Ten obok którego upadłem,
Leżał już zwinięty, jak zerwana struna.
W tył głowy więc, szepnąłem do siebie,
Czeka i mnie taki koniec.
O, niech już przyjdzie, niech zapłonie,
róża-śmierć!
„Ten jeszcze fika”, słyszę głos nade mną.
I już zaraz w uchu błoto z krwią
i dookoła ciemność.