Pani minister Hall od dłuższego czasu wmusza reformę edukacyjną, która ma polegać głównie na tym, że sześcioletnie dzieci będą rozpoczynały naukę w szkołach podstawowych.
Każdy kolejny krok we wprowadzaniu tej reformy ujawnia, że jest ona źle przygotowana - nie przetestowano programów i podręczników, nie ma pieniędzy na dostosowanie do niej szkół.
Dzisiaj okazało się, że Hall wyda rozporządzenie o nowym programie, bo wydawcy nie mogą dłiużej czekać z drukowaniem podręczników. Podręczniki są już napisane i zrecenzowane, jest tylko kwestia ich wydrukowania. Pani Hall osiągnęła tempo najlepszych komsomolców i stachanowców. Nie ma programów, a są podręczniki do ich realizacji. Nie ma szkół, które nadają się do nauki sześciolatków, ale za to podręczniki mamy gotowe.
Żyję na tym świecie dość sporo lat i nie wierzę w przypadek. Skoro w takim tempie napisano i zrecenzowano podręczniki, to oznacza, że ktoś wziął w łapę niemałą kasę. Wydawnictwa zapłaciły komuś, żeby MEN szybko przepuścił nowe podręczniki, a nade wszystko, aby pojawiły się nowe programy, co ma wymusić zapotrzebowanie na nowe podręczniki.
Taka jest prawdziwa przyczyna zapału Hall we wprowadzaniu reform do szkół. Ktoś z sejmu powiedział, że sejm jest stawiany pod ścianą, bo skoro są podręczniki, to nie ma sensu blokować reformy. Ja nie zgadzam się z takimi poglądami. Jeżeli Hall chce zmieniać program, to niech zmienia. Dzięki jej inicjatywie, w nowym roku szkolnym 7-latki będą się uczyły wg programu, który Hall i nieznani ludzie przygotowali dla 6-latków. Ponieważ obecny program wszystkich klas jest przeładowany i nie jest możliwa porządna jego realizacja, to zmiana programu przez Hall może się okazać błogosławieństwem dla szkół i uczniów. Jest szansa, że po raz pierwszy od lat 80. ub. stulecia, uczniowie będą uczyli się wg realnego programu, dostosowanego do ich wieku i możliwości.
Nie ma tego złego, które nie mogłoby wyjść na dobre. Posłowie, w waszych rękach jest spokojna nauka 7-latków wg nowego programu Hall.
