Po wybuchu oburzenia części społeczeństwa, które nie uważa, że prezydent Kaczyński powinien spocząć wśród królów i innych niekwestionowanych mężów stanu, każdy stara się ustalić, kto zadecydował o miejscu pochówku. Na obecną chwilę nikt się do tego nie przyznaje na zasadzie "ksiądz wini pana, pan księdza..." W prasie pojawia się informacja, że kardynał Dziwisz wyszedł z inicjatywą pochówku na Wawelu, kardynał Dziwisz temu zaprzecza, wskazując na rodzinę. Rodzina się nie przyznaje, ale wypowiadają się w tej sprawie posłowie PiS i urzędnicy Kancelarii prezydenta przedstawiając nam mętne wyjaśnienia.
Padły nazwiska posła Kowala i Elżbiety Jakubiak, jakoby czynili naciski na kościół, czemu zainteresowani oczywiście zaprzeczają. Pada nazwisko Jarosława Kaczyńskiego, w obronie którego biegnie poseł Bielan:
"Nie staram się ustalić, kto jest autorem pomysłu pochówku na Wawelu. Wiem, że były już takie rozmowy z kardynałem Dziwiszem w sobotę, kiedy my lecieliśmy z Jarosławem Kaczyńskim do Smoleńska (w celu identyfikacji ciała prezydenta Lecha Kaczyńskiego - red.) - powiedział w RMF FM Adam Bielan"-[za onet.pl]
Słowem cyrk, który świadczy o tym, że autor pomysłu, który woli pozostać anonimowy, zdawał sobie doskonale sprawę, że wybór Wawelu podzieli Polaków. Zdawał sobie sprawę, że jest to kontrowersyjna decyzja, a prezydent powinien spocząć w Warszawie, np. w archikatedrze Św. Jana Chrzciciela pośród innych prezydentów.
Skłaniam się przy podejrzeniu, że autorem pomysłu jest Jarosław Kaczyński, który z powodów politycznych - prawdopodobnego kandydowania na urząd prezydenta - obawia się przyznać do tej decyzji, ponieważ może ona przynieść mu wielu przeciwników.
Jest dla mnie oczywiste, że decyzja zapadła pomiędzy rodziną prezydenta a więc bratem i córką oraz kardynałem Dziwiszem. Nie mam powodu nie wierzyć kardynałowi Dziwiszowi, którego pierwszą wypowiedź w mediach w tej sprawie pamiętam, a mam powody nie ufać Jarosławowi Kaczyńskiemu, podobnie jak wielu czytelników mojego postu. Czy był posłaniec pomiędzy Jarosławem Kaczyńskim a kardynałem Dziwiszem, czy nie, to nie ma znaczenia, ponieważ moim zdaniem inicjatywa wypłynęła od rodziny.