolików, protestantów i ateistów… Nie połączyło nas to jednak. Wkrótce po otrząśnięciu się z pierwszego szoku rozpoczęły się wzajemne oskarżenia oraz licytacje strat, ran, bólu, wynikającej z tego wielkości i szlachetności oraz, last but not least, prawa do polskiego „tronu”. Rozpoczęła się bezpardonowa polska Gra o Tron.                                                                                                                                                         
Polskie spory polityczne, toczone dotąd w granicach tradycji XX-wiecznej demokracji (cudem odzyskanej po latach komunistycznej dyktatury), zamieniły się w średniowieczną sagę, pełną spisków, intryg, zawiści, zemsty i krwi… Racjonalny spór o polityczne miejsce Polski w Europie, o jej przyszłość gospodarczą i kulturową przynależność, zastąpił spór o to, gdzie jest miejsce wystarczająco godnego pochówku, kto winien zamachu, kto zdradził i jak pomścić śmierć jedynego brata…                                                                                                                                                                                                Polski spór po Smoleńsku stał się sporem na śmierć i życie. Nie metaforycznie, ale dosłownie, biorąc pod uwagę prawdziwą, realną śmierć polityka w Łodzi oraz miliony wydawane na ochronę osobistą przez ocalałego brata. Polski spór po Smoleńsku to wzajemne grożenie sobie stron trybunałem stanu, ale i próby dyskredytacji przez publiczne diagnozowanie choroby psychicznej (ostatni raz – dziś rano, gdy jeden z posłów złożył podczas obrad Sejmu wniosek formalny o odsuniecie od głosowania posłów Kaczyńskiego i Macierewicza ze względu na wątpliwości dotyczące ich zdrowia psychicznego). 

Jakie są możliwe zakończenia tej średniowiecznej sagi, tej polskiej Gry o Tron, która toczy się obecnie na naszych oczach? Są cztery  możliwości:

  • Pokonanie jednej strony przez drugą. Albo ocalały, pełen szlachetnego gniewu brat pokona zdrajców i zasiądzie na należnym mu tronie, surowo rozprawiając się z winnymi;  albo zdrowy i racjonalny przywódca drugiej strony sporu ostatecznie rozprawi się z zabobonem i wstecznictwem i odsunie uosabiającego te cechy ocalałego brata od bieżącej polityki.
  • Osłabienie lub odejście przywódców obu stron. Pozbawienie walczących stron przywódców, czyli brata – mściciela i jego odwiecznego (już prawie) przeciwnika, spowoduje wewnętrzne podziały, przegrupowania i może spowodować nowy rozkład sił.
  • Pojawienie się trzeciej siły. Na to liczył już i ekscentryczny przywódca nowej siły politycznej, i stary wyjadacz czasów dyktatury komunistycznej, teraz zaś liczy na to zwolennik kupowania wyłącznie polskich produktów. Zbudowanie takiej siły, aby zmiotła walczące strony, wymagałoby jednak wejścia do gry nowego Piłsudskiego. Chyba, że ta siła miałaby być zewnętrzna, co również w historii już przećwiczyliśmy, i niewielu mamy zwolenników takiej opcji.
  • Racjonalne dogadanie się stron. Czy muszę podkreślać zalety tego rozwiązania? Nie, nie mam złudzeń. Sprawy zaszły już za daleko. Strony niejednokrotnie przysięgały już na miecz i inne świętości, że zwyciężą. A jednak jakaś nadzieja, szczególnie wśród niezaangażowanych bezpośrednio w walkę, pozostawionych w domach kobiet i dzieci, tli się nadal…

Póki co jednak, przygotujmy się do kolejnego odcinka posmoleńskiej Gry o Tron. Jego tytuł to – „Czwarta Rocznica”.


Helena T.
O mnie Helena T.

` ` .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka