W Gazecie Wyborczej red. Pacewicz wysmażył tekstZaślepiająca nienawiść katolickich radykałów do Alicji Tysiąc.
Sam tytuł jest bezczelnym kłamstwem, ponieważ żaden katolik nie nienawidzi Alicji Tysiąc. Katolik jest przeciwnikiem jej postępowania związanego z próbą abortowania dziecka, a następnie usilnego i stałego nagłaśniania nieudanej próby.
Dalej Pacewicz cytuje wpis jakiegoś swojego zwolennika: Wyobraźmy sobie: Alicja Tysiąc przychodzi do Chrystusa. Co by odpowiedział? "Idź i nie grzesz więcej.Obydwaj: Pacewicz i jego zwolennik opowiadają banialuki. Pan Jezus jest gotów odpuścić winy każdemu, kto ich żałuje. Trudno u Alicji Tysiąc doszukać się żalu za jej złe postępowanie.
Alicja Tysiąc stale nagłaśnia swoją nieudaną aborcję żądając, w stylu Michnika, odszkodowań od kolejnych ludzi, którzy śmią krytykować jej postępowanie. Podkreślam; postępowanie, a nie ją samą.
O wczorajszym wyroku nie wspominam, bo nie będę się pastwił nad babiną, która nie potrafi przeczytać ze zrozumieniem krótkiego tekstu, a pomimo tego została sędzią.
Dalej Pacewicz bierze pod glany publicystów, którzy mają zdanie odmienne od pacewiczowskiego, ale oni sami sobie z nim poradzą, dlatego nie omawiam tego wątku z tekstu Pacewicza.
Pozostaje tylko odpowiedzieć Pacewiczowi, który twierdzi, że Tysiąc rzekomo kocha niechcianą córkę. Otóż niestety, ona tę córkę nienawidzi.
Żadna kochająca matka nie urządzałaby medialnych spektakli, godzących w jej dziecko. NIe ma takich pieniędzy, które skłoniłyby matkę do tego, co Tysiąc urządza swojej córce dla tych judaszowskich srebrników.