Jak już sygnalizowałem wczoraj, jestem zaskoczony pytaniami i wątpliwościami kilku moich znajomych a także anonimowych internautów, po co nam w ogóle eurointegracja Ukrainy. Niektóre opinie w tej materii brzmią prawie tak samo jak obojętność czy niezrozumienie dla kwestii eurointegracji Polski wśród np Francuzów w latach 90-tych.Czyżby niketórzy Polacy jak tylko dostali się do UE zaczeli się tak samo egostycznie i lekceważąco zachowywaać wobec wschodu jak niegdyś ludzie na Zachodzie?
Jeden z internautów pisze:
Co nastąpiłoby w razie przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej przy obecnym obrazie spraw ?
- osłabienie Rosji, a wzmocnienie Unii
- osłabienie znaczenia Polski w Unii
- nasilona konkurencyjność gospodarcza Ukrainy wobec Polski. A to nie to samo, co małe Czechy, Węgry itp.
- mniej zachodnich inwestycji w Polsce, skoro znaczna część z nich popłynie na Ukrainę
- szybszy wypływ polskich firm na Ukrainę. Czy także ukraińskich do Polski ?
- przy unijnej kasie zapanuje znacznie większy tłok biedaków, niż obecnie.
- wzmocnienie Niemiec, dalsze wzmocnienie Niemiec… plus oczywiście paru innych, ale równie bogatych krajów Unii.
- i jak wpłynęłoby to wszystko na dalsze wzajemne postrzeganie się zachodnich Ukraińców i Polaków ? Nasze wzajemne animozje rozpłynęłyby się w zgodnej konsumpcji ? czy może wręcz przeciwnie ?
Wątpliwości te polegają moim zdaniem na głębokim niezrozumieniu zarówno mechanizmów ekonomicznych jak politycznych unii europejskiej. Nalęży stwierdzić co następuje
- wzmocnienie Unii oznacza wzmocnienie Polski. Na sytuację należy bowiem patrzeć również z globalnego punktu widzenia. Niewątpliwie zaś eurointegracja Ukrainy poważnie wzmocniła by Unię, choć proces jej przyjmowania będzie trudny u dłogotrwały. Podpisanie umowy stowarzyszeniowej to jedynie pierwszy etap.
- osłabienie Rosji (co może doprowadzić w dalszej konsekwencji do zainicjowania tam procesów demokratyzacji) oznacza dla Polski więcej bezpieczeństwa.
- to prawda, że gospodarka ukraińska jest w pewnym zakresie konkurencyjna wobec polskiej, ale gdyby działałą ona podług reguł unijnych pozwalałoby to Polsce na wydatne zwiększenie obrotów handlowych z Ukrainą. Logika gry ekonomicznej jest taka, że korzyści (lub straty) dotyczą jednocześnie obu stron. Lepiej mieć bogatego sąsiada, w którym można handlować niż biedaka. Dodać należy zwrócić uwagę, że obecnie gospodarka Ukrainy, mimo większej liczby ludności (ok.45 mln) jest ponad mniejsza od polskiej (ukrainska 335 milrd a polska 799 mlrd), czyli Ukraina jest ponad trzykrotnie biedniejsza od Polski.
- z kasy unijnej w obecnym zakresie po pierwsze nie możemy korzystać w nieskończość (im więcej naszych własnych sukcesów gospodarczych, czyli im jesteśmy bogatsi, w przyszłości mniejsze zasilanie z UE), tym niemniej obecny siedmioletni okres budżetowy trwający do roku 2020 zapewnia nam dość obfitą unijną pomoc.
- podniesioną przez internautę kwestię groźby wzmocnienia Niemiec traktuję po pierwsze jako wyraz dość atawistycznych leków po stronie polskiej nie bardzo jednak mających związek z obecną sytuacją polityczną w Europie, ponadto nie bardzo widać dlaczego eurointegracja Ukraina miała wzmacniać Niemcy. Politycznym benificjentem przyłączenia się Ukrainy do EU byłaby przede wszystkim Polska i cała unijna Europa przez pełniejszy dostęp do Morza Czarnego. Można natomiast powiedzieć, że przyłączajac tak duży kraj jak Ukrainę proporcjonalnie zmniejsza się rola innych dużych krajów.