Jakub Lubelski Jakub Lubelski
481
BLOG

Dramat Jerzego Pilcha czyli o nienapisanej powieści

Jakub Lubelski Jakub Lubelski Polityka Obserwuj notkę 4

Zdarza mi się nieopatrznie chlapnąć czasem, że do grona ciekawych, współczesnych pisarzy polskich, mimo wszystko zaliczam Jerzego Pilcha. Nie jest to pieszczoch prawicowo usposobionych czytelników. Jednak wbrew pozorom ani o pieszczoty nie będzie tu chodzić, ani też steraną prawicowością przejmować się nie zamierzamy, kiedy o duchu opowieści mowa. Ostatnio miałem okazję zapoznać się z dramatem Pilcha, Narty Ojca Świętego. Tytuł ten nie jednej kremówki godny, wyśmienity znaczy. Ironii na tym koniec. Dramat napisany w 2005 roku, a więc w roku śmierci Jana Pawła II. Pomyślałem sobie, byłoby ciekawe, móc przeczytać co też luteranin ma Polakom do powiedzenia na temat roli Jana Pawła w życiu narodu polskiego? Kwiecień mamy, rocznica była – myślę sobie. Nawet więcej, więcej i gorzej, co ten misiaczek, luteranin o koniaku kubańskim i kobitkach tylko piszący o Janie Pawle mógłby?
 
 
Naprędce zacząłem szukać jakichś dzieł literackich, w których to piszący katolicy zdaliby sprawę z tej jak się zdaje fundamentalnej tematyki – jaką rolę Papież odgrywał w polskiej kulturze? Zanim podałem Narty Ojca Świętego kasjerce w Taniej księgarni – tak jest coś specyficznie nieziemskiego w kupowaniu literatury za 9.50 zł – transcenduję więc na moment z tej okazji a w pamięci odnajduję konkurs na dramat inspirowany twórczością Jana Pawła zorganizowany przez Centrum JP2. Z pewnym smutkiem odbieram 50 groszy reszty od kasjerki w Taniej księgarni, samemu sobie musząc przyznać, że konkursowych dramatów nie widziałem ani nie czytałem. Cóż mi jednak po inspiracjach, kiedy potrzeba czegoś co by stawiało kwestię fundamentalną wprost – jaką rolę odgrywał w polskiej kulturze Papież?
 
 
Udało mi się przerzucić tekst sztuki, jednocześnie zanurzam się w podziemie gdzie uderza mnie dobrze znana mieszanina kebabich oparów z pijacką uryną. Tam wyczekując przez moment, wskakuję do metra. A, marudnyś z tą rolą Papieża – przebija się we mnie głos praktyczny. Głos także obecnego polskiego rozsądku. Mało to innych ciekawych rzeczy? I czytam dalej, jak to wybrani mieszkańcy Granatowych Gór, którzy na wieść o tym, że Papież ma abdykować i na papieską emeryturę wybiera się właśnie do ich miejscowości czują, że trzeba będzie „żyć po nowemu” i że wszystko trzeba teraz będzie „zmienić na lepsze”. Ładny to obrazek – pomyślałem sobie. Taka polska „podpapieska krzątanina”. Można by nią wzgardzić. Są jednak przypadki, kiedy „podpapieska krzątanina” stanowiła uwerturę do wielkiej opery nawrócenia. Wiele to myśli się w głowach bohaterów Pilcha kłębi. Najprędzej natomiast w umysłach polskich powstaje pomysł na to, jak gospodarczo Granatowe Góry uczynić tygrysem Górali. Już widzą bowiem jak to się będzie sprzedawać „polędwica papieska” i „kabanosy po papiesku”. Dalej natrafiłem na fragment, w którym niedoszły sportowiec, właściciel upadającej wypożyczalni nart w Granatowych Górach, Młody Messerschmidt, opowiada swej kochance Joannie w co się ubrać jak to miał z czasów studiów jeszcze bardzo dobrego przyjaciela, Paweł się nazywał.
 
 
Wątek Pawła tylko z pozoru jest wątkiem ubocznym. Wydaje się, że to właśnie wątek mej kwestii fundamentalnej dotykający. Wszechstronnny i zdolny był Paweł i rozmaite dziedziny go ciekawiły, fascynowała go także pośród wielu spraw literatura i do powieści się przymierzał. Chciał napisać powieść i tak rozpoczął, pisał. Wśród znajomych zaczynała krążyć wiadomość, że Paweł pisze powieść. Po czasie nagłych zniknięć Paweł pojawiał się, jednak zawsze bez powieści. Potem znowu znikał, wszyscy wiedzieli, że Pawła nie ma, że Paweł pisze. Znów powracał a powieści ani śladu. Po jakimś czasie, towarzyskim rytuałem, grą, zabawą, stało się pytanie, czy Paweł już napisał powieść? Szły nawet o to zakłady, czy powieść Pawła powstanie? [Pilch, 2005, s. 107]. Pomyślałem sobie, że ów mityczny Paweł, przyjaciel niedoszłego sportowca i właściciela upadającej wypożyczalni nart w Granatowych Górach, przyjaciel wiecznie piszący a niekończący swej powieści, wyraża swego rodzaju zmagania, walkę o przepracowanie duchowego zaplecza Polaków. Pilch dając nam Pawła wiecznie piszącego wyraża tęsknotę, tęsknotę za powieścią, która powie Polakom właśnie, jaka jest rola Jana Pawła II w polskiej kulturze?
 
 
Huk metra utrudnia lekturę. Dojeżdżam do stacji Kabaty. Jan Nepomucen Wojewoda odpowiada na ów tygrysi projekt mieszkańców handlowania „polędwicą papieską”, sprzedawania „kabanosów po papiesku” całemu światu: „Nie należymy do świata. Czy niech będzie: lada chwila przestaniemy należeć. Nasze życie runie. Runie życie wszystkich dookoła. Niepodobna żyć w cieniu, a raczej w blasku majestatu Następcy Świętego Piotra. Jedyna Nadzieja, że to wszystko plotka i fantazja.” [Pilch, 2005, s. 32]. Dostrzega on iż handlując papieską polędwicą mieszkańcy Granatowych Gór sprzedadzą ją światu, ale sami już jej nie zjedzą. Czy Polacy w cieniu Jana Pawła II nie należeli do świata? Czy Ten Gigant tłumił kotłujące się w twórcach pragnienie wydobycia na wierzch opowieści o nim samym? Jest coś głęboko przejmującego w obrazie Polaków, także tych piszących, którzy żyjąc w cieniu, a raczej blasku majestatu Następcy Świętego Piotra nie byli w stanie i nie są w stanie do dzisiaj. Na tym koniec skromnych ćwiczeń z Pilchem. Dojechałem do stacji końcowej. Zdanie relacji z tej niemocy byłoby fascynujące. Czy Paweł napisze kiedyś swą powieść?
 
 
Felieton opublikowany na stronieTeologii Politycznej

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka