Marcin Horała Marcin Horała
78
BLOG

Krótko o paleniu i lokalnych mediach

Marcin Horała Marcin Horała Polityka Obserwuj notkę 0

Tradycyjnie przeklejam poniżej ostatni mój felieton z Gazety Świętojańskiej:

Ostatnia rada sesja upłynęła przede wszystkim pod znakiem rezolucji w sprawie lotnisk oraz uchwale ws. zakazu palenia w określonych miejscach publicznych. W swoim felietoniku pozwolę sobie skupić się na tej drugiej.

W uzasadnieniu zarówno tym załączonym do uchwały, jak i przedstawianym z trybuny oraz w mediach, radni koncentrowali się na aspekcie zdrowotnym uchwały. To, że palenie szkodzi, nie jest dla mnie argumentem rozstrzygającym. Uważam że dorosły człowiek w pełni władz umysłowych ma pełne prawo szkodzić sobie ile chce. Jego zdrowie, jak chce niech się truje.

Argumentem rozstrzygającym jest nie zdrowie, ale wolność. Wolność ludzi, którzy po prostu sobie nie życzą wdychać cudzego dymu. Ktoś taki może sobie po prostu odejść od palacza na kilkadziesiąt metrów – ale są takie miejsca publiczne w których odejście na kilkadziesiąt metrów powoduje duże utrudnienie lub niemożliwość skorzystania z jakiejś funkcji danego miejsca. Autorzy uchwały trafnie wskazali tu na przystanki, place zabaw i plażę i słusznie objęli je zakazem palenia. Teoretycznie można by te sprawy pozostawić oddolnej regulacji społecznej – każdy sobie pali do momentu aż ktoś poprosi, żeby tego nie czynił. Niestety praktyka społeczna pokazuje, że nie zawsze taka grzeczna prośba działa. I co ma wtedy zrobić ten niepalący? W milczeniu znosić naruszenie swojej wolności czy może pobić się z palaczem? Obie opcje są zdecydowanie niewskazane i dobrze, że od teraz w ochronie swojej wolności będzie mógł się odwołać do prawa.

Właściwie sprawa jest dość banalna i drobna jeżeli chodzi o znaczenie w skali miasta. To, co w niej najciekawsze, to jej recepcja społeczno-medialna. Otóż w kuluarach rady kłębili się dziennikarze mediów wszelakich w liczbach rekordowych za mojej pamięci. Kilku kolegów radnych, w tym i niżej podpisany, mieli okazję zaistnieć medialnie. I skąd takie zainteresowanie, a wręcz podniecenie mało w sumie istotną uchwałą? Czyżby dlatego, że żeby zrelacjonować budżet, absolutorium czy miejscowy plan zagospodarowania – sprawy znacznie ważniejsze – trzeba jednak wiedzy i pracy. A zakaz palenia na przystanku każdy skuma, materiał zrobi się sam, starczy ustawić radnych, żeby pogadali i dokręcić przebitki z ludźmi palącymi papierosy. Zaiste symptomatyczne to i bardzo przykre. Bo jeżeli lokalne media w swojej masie nie relacjonują na poważnie prac samorządu – a koncentrują się na ciekawostkach – to w przestrzeni publicznej istnieje tylko jedna narracja na temat prac samorządu. Urzędowa narracja, dodajmy.

Na zakończenie krótkiego tym razem felietoniku chciałbym skomentować fenomen politologiczny, to znaczy przyjęcie uchwały zaproponowanej przez opozycję. Tu muszę przyznać, że jestem dobrym prorokiem bo od zawsze mówiłem że Samorządność jakąś uchwałę nam – opozycji – przyjmie, jak będą zbliżać się wybory. Żebyśmy potem nie mogli zarzucać, że wszystko z automatu jest odrzucane. Miałem tylko cichą nadzieję, że z tym przyjęciem padnie na jakąś ważniejszą kwestię, np. reformę rad dzielnic. Pech chciał, że trafiło na palenie, a limit przyjętych uchwał opozycji w tej kadencji został wyczerpany.

Z wykształcenia prawnik i politolog. Z zawodu specjalista organizacji zarządzania procesowego i zarządzania projektami. Z zamiłowania samorządowiec i publicysta. Radny miasta Gdyni, ekspert Fundacji Republikańskiej, przewodniczący Zarządu Powiatowego PiS w Gdyni. Zamierzam kandydować na urząd prezydenta miasta Gdyni.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka