hildegarda hildegarda
863
BLOG

Wrześniowa porcja pornografii

hildegarda hildegarda Rozmaitości Obserwuj notkę 44

Uwielbiam szwedzkie kryminały. Ostatnio czytam głównie to – ogólne przeciążenie nie pozwala mi sięgać po dzieła filozofów przyrody. Lektura odbywa się głównie w metrze. 45 minut rano, 45 minut wieczorem. Szwedzkie kryminały mają to do siebie, że oprócz wątku sensacyjnego pojawia się w nich bogate tło obyczajowe – ciekawe, bo Szwedzi są jednak bardzo inni. Ponadto szwedzcy autorzy są wyedukowani psychologicznie i przemycają zawsze jakieś wątek – a to pedofilii, a to dyskryminacji kobiet, który w założeniu (zapewne) powinien budzić obywatelskie sumienie. Żeby było jasne: nie ironizuję. Jestem zarówno przeciwko pedofilii, jak i przeciwko dyskryminacji kobiet. Podobają mi się książki Karen Fossum czy Stiega Larssona. Ale, jak to już dawno temu stwierdziłam: fakt, że coś mi się podoba nie oznacza, że się z tym utożsamiam w pełni.W tym wypadku chodzi właśnie o to, że Szwedzi są bardzo inni.  

Na początku tygodnia na moje zawalone po sufit biurko w pracy trafiła książeczka Dana Hojera oraz Gunilli Kvarnstrom pod wiele mówiącym tytułem: „Wielka księga siusiaków.”
Jest to pozycja dla męskiej młodzieży, wiadomo o czym. Jako bezpruderyjna matka dwóch dorastających synów nawet się ucieszyłam. Oto coś dla moich chłopaków – pomyślałam. Otworzyłam bowiem na chybił- trafił i przeczytałam:
„Palenie go skraca. To ostrzeżenie lekarzy być może skłoni miliony mężczyzn do rzucenia palenia. Bo papierosy równa się krótszy siusiak. Powiedzcie o tym tacie – jeśli pali...” Pod spodem - fajny rysunek taty z synkiem. W ogóle, szata graficzna zabawna. W domu postanowiłam jednak książce przyjrzeć się baczniej. Znów otworzyłam i przeczytałam:
„Jak się brandzlować? Co się robi, jak się brandzluje? I co to jest orgazm?”
Odpowiedź: „Brandzlować się” to inaczej „onanizować się”. Chłopak, który się onanizuje, chwyta siusiaka i przesuwa dłonią w górę i w dół, ściągając i naciągając napletek. W wyniku pieszczenia siusiaka dochodzi do orgazmu albo, inaczej mówiąc, wytrysku. Sperma wypływa z siusiaka i odczuwa się dużą przyjemność.” I jeszcze jeden cytat: „Czy branzlowanie kilka razy dziennie jest niebezpieczne? Odpowiedź: Nie, w żadnym wypadku nie jest to niebezpieczne. Możesz się onanizować tak często, jak zechcesz. Dopóki ci to sprawia przyjemność, nie ma problemu.” Koniec cytatów. Cóż, kiedyś mówiono, że temu, kto to robi (nienawidzę słowa: „branzlować”, kojarzy mi się z więzieniem; czy oni wszyscy upadli na głowę? O co, kurcze, chodzi????) wyrosną włosy na rękach. Teraz mamy drugie ekstremum. Nie cierpię ekstremistów w żadnej postaci.
No nie dałam chłopcom dziełka (wydanego przez Czarną Owcę – dawniej Santorskiego). I prawdę powiedziawszy nie znam rodziców, którzy by to mogli zaakceptować. Pan B. był jeszcze bardziej kategoryczny: kazał wynieść je z domu.
A tak na marginesie, chwała temu, kto wychowa nastolatka, godząc tak trudne do pogodzenia sprawy, jak: moralność, naturalność, aprobata, zrozumienie dla faktu, że chłopina nagle ma cztery razy więcej (zdaje się...) testosteronu niż dorosły facet, mądre uświadamianie, rozmowy bez owijania w bawełnę, które nie peszą, szacunek dla intymności chłopaka/młodego mężczyzny, i tak dalej. Niezła gimnastyka.
 
hildegarda
O mnie hildegarda

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości