hipokrytes hipokrytes
856
BLOG

Kościołowi co kościelne

hipokrytes hipokrytes Polityka Obserwuj notkę 43

W kraju, w którym obowiązują reguły wolnego rynku, w którym nie okrada się obywateli obciążając ich brzemieniem horrendalnych podatków, po to by redystrybuować je według własnego widzimisię (marnotrawiąc znaczną część z nich w systemie biurokracji), Kościół nie powinien być finansowany przez państwo. Powinien utrzymywać się z wpłat członków wspólnoty religijnej, którzy z usług tego Kościoła chcą korzystać oraz czerpać pożytki z posiadanego majątku. Nie żyjemy jednak w takim kraju i nie zanosi się na zmianę w tym względzie. Dlatego też, jakiś sposób finansowanie Kościoła przez państwo jest uzasadniony.


Jeżeli Skarb Państwa, wydatkuje ogromne środki finansowe na budowę stadionów i obiektów sportowych, to realizuje potrzeby kibiców piłkarskich i innych fanów sportu. Jeśli finansuje państwowe teatry, filharmonie i inne przybytki kultury, wychodzi naprzeciw oczekiwaniom melomanów, teatromanów, konsumentów kultury wyższej. Kiedy buduje przedszkola czy żłobki, zaspokaja potrzeby ludzi posiadających dzieci. Dlaczego więc, państwo nie miałoby wspierać potrzeb religijnej większości obywateli, zapewne znacznie liczniejszej niż mniejszość kibiców piłkarskich? Wyłączenie finansowania Kościoła, jako tej sfery potrzeb, której państwo nie wspiera stanowiłoby jawną dyskryminację. Na tym właśnie polega hipokryzja SLD, które jako partia socjalna, nieustannie zajmuje się wymyślaniem celów publicznego rozdawnictwa i tylko w sprawie Kościoła prezentuje niezwykle pryncypialne stanowisko.

Nie wiem czy proponowane przez rząd 0,3% podatku jest wielkością właściwą. Kalkulacja tej stawki opiera się wyłącznie na szacunkowych wyliczeniach, porównywanych do kwot aktualnie wydatkowanych z Funduszu Kościelnego. Nie mam żadnej wiedzy na temat przychodów Kościoła z inny źródeł (przychody majątkowe, datki wiernych etc.) i kosztów jego działalności. Jestem natomiast zaskoczony stosunkowo niską kwotą, o którą toczy się gra. 100 mln złotych to kropla w morzu budżetowych wydatków państwa. Na misję w Afganistanie wydajemy rocznie około 1 mld zł, w budowę kadłuba korwety Gawron, która najprawdopodobniej pójdzie na żyletki wsiąkło 400 mln zł, budżet Kancelarii Prezydenta (kompletnie zbędnego urzędu w świetle obowiązującej Konstytucji), w 2012 roku pochłonie 180 mln zł itd., etc. Czy jest więc o co kruszyć kopie?

Co do zasady uważam, iż propozycja odpisu podatkowego na rzecz Kościoła jest lepszym rozwiązaniem niż finansowanie z Funduszu Kościelnego, z dwóch powodów. Wprowadzi przejrzystość we wrażliwej sferze finansowania Kościoła przez państwo, a także poprawi komfort obywateli, którzy finansować Kościoła nie chcą. Jeśli szacunki przedstawione przez ministra Boniego są prawidłowe, na zmianie systemu finansowania Kościół zapewne nie straci. Owszem, zdeklarowani ateiści i zoologiczni antyklerykałowie odpisu na rzecz Kościoła nie zrobią. Wszyscy pozostali, wobec braku możliwości pozostawienia tej kwoty we własnej kieszeni, przekażą swoją część podatku Kościołowi. Bo jaki w istocie wybór będzie miał nominalny katolik, który na co dzień nie utożsamia się z Kościołem Katolickim? Zrobić odpis na rzecz Buddystów albo Adwentystów Dnia Siódmego, czy też pozostawić te pieniądze w budżecie państwa na zmarnowanie? Suma sumarum, lepiej nie ryzykować problemami z pochówkiem, czy inną posługą religijną i na wszelki wypadek odpis zrobić, nic to nie kosztuje a przydać się może.

Jest jeszcze jeden interesujący aspekt tej zmiany. Kwestia wyznania należy do wrażliwych danych osobowych. Zgodnie z Konstytucją, nikt nie może być obowiązany przez organy władzy publicznej do ujawnienia swojego światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania. Dokonując odpisu podatkowego na rzecz tego czy innego Kościoła, w sposób jednoznaczny zadeklarujemy nasz religijny światopogląd. Nie wszyscy muszą mieć na to ochotę. Co prawda, odpis będzie dobrowolny, ale mogą się w tej sprawie pojawić wątpliwości konstytucyjne.

I ostatnia rzecz. Rząd Donalda Tuska wyspecjalizował się w zapowiedziach zmian, szumnie nazywanych reformami, które w istocie niewiele zmieniają. Jednocześnie stanowią krok w dobrym kierunku, więc trudno je odrzucać. Tak jest w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego, podobnie zapowiada się projekt deregulacji Gowina, który jedynie w pewnym zakresie ogranicza istniejące regulacje, nie inaczej wygląda pomysł zmian w sposobie finansowania Kościoła. 
 
hipokrytes
O mnie hipokrytes

Kiedy słucham polityków trafia mnie szlag! Zamiast kląć przed telewizorem, napiszę co o tym myślę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka