catoMaior catoMaior
786
BLOG

Nie pluj, nie zostaniesz opluty (cz. II)

catoMaior catoMaior Polityka Obserwuj notkę 9

 

          Na wstępie krótkie wyjaśnienie: będę się upierał przy użytej przeze mnie transkrypcji „oprycznina” za Jerzym Ochmańskim, autorem pracy „Dzieje Rosji do roku 1861” PWN 1980. Inna sprawa, że od krwawej rozprawy  Iwana Groźnego w 1572 r. z tą formacją, nazwa ta została przez cara zakazana a wprowadzono oficjalnie pojęcie „dwor”.
         W Rosji nie wszyscy są zgodni, że droga na Zachód przez Polskę jest dla niej najkrótsza i najkorzystniejsza, czego bardziej symbolicznym niż ekonomicznym dowodem jest rura bałtycka. Być może oprycznina zdała sobie sprawę, że w miarę zbliżenia z Polska przyjdzie Moskwie płacić rachunki wstydu i zakłopotania, co się może okazać bardziej kosztowne od całego złota Syberii, na które tak wielki apetyt mają Chińczycy. A tak właśnie są tam traktowane takie fakty, jak :
·       Uznanie przez Putina na Westerplatte, że druga wojna światowa zaczęła się pierwszego września 1939 a nie 22 czerwca 1941, a zatem trzeba się będzie zmierzyć z faktem wspólnego z Hitlerem rozbioru Polski.
·       Zmuszenie Putina przez Donalda Tuska do spojrzenia w puste oczodoły katyńskich ofiar na imprezie zresztą przez tegoż Putina zaranżowanej.
·       Dopuszczenie filmu Andrzeja Wajdy do rozpowszechniania w rosyjskich kinach i w telewizji.
·       Autentyczna fala współczucia i sympatii dla Polski, na podbudowie historycznych odniesień, jaka przetoczyła się przez Rosję po smoleńskiej hekatombie.
·        Przyjęcie przez rosyjski parlament uchwały w sprawie zbrodni katyńskiej.
 
 Ta polska ofensywa na rosyjska świadomość polityczno-historyczną musiała niektórych ludzi Kremla przerazić i spowodować podjęcie działań kontrofensywnych.
 Bo tylko człowiek naiwny mógłby się spodziewać, że w takiej sytuacji Rosja pójdzie jeszcze dalej i z dobrej, nieprzymuszonej woli przyjmie na siebie choć w części współodpowiedzialność za katastrofę. Pierwszą próbą ogrania Tuska  była zaproponowana przez Miedwiediewa koncepcja tzw. wspólnych badań i dochodzeń, dzięki czemu, zanim doszłoby do podjęcia konkretnych czynności, sprawa choć częściowo roztopiłaby się w poszukiwaniach procedur.
 Dla tradycyjnie antypolskiego kursu w Rosji smoleńska katastrofa, mogła być śmiertelnym ciosem ugruntowując i potęgując atmosferę odprężenia i zbliżenia. Zwolennicy tego kursu, a jest na to, moim zdaniem wiele dowodów, że i premier rządu Federacji Rosyjskiej i jej prezydent znaleźli się poza tym gronem, musieli się oblewać zimnym potem czytając doniesienia o atmosferze powagi i szczerej żałoby tworzącej – przepraszam za ten zwrot – jedność moralno-polityczną polskiego narodu, budzące uznanie i szacunek działania konstytucyjnych organów Rzeczpospolitej, czy spokojną i na ogół merytoryczną kampanię przed przyspieszonymi wyborami prezydenckimi. Najbardziej musiała ich zaszokować i pozbawić złudzeń co do możliwości powrotu do traktowania Polszi jako kuricy postawa jednego z głównych kandydatów, który, ku powszechnemu zdumieniu odszedł od retoryki konfrontacyjnej wytrącając tym samym gros argumentów rzeczników tezy, że Polski nie należy traktować poważnie.
                 Z pewnością atoli nie uszło ich uwagi, że wśród tzw. klasy politycznej i opiniotwórczych mediów działa i wcale nie zamierza się wycofywać pewien nurt poszukujący łatwo przyswajalnych przez ludzi myślących inaczej„prawd” o przyczynach katastrofy i odpowiedzialności za jej skutki, ale tak mniej więcej do wyborów prezydenckich wydawało się, że jest to typowy folklor tabloidalno-polityczny.
Z jakąż musieli ulgą odetchnąć, kiedy okazało się, że mimikra Jarosława Kaczyńskiego była chwilowa,
a całe to cudaczne, żmijowe plemię, które mieni się jedynym reprezentantem prawa i sprawiedliwości, jest gotowe do wojny domowej, wcale nie zimnej, przeciw konstytucyjnym organom, które w ich mniemaniu nie z woli narodu ale dla ochrony interesów ościennych mocarstw sprawują – nie! – uzurpują sobie mandat do sprawowania władzy w Rzeczpospolitej.
 Okazało się się, że V kolumna jest gotowa do współpracy z Rosjanami, którzy z dnia na dzień, wyczuwając sprzyjającą koniunkturę,  z sojuszników stali się przeciwnikami, i tylko czeka na sygnał. Ten sygnał to zaskakująca co do momentu i stylu prezentacji  publikacja raportu Tatiany Generał Anodiny. Chłodna analiza tego, co się dzieje w naszym kraju od momentu tej prezentacji nie może budzić wątpliwości, że taka właśnie prezentacja miała dwa cele wymierzone w polskie interesy i osiągnięte natychmiast z niezwykłą skutecznością:
1) upokorzenie Polski jako  odwet za ten stek bzdur i bezpodstawnych oskarżeń o zamach rosyjski na prezydenta i ujawnienie na skutek obowiązku wynikającego z konwencji chicagowskiej wyniku badań przyczyn i okoliczności, a w tym   wstydliwego dla Rosji ruskiego   bardaku;
 
2) sprowokowanie opozycji w celu przeprowadzenia ataku na rząd, by osłabić jego pozycję negocjacyjną. Bo ostatecznie chodzi o pieniądze, jako w jakiejś tam mierze wyraz  odpowiedzialności za skutki katastrofy.
A to można ustalać dopiero po ostatecznym zamknięciu etapu badań przyczyn i okoliczności bądź to na mocy wyroków sądowych, bądź za pomocą negocjacji międzyrządowych, a w ostateczności przy pomocy tych instytucji międzynarodowych, których członkami są i Rzeczpospolita  Polska i Federacja  Rosyjska.
catoMaior
O mnie catoMaior

zwietrzały entuzjasta, pełen niewiarygodnych paradoksów, o poglądach socjalliberalnych, których jestem gotów bronić i z których jestem dumny. Altruista. Ateista.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka