Wieczorem sąsiedzi rodziców urządzają za domem ognisko. Śmieci palą – jak rewolucja, to rewolucja! Impreza na całego: jest czarny dym, smród, kiła, mogiła. Gryzące opary jarających się tekstyliów mieszają się z plastikowym smogiem.
Temperatura rośnie. Mama rusza do akcji, awanturuje się, że przyszłe pokolenia, przyroda, ekologia, biologia, archeologia, teologia. – Wszyscy się potrujemy, wy też – woła, wskazując palcem buty, które właśnie zjadają płomienie.
– Pani, przecie to skórzane obuwie jest – odpowiada sąsiad – sto procent.
No i czego się Mama czepia, dobrosąsiedzkie stosunki rujnuje?