hrPonimirski hrPonimirski
138
BLOG

Jaki, Kurski i Czarnek do poprawki

hrPonimirski hrPonimirski UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Proszę Państwa, UE przekroczyła ostatnio kolejne granice narzucania Polsce pozatraktowych jednostronnych umów, czyli w efekcie narzucania nam prawa, czyli ograniczania naszej suwerenności. Ponieważ „jakobińska” (jak to ładnie epitetuje red. Ziemkiewicz) rewolucja (choćby w reformie sądownictwa) wtymkraju się nie udała, obecna władza przyznała rację endekom, że należy prowadzić pracę u podstaw (co również – tym razem – słusznie postulował red. Ziemkiewicz). Najpierw jako balon próbny wypuszczono marszałka Terleckiego, który powiedział to, co powiedział. Dziś (20.09.2021) zaprezentowano twarde liczby.

Idea jak nad wyraz słuszna, by pokazać odchodzącej Mutti, że nie będziemy za wszelką cenę trzymać się jej spódnicy (czy czegotam u jej następcy czy następczyni). Co powinno nam dać lepszą pozycję negocjacyjną z resztą UE w przyszłości. Choć oczywiście ważniejsze jest kszałtowanie opinii publicznej, by nie reagowała alergicznie i histerycznie na każdą najdrobniejszą wzmiankę, że nam z resztą Unii nie podrodze, co dawałoby nam swobodę w negocjach. Rządzący PiS nie musiałby się tak trzymać kurczowo sondaży pokazujących, że Polacy nie wyobrażają sobie życia poza UE.

W związku z tym europoseł Jaki zorganizował konferencję, gdzie znany profesor pokazywał slajdy, które były tak gęstymi tabelkami pełnymi liczb, których nie było widać, bo były małe. A tzw. TV PiS nawet ich nie pokazywała przez większość czasu. Zresztą nawet jakby je było widać to i tak, byłyby niezrozumiane. Profesor mówił tak mętnie, że szybko można było stracić wątek.

Czy Państwo PiS we współpracy z TV PiS nie są wstanie zorganizować konferencji, w której w krótkich żołnierskich słowach pokazany byłby bilans zysków i strat bycia w Unii? A mówimy tylko o bilansie stricte gospodarczym, bez pośredniego wpływu np. braku reformy sądownictwa na gospodarkę, czy kompletnej straty czasu jaką jest użeranie się polskich polityków z Unią. Wskaźnik ile np. premier procentowo traci swojego cennego czasu na tłumacznie Unii, że Polacy to nie wielbłądy, byłby również na miejscu. Nie wspominając nawet o VAT-cie, który wymusza na nas Unia, a jest podatkiem szkodliwym a przy tym nieszczelnym, że - żeby go uszczelnić – PiS wymysił na przedsiębiorcach dodatkowe raporty, by potem je krzyżowo sprawdzać. Choć oczywiście od czegoś ten bilans zysków i strat trzeba było zacząć.

Czy profesor zamiast liczb nie mógłby np. na mapie grubością strzełek, by lepiej zobrazować transfery? Kto zyskuje, kto traci? Coby zacytować klasyka „Cały dzień k... robiliśmy tę planszę? [...] Skąd ci biedni ludzie mają k... to zrozumieć, bo ja z tego nic nie rozumiem?!". Rozumiem, że profesor w tych sprawach może być niereformowalny, ale Jaki jako kierownik tego projektu powinniem zrobić próbę prezentacji i ją skorygować na bardziej przystępną. Młody, energiczny Jaki mógł to zrobić. Kurski ostatnio zainwestował w cuda-wianki – modele 3D wyświetlające się w rzeczywistości rozszerzonej a nie potrafi nawet wyśwetlić profesora w okienku na tle porządnych slajdów, które swoją drogą TV powinna dostać (a nie łapać z innego ekranu).
To był być może najważniejszy dokończony raport ostatnich 20 lat, a jego prezentacja została kompletnie schrzaniona.

Jest jeszcze jedna sprawa a propos bilansu zysków i strat. Choć niezwiązana z UE. Otóż na polskich uczelniach wyższych wykładowcy tłumaczą mniej/więcej tak mętnie jak profesor na tej prezentacji. I potem studenci tracą godziny cennego czasu, by zrozumieć, co wykładowca chciał powiedzieć wertując podręczniki. Kończy się zniechęceniem, jak tych uczniów z opowiadania Mrożka, którzy widzieli dmuchanego słonia. Czy min. Czarnek ma to na uwadze? Jak w Polsce mogą rozwijać się innowacje, jak Polacy mają coś nowego wymyślać, jeśli nawet zdobywanie wiedzy podstawowej z danego przedmiotu w Polsce jest pływaniem w kisielu (jak to barwnie metaforyzuje biurokrację red.  ..., zresztą wiecie Państwo jaki)?

Ja rozumiem generalnie przesłanie tej prezentacji. My produkujemy półprodukty a Niemcy je finalizują zarabiając dużo więcej. Nawet symptomatyczne jest to, że Morawiecki marzył o elektrycznych samochodach a produkuje się u nas tylko akumulatory do nich.  Paradoksalnie - taki akumulator jest kluczową sprawą w takim samochodzie, ale nawet mając przewagę technologiczną w tej dziedzinie nie jesteśmy w stanie jej wykorzystać.

Za komuny mówiło sie, że ze tony zboża Sowieci w zamian przysłali sto tys. par butów... do podzelowania. Obecnie można powiedzieć, że Polska wysłała dziesiątki tysięcy specjalistów do UE,  by tam pracowali, w zamian UE przysłała do Polski sto tys. samochodów... do zainstalowania akumulatorów. Jeśli nie rozumieją Państwo analogii (oczywiście z zachowaniem proporcji), to źle się dzieje w Państwie Polskim.

"The market is a democracy in which every penny gives a right to vote." [Ludwig von Mises] "The battle is a democracy in which every sword gives a right to vote." [Jerzy hr. Ponimirski]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka