immona immona
395
BLOG

Życie bez telewizji, czyli bojkotuję od dawna

immona immona Polityka Obserwuj notkę 14

Od kilku lat bojkotuję telewizję, to znaczy nie mam telewizora. Nie uważałam tego za czegoś wartego rozgłaszania światu, ale skoro bojkoty mediów stały się modne, to się pochwalę.

Wadą telewizji jest to, że się ogląda ją jak leci i między interesującymi nas kawałkami musimy oglądać te nas nie interesujące: reklamy przerywają filmy, a w wiadomościach zazwyczaj nie interesowała mnie co najmniej połowa materiałów, ale mimo to pokazywano mi polityków, wyjaśniano, co się dzieje w szybkim tempie nie pozwalającym się zastanowić - skakanie po kanałach nie pozwala przed tym uciec. Nie dotyczy to wyłącznie telewizji polskiej - przebywając za granicą, telewizji też nie mam i nie oglądam. Nie mam też radia.

Czytam prasę i korzystam z Internetu - oba te media pozwalają mi na jednostkowe wybory: który artykuł chcę przeczytać, który link kliknę. Tempo nie jest mi narzucone, a Internet daje dodatkową możliwość natychmiastowego podyskutowania na temat tego, co przeczytam czy obejrzę. Jest to władza nad własnym czasem, który telewizja odbiera.

Oczywiście oglądam filmy - na komputerze, z wypożyczalni DVD i w kinie. (Zwłaszcza w przypadku seriali - to rozkosz obejrzeć pod rząd trzy czy cztery odcinku ulubionego serialu, nie przerywane reklamami i tygodniem czekania). Oglądam też fragmenty wiadomości czy nawet te najlepsze czy najzabawniejsze reklamy w formie filmików z Sieci. Tutejsza TV ma cały swój program z ostatniego tygodnie dostępny na Sieci i jeśli ludzie o czymś mówią, odszukuję to w programie i oglądam ten wybrany fragment. Reasumując, oglądam wiele z tego samego, co oglądają telewidzowie, ale każdy pojedynczy fragment tego jest przeze mnie świadomie, osobno wybrany, a nie wybrany dla mnie przez układających program i narzucony w czasie, gdy się bezczynnie gapię.

Nie jestem w tym podejściu do rozrywki i informacji odosobniona - grupa ludzi decydująca się korzystać tylko z materiałów "na żądanie" rośnie na całym świecie. Są to głównie ludzie młodzi i swobodnie poruszający się w pluralistycznym, nie rządzonym przez nikogo Internecie, który im telewizję zastępuje, ale to początek wielkiego buntu, który podejmą kolejne wychowane na Internecie pokolenia: buntu przeciwko podawaniu nie zindywidualizowanej, nie wybranej i nie dobranej do człowieka rozrywki i informacji. Nie jest to bynajmniej bunt intelektualistów - nastolatka oglądającego MTV tak samo drażni to, że poza muzyką, która mu się podoba, musi wysłuchiwać tej, która mu się nie podoba jak mnie drażni oglądanie gęby nielubianego polityka.

Internet nauczył mnie jednak też czegoś innego: stykania się z innymi punktami widzenia, wysłuchiwania ich - jeśli jest to dyskusja, a nie narzucony monolog. Bojkot pod hasłem odcięcia się od informacji, z którymi się nie zgadzamy, jest niebezpieczny, bo prowadzi do zamknięcia się w swoim towarzystwie wzajemnej adoracji i poglądy, nie narażone na konfrontacje z przeciwną argumentacją, stają się nie przemyślane, bezmyślnie powtarzane i słabe, tak jak dzieci wychowywane w obsesyjnej czystości i chronione przed najsłabszym powiewem wiatru mają potem słaby układ odpornościowy, bo się nie zahartowały.

Przyzwyczaiłam się do "zaglądania przez murek" na drugą stronę na tyle, że w Polsce czytywałam... "GW", "Rzepę", "Politykę", "Wprost", "NIE", "Nasz Dziennik", "Zadrę", "Zawsze Wiernych"... długo by wymieniać; oczywiście nie każdy numer wszystkiego i nie od deski do deski, ale ze szczególnym zainteresowaniem sięgałam po rzeczy niszowe, wydawane przez ludzi o zdecydowanych, kontrowersyjnych dla większości poglądach, zwłaszcza, jeśli się nie zgadzałam - i czytałam uważnie: tok myślenia, argumentację, milczące założenia, słownictwo... to, z czym się wstępnie zgadzałam tak samo krytycznie jak to, z czym sie nie zgadzałam. I mogę powiedzieć, że poglądy, które mam, są uważnie i z rozmysłem wybrane po wysłuchaniu wszystkich propozycji i szczerym przemyśleniu wszystkiego z najmniejszym możliwym uprzedzeniem. I wciąż je z upodobaniem narażam, teraz, będąc odciętą od większości prasy polskiej, głównie chodząc po różnych zakamarkach Internetu.

 

immona
O mnie immona

Moja strona o Nowej Zelandii i prywatny blog: nz.pasnik.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka