Czy cieszysz się, gdy „dowalają” ks. Rydzykowi? Jeśli tak, to jesteś zwyczajnym głupcem.
Pewien pastor napisał kiedyś bardzo mądre słowa:
Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem komunistą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem związkowcem.
Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem Żydem.
Kiedy przyszli po katolików, nie protestowałem. Nie byłem katolikiem.
Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było.
Pastor Martin Niemöller, 1942, Dachau (lista nie jest do końca pewna, ponieważ pastor często ją modyfikował, zachowując ogólne przesłanie).
Nie wolno nam mieć złudzeń, że kiedy przeróżni naganiacze obecnego systemu poradzą sobie z ks. Rydzykiem, nie wezmą się za kolejnych „niewygodnych”. Władza totalitarna nie spocznie, dopóki wszystkich nie podda pod swoją kontrolę. Jeśli więc dziś władza ma odwagę podnieść rękę na ks. Rydzyka – którego wpływ i możliwości są naprawdę imponujące – oznacza to, że czuje się już na tyle silna, by rzucić wyzwanie tradycyjnej religijności Polaków. Przed nią cofała się nawet komuna, by przypomnieć choćby boje o krzyż w Nowej Hucie. Znaczy to też, że demoralizacja i obojętność religijna przekroczyła u nas granicę mniejszości. Jeśli dziś nękają potężnego ks. Rydzyka za jakieś bzdurne przepisy sprzed II wojny światowej o zbiórkach publicznych, których przecież pełno na każdym kroku (np. „przekaż nam 1% podatku”), to z pewnością jutro bez najmniejszych kłopotów zniszczą mnie i Ciebie. Chyba że jesteś przedstawicielem krzyżówki człowieka z bydłem, który ma w głowie tylko, by „zjeść, wypić i radia posłuchać”…
Mariusz Postawny
"idź POD PRĄD", czerwiec/lipiec 2011
Teskt pochodzi sprzed roku, ale jak widać, nic nie stracił na swojej aktualności.