hildegarda hildegarda
188
BLOG

Kocha, lubi, szanuje, nie chce...

hildegarda hildegarda Rozmaitości Obserwuj notkę 25
Nie jest to dzieło wybitne. Autor, Sylwester Saski, przed wojną malował pocztówki. Pewien rodzinny znawca sztuki orzekł, że obraz jest kreślony płasko, że twarze kobiet są dość paskudne i w sumie podobne, a ręka najstarszej  (ta trzymająca kosz) zdradza niedostatki rzemiosła. Może i. Kto ją tam wie, tę rękę. Powiem, co widzę.
 
Dwie starsze kobiety (czerwona i fioletowa) są po jednej stronie ławy (barykady ;-), młódka - po drugiej.  Trzyma tę margerytkę i wysupłuje z niej dobrą przepowiednię. Przyda się, biała chustka swiadczy, że jeszcze nie wyszła za mąż.  Dziewczyna patrzy na kwiatek, jak na swoją przyszłość: ma nadzieję, że będzie inna, niż ta, która stała się udziałem mężatki w czerwonym fartuchu (nie widać tego, ale po drugiej stronie drewnianych drzwi, na podwórku biega banda dzieciaków; najstarsza córka niańczy niemowlę...) i wdowy w fioletowym kaftanie. Wdowa niesie ciężar. Stoi najbliżej drzwi i pewnie odejdzie jako pierwsza. Takie przynajmniej jest prawo natury, w życiu bywa różnie.
 
Te dwie kobiety - czerwona i fioletowa - WIEDZĄ. Już doświadczyły tego, czego jeszcze nie zna biała: bólu porodu i bólu śmierci. Nie będzie inaczej i w przypadku najmłodszej, tych wariantów losu nie ma przecież wiele. Trzeba przejść przez oba pierścienie bólu, żeby koło mogło się toczyć dalej i dalej, w nieskończoność. Ale kiedy biała dziewczyna zrywa płatki margerytki, to widzi przed sobą samo wielkie szczęście, bo KOCHA. Starsze patrzą z uśmiechem.
 
Obraz został odkupiony przez mojego dziadka od jego przyjaciela. Kiedy byłam trzy lata temu w salonie, w którym wisiał - a nie były to dni łatwe - prześwietliłam, prześwidrowałam tę namalowaną scenę oczamy na wszystkie strony. W jakiś sposób wtedy objawił mi się Sens. Wspólnota kobiet. Jeden los. Dobry i zły jednocześnie. Zawsze jednak witany z tą samą niezniszczalną i dobrą wiarą. Z nadzieją i miłością. Dlatego właśnie chciałam obraz Sylwestra Saskiego mieć.
 
Nie było już salonu, wielu rzeczy już nie było, przyszła więc pora na losowanie dóbr ziemnskich. W głębi duszy myślałam sobie: jak byłoby wspaniale, gdyby... I co? No i stało się tak, że każdy z losujących, który miał jedną taką rzecz, której pragnął, właśnie na nią trafił. Pomyślałam sobie wtedy, że fioletowa z czerwoną jakoś to po prostu załatwiły.
hildegarda
O mnie hildegarda

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości