Jakub Lubelski Jakub Lubelski
142
BLOG

Wspomnienie z Pragi. Kogo najechał Brzetysław?

Jakub Lubelski Jakub Lubelski Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Ostatnio miałem okazję w miłej grupie Polaków pojechać do Pragi. Tam mieliśmy dyskutować z czeskimi konserwatystami o przyszłości Europy. Jak się to mogło skończyć? Tylko w jeden sposób. Polsko-czeska konferencja poświęcona przyszłości Europy zakończyła się sporem Polaków o polską tradycję. Spór dotyczył – jakżeby inaczej – żywotności tradycji I RP. Przez moment usiłując spojrzeć na nas z dystansu, dostrzegłem jak niewiele nam do szczęścia potrzeba. Jak bardzo egotyczni i rozgadani jesteśmy. Jak bardzo miłujemy to rozgrzebywanie, te nasze polskie bebechy. Czesi podjęli nas z iście świecką cierpliwością. 

Bardzo piękne sceny można było odnotować, kiedy poszliśmy z Czechami na, nazwijmy to, wspólne „piwo i knedliki”. Czesi zapraszali, tym bardziej ochoczo pognaliśmy. Usiadłem naprzeciwko Mureczka, bo jakiś taki milczący się wydawał. Tajemniczo tak spoglądał. Proszę więc Mureczka, żeby mi wytłumaczył zagadkowe odwołanie przedterminowych wyborów i ogólnie towarzysko zagajam - co to się dzieje z ich rządem. Proszę także Mureczka, żeby nakreślił mi jak sam widzi czeską scenę polityczną, czego dotyczą zasadnicze konflikty, czym jest obecnie ODS i jak widzi tożsamość prawicy czeskiej. Ależ Mureczek się rozpalił i urósł w jednym momencie. Zaczął opowiadać.

Siedzący obok mnie miłośnik Kresów polskich, świetnie znający się na sprawach wschodnich, postanowił zasadniczo rozluźnić atmosferę. Jakby już luźna nie była, figlarz jest z niego. - A dlaczego Czechosłowacja się rozpadła? – zapytał teatralnym głosem. Na chwilę wszyscy zamarli, po czym nastąpiły salwy śmiechu. Kolega nie odpuszczał. - A ja to słyszałem, że po 1945 to szykowała się normalnie wojna polsko-czeska i że nawet gdzieś tam żeście doszli, gdzie wyście to doszli, ale jak daleko... skubańcy – wyszeptał popijając Kozlem. Żona owego piewcy spojrzała karcąco. Mureczek udał przez grzeczność, że niczego nie słyszał.

Na tym nie koniec. - Ale to słuchaj, to jak już tak rozmawiamy i to jeszcze jedno powinniśmy wyjaśnić, w 1038 roku na Polskę najechał wasz Brzetysław. I zagarnął nam kości św. Wojciecha. Mureczek znowu zamarł. – Ale te kości prawdopodobnie nie były prawdziwe, bo Polacy byli mądrzejsi i podmienili te kości, dlatego chyba jest teraz dwóch a nawet trzech Wojciechów. Kolega wyraźnie już nie wytrzymywał i zerkając na mnie popuszczając pianę złocistego Kozła dusił resztkami sił wybuch śmiechu. Ale jedno nie jest dla mnie jasne i to postawmy z cała mocą – marszy brwi – bo tam sporo dóbr kulturalnych zabrał ten Brzetysław. To jak będzie? – pyta rozkładając ręce. Mureczek już nieco spokojniej przyjmował żarty.

- No to jeszcze wyjaśnijmy sobie jedno, nasz pierwszy król, Bolesław Chrobry, był także księciem czeskim. I to musimy sobie na początku wspólnie powiedzieć. Po drugie, mamy takie poczucie wdzięczności i długu wobec naszych braci Czechów – peroruje z zapałem. - Bośmy tak w tej Pradze sobie uświadomili, że kiedy nasz Mieszko I wziął sobie za żonę tę Waszą Czeszkę, to przecież to wyście nam przynieśli chrześcijaństwo. Teraz my byśmy się chcieli troszkę odwdzięczyć, niejako podzielić, stąd nasz skromny plan rechrystianizacji waszej ziemi.

Mureczek podnosi toast. A my znów wracamy do podstaw. Znów o Brzetysławie.

 

Felieton opublikowany na stronie Teologii Politycznej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości