Jadowitym piórem Jadowitym piórem
161
BLOG

Szpital na froncie (wojny politycznej)

Jadowitym piórem Jadowitym piórem Polityka Obserwuj notkę 0

 

Annuntio Vobis gaudium magnum – habemus hospitium! Chciałoby się obwieścić z dachu starostwa powiatowego Tarnowskich Górach, ale za wysokie progi na moje nogi. Ze strony Szmaterloka przeto zwiastuję wam radość wielką – mamy szpital.

Znaczy się wcześniej też go mieliśmy, od czasów Jerzego Ziętka stoi wciąż w tym samym polu repeckim. Niemniej radni powiatowi porozumieli się wreszcie w kwestii metody utrzymania placówki, która dotąd była kością niezgody pomiędzy zwalczającymi się na śmierć i życie stronnictwami.

W czym rzecz? W ciągu dwóch lat spółka szpitalna wygenerowała dług w wysokości 5,5 mln zł. Niby to betka jak na standardy powiatu tarnogórskiego – przypomnijmy, że poprzedni zarząd pozostawił dziurę w kasie na ok. 40 mln zł! – aczkolwiek wystarczyło, by szpital stanął nad przepaścią.

Jednomyślnie uradzono więc, że spółce należy pomóc. Brawo! Biorąc jednak pod uwagę osobliwość polnische Wirtschaft (gdzie spotyka się dwóch Polaków, tam pojawiają się trzy odrębne zdania) rajcowie w duchu tradycji pogryźli się o formę owej interwencji.

Starosta wraz z popierającą ją opozycją (to nie błąd, w powiecie tarnogórskim rządzi opozycja…), czyli Platforma Obywatelska z Przyjaznym Samorządem (lokalną wersją PSL), za jednym zamachem zapragnęła poprawić kondycję finansową szpitala, przekazując prowadzącej go spółce mienie, pozostające w jej gestii. Takie księgowe hokus-pokus. Bez zbędnego wysiłku i innych ceregieli.

Stanowczo nie zgodziła się jednak na takie rozwiązanie koalicja (czyli Inicjatywa Obywatelska oraz Korpak et consortes), pozostająca w opozycji do zarządu. Rozumujący bowiem zgodnie z logiką partyjną (im gorzej dla nich, tym lepiej dla nas) zwolennicy odwołania starosty postawili weto i nie zgodzili się na przekazanie spółce budynku szpitala. I basta!

Smaczku powiatowej zupie tarnogórskiej dodaje fakt, że rada nadzorcza lecznicy, której pracami kieruje niejaki Łukasz Garus (przypadkowo sprawujący też mandat radnego miejskiego i przypadkowo akurat z listy PO) odwołała dotychczasowego prezesa szpitala i powołała na to stanowisko nowego menedżera. Został nim, jakże niespodziewanie, kolega starosty Lucyny Ekkert (PO) z Urzędu Marszałkowskiego.

Łyżkę dziegciu próbowali dorzucić burmistrzowie i wójtowie gmin w powiecie tarnogórskim, pod wodzą Arkadiusza Czecha, wzywając starostę na dywanik. Ta jednak, podobnie zresztą jak i pozostali członkowie zarządu na spotkanie nie przybyli, bo – jak raczyli zauważyć – terminu posiedzenia nikt z nimi nie uzgodnił, a oni mają przecież pełne ręce roboty.

Było, nie było radni powiatowi zawiązali wreszcie kompromis i wspólnym wysiłkiem uratowali szpital. A wszystko to dla nas, w ramach swych głodowych diet radcowskich uczynili.

Kto chce, niech łyka tę propagandę polityczną i się z takiego rozwiązania cieszy. Kto nie chce, niech czeka na kolejne odcinki partyjnej wojenki na górze. By żyło się lepiej, wszystkim.

 

Kamil Łysik

"Szmaterlok"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka