Pirat z Nibylandii Pirat z Nibylandii
841
BLOG

Irlandia w Kongo - 1961

Pirat z Nibylandii Pirat z Nibylandii Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

 

Poniższy wpis jest opisem sytuacji, w jakiej znalazła się kompania A, 35 batalionu, w prowincji Katanga, we wrześniu 1961 roku.

                                                                             

W roku 1960 ONZ zdecydowała się wysłać do prowincji Katanga w ówczesnym Kongo, siły rozjemcze, żeby zapobiec wojnie domowej w nowo powstałym państwie. Irlandia była jednym z krajów uczestniczącym w misji.

Żołnierzy i sprzęt ściągano z całej irlandzkiej armii. Pod koniec maja 1961 roku sformowano jednostkę, żołnierze 35 batalionu rozpoczęli trening i przygotowania do wyjazdu. Zbyt wielu informacji o Afryce nie mieli. Otrzymali stosowne lektury, w tym instrukcje o trzymaniu się z daleka od miejscowych kobiet. Właściwie mogli korzystać tylko z doświadczeń poprzedników służących w Afryce.

Wchodzący w skład kontyngentu żołnierze nie byli zaprawionymi w bojach weteranami. Takich było dosłownie kilku. Przeważająca większość to młodzi ochotnicy żądni przygód.

25 czerwca 1961 roku Irlandczycy wysiedli z amerykańskich samolotów transportowych w porcie lotniczym Elisabethville, w prowincji Katanga. Przywitały ich afrykańskie temperatury, ponad 30 st w dzień i chłodne noce. Dowódca kompanii A, Commandant Patric Quinlan, wyszedł z założenia, że najlepszą metodą aklimatyzcji będą treningi, np. tłumienia zamieszek.

Żołnierze byli zakwaterowani w fabryce, mieszkali w szopach i przybudówkach. Listy z Irlandii szły do nich trzy tygodnie.Żywili się racjami żywnościowymi. Trzeba wspomnieć, że racje żywnościowe o jakich myślimy dzisiaj, mając przed oczami obrazy dzielnych żołnierzy amerykańskich wyjadających smakołyki ze swoich porcji polowych, wtedy nie istniały. Kompania A otrzymaywała po prostu duże pudła  prowiantu do podziału. Jednym z elementów były twarde, pożywne herbatniki. Żołnierze jedli je rozmiękczone w wodzie lub z margaryną. Na marginesie, po latach służby wojskowej również pamiętam wojskowe suchary. Twarde, z kminkiem, służyły jako przekąska na nocnych dyżurach, kiedy kawa już przestawała działać. Siedząc przed monitorem, obserwując samotne samoloty gdzieś nad Polską, przygryzało się z nudów te suchary żeby nie zasnąć.

cała notka: irlandiapopolsku.wordpress.com/2014/07/06/kompania-a-jedzie-na-wojne/

zapraszam

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura