Helena T. Helena T.
3494
BLOG

Wina i krzywda, czyli o czym nam mówi wybuch Janowicza

Helena T. Helena T. Rozmaitości Obserwuj notkę 157

Młody tenisista pęka i zaczyna wrzeszczeć na dziennikarzy podczas konferencji prasowej, po porażce w meczu, w którym pewien był zwycięstwa, meczu o dużą stawkę… Takie rzeczy zdarzają się. Młody sportowiec dopiero przecież uczy się przyjmować porażki z godnością. Szczególnie w tenisie – sporcie tradycyjnie uważanym za elitarny, gdzie na sukces pracuje się od wczesnego często dzieciństwa, gdzie gra się o indywidualną sławę, a w grę wchodzą często spore pieniądze…

Wybuch naszej świeżo rozbłysłej gwiazdy tenisa (supernowej?), Jerzego Janowicza, na konferencji prasowej 6 kwietnia br. nie był jednak ani zwykłym dziecięcym głośnym płaczem z powodu przegranej, ani wyrazem bezsilności i wstydu z powodu zawodu sprawionego kibicom, nie był też jedynie objawem chwilowego załamania sportowca, który stracił wiarę we własną dobrą passę. Wybuch Janowicza to było coś więcej. Janowicz wykrzyczał tam między innymi: Jesteśmy generalnie krajem, w którym nie ma jakiejkolwiek perspektywy, czy to w sporcie, czy w biznesie czy w życiu prywatnym. Nie ma perspektywy dla nikogo. Studenci studiują tylko po to, żeby z tego kraju wyjechać. Trenujemy gdzieś po szopach i to nie tylko w tenisie.  (…) Nie ma żadnej pomocy w sporcie i w żadnym zawodzie!”  Wybuch Janowicza był zatem głośnym i z całą pewnością absolutnie szczerym oskarżeniem „onych”, niezbyt może konkretnie przezeń sprecyzowanych winnych: dziennikarzy, Polaków, władz kraju, ustroju gospodarczego, zasad finansowania sportu, kogokolwiek i czegokolwiek zresztą…

Janowicz w swojej wypowiedzi na konferencji prasowej przekazał nam zatem coś więcej niż jedynie swój ból z powodu przegranej, Janowicz powiedział nam jasno, jak według niego wygląda świat. W tym świecie po jednej stronie jest on, jego rodzice i trener, po drugiej – jacyś nie do końca sprecyzowani „oni” i całe zło tego świata… Po tej złej stronie mocy plasują się w szczególności dziennikarze sportowi, np. Tomasz Tomaszewski, komentator tenisowy, do którego Janowicz zwrócił się kilka dni wcześniej: „Jest pan pseudoprzyjacielem i nie mam zamiaru z panem rozmawiać” (Tomaszewski śmiał skrytykować swojego czasu kłótnie Janowicza w Miami z sędzią, kibicami i dziećmi do podawania piłek). Czy taka postawa naszej nowej gwiazdy tenisa czegoś nam nie przypomina?                                                                                                    
Wielu z nas ma skłonność do wyjaśniania sukcesów swoimi własnymi przymiotami (zdolności, talent, inteligencja, uroda), porażek zaś – zewnętrznymi okolicznościami (pech, zła pogoda, niecne działania osób trzecich). Zjawisko to opisuje psychologiczna teoria umiejscowienia kontroli wewnętrznej:

  • Osoby z wewnętrznym umiejscowieniem kontroli uważają, że same są odpowiedzialne za swój los, zarówno za sukcesy, jak i porażki, i za to, czy w życiu spotyka ich dobro, czy zło. Na porażki reagują w sposób neurotyczny - poczuciem winy (nie udało mi się, byłem za słaby, muszę się bardziej postarać).
  • Osoby z zewnętrznym umiejscowieniem kontroli źródło swoich sukcesów i porażek widzą w czynnikach od nich niezależnych, jak szczęście, przeznaczenie, los, inni ludzie. Na porażki reagują w sposób psychotyczny (paranoiczny) – poczuciem krzywdy i obwinianiem innych (wszyscy się przeciwko mnie sprzysięgli, po co się starać, i tak wszystkim rządzi układ).

Skłonność do poczucia krzywdy w sytuacji porażki jest destrukcyjna, szczególnie dla sportowca. Dostrzeganie winnych wszędzie poza samym sobą szkodzi. Dlaczego? Z badań wynika, że to poczucie winy, czyli poczucie własnej odpowiedzialności za swoje porażki, skłania nas do większego wysiłku, intensyfikacji starań, podejmowania kolejnych prób działania. To osoby reagujące poczuciem winy potrafią np. zmusić się do ćwiczeń fizycznych, regularnych badań, zrzucenia wagi, rzucenia palenia itp. działań, w rezultacie osoby takie mają lepsze samopoczucie i statystycznie dłużej żyją.


Pozostaje zatem jedynie życzyć naszemu tenisiście, aby wykształcił w sobie umiejętność reagowania na porażki bardziej poczuciem winy niż krzywdy, co zaowocuje prawdopodobnie również dodatkowym efektem PR-owym w postaci powszechnego przy takiej reakcji współczucia i bardziej taktownego zachowania dziennikarzy. Choć lekko nie będzie - umiejscowienie kontroli wewnętrzej kształtowane jest w dość wczesnym dzieciństwie, poprzez pozwalanie dziecku na samodzielność i zapoznanie się z konsekwencjami własnych działań, w tym - negatywnymi konsekwencjami.

A gdyby tę samą teorię spróbować zastosować do niektórych reakcji naszych polityków? Albo np. możliwych reakcji na katastrofę lotniczą? Czy osoby reagujące poczuciem winy byłyby bardziej skłonne do poprzestania na uznaniu błędu pilotów, zaś osoby skłonne do reagowania poczuciem krzywdy koniecznie szukałyby innych, zewnętrznych, najchętniej - intencjonalnych, przyczyn katastrofy? 

Nie, to by chyba było nadużycie tej teorii…

  

Helena T.
O mnie Helena T.

` ` .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości