hipokrytes hipokrytes
707
BLOG

Czy koalicja będzie gibała się na granicy większości?

hipokrytes hipokrytes Polityka Obserwuj notkę 4

Ziarnko do ziarnka, aż zbierze się miarka, jak uczy mądrość ludowa. Kiedy na krótko przed jesiennymi  wyborami, notowania partii Palikota wystrzeliły w sondażach, dominowała teza, że wkrótce żółtodzioby z jego ekipy rozpierzchną się po innych ugrupowaniach. Potem geniusze dziennikarstwa politycznego przewidywali, że zwycięski Tusk wyłuska kilku palikociarzy celem wzmocnienia koalicyjnej większości. Od początku, byłem w tej kwestii innego zdania.

Niespodzianka. Janusz Palikot, podwędził drugiego już posła sejmowym konkurentom. Nie jest to transfer roku, jak chciałby sztukmistrz z Lublina, jednak tym razem sprawa wygląda ciekawiej, ponieważ wiąże się z nią znacznie szerszy kontekst polityczny. Kim jest Łukasz Gibała? Media, przede wszystkim, podkreślają jego związki rodzinne z Jarosławem Gowinem, choć moim zdaniem akurat to nie ma większego znaczenia. Wujek z pewnością pomógł młodemu siostrzeńcowi wejść do polityki, ale z pozycji skrajnych wobec siebie skrzydeł w partii trudno zajmować się wspólnym knuciem. Kluczowe jest co innego. W efekcie transferu Gibały do Ruchu Palikota, przewaga koalicyjnej większości zmniejszyła się do trzech głosów. Może nawet do dwóch, bo z posłem Kłopotkiem z PSL, kłopocików i kłopotów może być całkiem sporo. Kto wie, czy to nie jest dopiero początek problemów premiera?
 
Chociaż nazwisko Gibały niewiele mówi szerszej publiczności, młody poseł ma pewne wpływy w swojej byłej formacji. Szef krakowskich struktur Platformy, doświadczony w lokalnych bojach i pierwsza osoba z wewnątrz partii, która podjęła próbę zdyskontowania osłabionej ostatnio pozycji Donalda Tuska. Niespełna miesiąc temu, wraz z pięcioma kolegami z tylnych ław poselskich PO, ogłosił powołanie zespołu parlamentarnego ds. wolnego rynku. Podobno chcą działać na rzecz obniżenia podatków, reformy finansów publicznych, uproszczenia przepisów regulujących funkcjonowanie gospodarki i innych równie chwalebnych celów. Wyraźnie nawiązując do idei założycielskich Platformy Obywatelskiej, inicjatorzy powołania zespołu, dali do zrozumienia jak dalece od tych koncepcji odbiega praktyka rządów Donalda Tuska. Trudno żeby premier z radością witał podobne projekty. W taki właśnie sposób rodzą się nowe formacje polityczne. Dzisiaj jednak, większe szanse na realizację ma trochę inny scenariusz.

Łukasz Gibała to młody wilczek nastawiony na szybką karierę polityczną. Świadczy o tym choćby spektakularna i kosztowna kampania wizerunkowa, promująca jego osobę w Krakowie (warto podkreślić, że kampanię sfinansował z własnych środków), dzięki czemu dostał się do Sejmu, mimo odległego miejsca na liście wyborczej. W Platformie długo trzeba czekać w kolejce do zaszczytów. Chcąc zająć miejsce eksperta od spraw gospodarczych, musiałby chyba otruć Adama Szejnfelda, który występuje w roli dyżurnego wolnorynkowca, choć taki z niego liberał jak z Niesiołowskiego dyplomata. Natomiast w Ruchu Palikota, ta dziedzina leży odłogiem. Gibała ma wszelkie szanse, by w sprawach gospodarczych stać się twarzą tego ugrupowania. To najkrótsza droga, by osiągnąć status politycznego celebryty, brylującego w telewizyjnych śniadaniach i kawach. Szybka kariera kolegi, łatwo może skusić pozostałych pięciu posłów PO z zespołu ds. wolnego rynku, a sam Gibała będzie chciał zapewne zbudować własne zaplecze w nowej partii. Ironia losu. Czyżby dotkliwy cios w plecy premiera, nie miał być dziełem wytrawnego gracza Grzegorza Schetyny, tylko politycznego nowicjusza, Łukasza Gibały? Nie twierdzę wcale, że byłby to koniec rządów Platformy Obywatelskiej. W tym scenariuszu Tusk zostałby klientem Palikota, który chętnie poprze to i owo, ale słoną polityczną cenę trzeba będzie zapłacić. 
 
hipokrytes
O mnie hipokrytes

Kiedy słucham polityków trafia mnie szlag! Zamiast kląć przed telewizorem, napiszę co o tym myślę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka