hildegarda hildegarda
40
BLOG

20 lat temu

hildegarda hildegarda Rozmaitości Obserwuj notkę 20

...właśnie zdałam maturę w jednym z żoliborskich liceów. Przez całą szkołę średnią byłam szalenie zaangażowana w “działalność wywrotową” - oczywiście, na miarę swoich nastu lat. Rozprowadzałam gazetki w moim roczniku, chodziłam na kółka samokształceniowe, później, razem z moją serdeczną przyjaciółką, rozlepiałam po Warszawie plakaty Anny Radziwiłł, Władysław Findeisena oraz Ambroziaka (jak on do licha miał na imię?). O piątej rano ganiałyśmy z Mańką po ulicach Ochoty, lepiąc, gdzie się da. W plastikowym wiadrze mieszałyśmy klej własnej roboty, który następnie rozprowadzałyśmy po ścianie szczotką. Ta szczotka dzielnie służy mojemu ojcu do dnia dzisiejszego.
Pamiętam pewne zabawne wydarzenie: chciałyśmy oblepić plakatami ciężarówkę wojskową. Wydawało nam się to doskonałym pomysłem. Jednak, gdy tylko zabrałyśmy się do roboty, z piekarni wyskoczył młody żołnierz i zaczął wołać: Nie róbcie tego, dziewczyny! Bo nie dostanę przepustki! Nie mogłyśmy przecież narażać na takie przykrości miłego człowieka: jeszcze by mu randka przepadła. Oblepiłyśmy  coś innego.
Uczestniczyłyśmy również w przedwyborczych spotkaniach, między innymi Tadeusza Mazowieckiego i Radziwiłłki (uczyła w mojej szkole historii, więc pozwalam sobie na takie pieszczotliwe sformułowanie). Rozdawałyśmy ulotki. Witając się z Mazowieckim dygnęłam - jak to panienka z dobrego domu. -Ja też tak umiem - powiedział przyszły premier - i oddygnął. Doprawdy, trudno mi było póżniej na niego nie głosować.
Czwartego czerwca stałyśmy z tą samą moją przyjaciółką Marynią przed punktem wyborczym na Miodowej. Miałyśmy w klapach plakietki: Komitet Wyborczy Solidarność. Mam tę plakietkę do dziś, razem z listami miłosnymi, suszonymi kwiatkami i paroma zdjęciami, które trzymam osobno. Razem z nami stali dwaj panowie: jednego z nich spoktałam trzy lata później na własnym weselu. Okazało się, że to syn Stanisława Grochowiaka, właściciel najwspanialszej kolekcji płyt jazzowych w Polsce: na tymże moim weselu robił za dj-a.
Tak, czas pierwszych wyborów wspominam jako jeden z radośniejszych momentów w moim życiu: ogromna nadzieja i dobra wiara w przyszłość, entuzjazm moich 18 lat. Wydawało mi się, że wszyscy myślą tak, jak ja. Jak my. Że są gdzieś jacyś “oni”, którzy są tymi złymi, ale przecież ja, moja przyjaciółka, nasi rodzice, przyjaciele nasi i naszych rodziców - my jesteśmy w porządku, wszyscy wybieramy to samo, wszyscy chcemy tak samo dobrze. Pierwszy raz możesz wybrać, wybierz Solidarność. 

Potem, na wakacje pojechałam do Francji. Pracowałam jako fille au pair, oglądałam w telewizji wybór rządu Mazowieckiego. Pomyślałam: wygląda tak, jakby miał zemdleć. Chwilę później widać było, jak zemdlał rzeczywiście. Dokładnie pamiętam, że następna informacja w TF2 była o tym, że wymyślono maszynę do robienia okrągłych frytek.

I jeszcze coś jakby konkluzja, obok tematu. Ale tylko trochę. W tej Francji opiekowałam się dzieckiem pewnej znanej dziennikarki, córki założyciela Le Figaro. Miała piękne mieszkanie w XVI dzielnicy. Wspaniały księgozbiór, nigdy w życiu nie widziałam tylu tak bogato wydanych książek. W salonie ogromny telewizor. Ten telewizor właśnie stał trochę za nisko. Żeby go podnieść do poziomu oczu, gospodyni podłożyła pod niego książki: ogromna albumowa edycjia Biblii, z ilustracjami renesansowych malarzy. Na grzbiecie napis: Tresor de l’humanite. Skarb ludzkości. Taki właśnie cholera bywa los skarbów.

PS. Obejrzałam wczoraj "Nocną zmianę", wrzuconą przez Nazgula. Wiem, że nie zyskam sobie tym sympatii, ale nigdy nie przestanę lubić, szanować Kuronia. Na tym filmie on mówi: “Znajdźcie takich sędziów”. No właśnie, znajdźcie.

hildegarda
O mnie hildegarda

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości