Jan Kalemba Jan Kalemba
2329
BLOG

Cenckiewicz vs prof. Kieżun

Jan Kalemba Jan Kalemba Społeczeństwo Obserwuj notkę 65

Pan Woyciechowski – jak uważam – wystąpił w roli „pistoletu
do wynajęcia” – co wśród dziennikarzy nie jest rzadkością – więc jego udział w
lustracji prof. Witolda Kieżuna pominę milczeniem. Natomiast status doktora
habilitowanego historii Sławomira Cenckiewicza powinien zobowiązywać tak jak
zobowiązuje szlachectwo.

Redaktor ks. Henryk Zieliński sformułował niedawno w
„Salonie Dziennikarskim – Floriańska 3”
przypuszczenie, iż w tej lustracji chodzi może nie tyle o atak na „ikonę
Powstania Warszawskiego”, co o dyskredytację autora dogłębnej i udokumentowanej
analizy procesu przedzierzgnięcia się PRL-u w III RP, którą profesor Witold
Kieżun przedstawił w 2012 r. w publikacjach „Patologia transformacji” i „Drogi
i bezdroża polskich przemian”.

Warto w tym miejscu przypomnieć fundamentalną zasadę
komunistycznej bezpieki – „Od zniszczenia człowieka, skuteczniejsze jest
zniszczenie jego wiarygodności!”

Kwestii współpracy z SB nie ma co wałkować – każdy może
przejrzeć „teczkę pracy” itp. zawieszone na portalu „Do Rzeczy”. Zadziwia zaś
zgoła nienaukowa pasja pana Cenckiewicza w poszukiwaniu „kompromatów” z życia
zawodowego i naukowego profesora Kieżuna. Pan dr hab. formułuje przy tym oceny
z dzisiejszego punktu widzenia ignorując realia lat powojennych, czym – jak
uważam – sprzeniewierza się warsztatowi profesjonalnego historyka.

Tak jak po roku 1939 nie wszyscy Polacy i nie bez ustanku
bili się z okupantami, tak samo po roku 1945 nie wszyscy zdecydowali się zostać
Żołnierzami Wyklętymi, a przytłaczająca większość naszych rodaków starało się
żyć i zakładać rodziny, podejmowali przy tym pracę taką, jaka była wtedy
dostępna. Historyk powinien przy tym wiedzieć, że w czasach stalinowskich
obowiązywał absolwentów wyższych uczelni nakaz pracy i nie podejmowali oni
pracy z własnego wyboru tylko z nakazu właśnie.

W kręgu znajomych moich krewnych i powinowatych była pani,
która po wojnie zrobiła karierę w NBP tylko z tego powodu, że była
absolwentką SGH i znała doskonale języki francuski i angielski. Pan Kieżun,
człowiek niewątpliwie inteligentny i zdolny, absolwent Uniwersytetu
Jagielońskiego nie był więc wyjątkiem w tym banku. Uważam, że nie kompromituje
go obejmowanie coraz wyższych stanowisk w NBP. Kompromitujące jest jednak
czynienie z tego zrzutu przez historyka.

Groteskowe jest też czynienie przez Cenckiewica zarzutu panu
Kieżunowi za to, że otrzymywał odznaczenia od władz. Taka była praktyka
komunistyczna – zamiast płacić dodatkowo za wyróżniającą się pracę, obwieszano delikwentów
świecidełkami. Najlepiej to widać po sowieckich gierojach, którym na ordery
brakowało miejsca na piersiach.

Kompromituje też Cenckiewicza potępianie naukowca teorii
organizacji i zarządzania za to, że w PRL-u zajmował się badaniem i analizą zarządzania
w systemie socjalistycznym. Zachodni uczeni z pewnością doceniali tę pracę
naukową, skoro zapraszali pana prof. Kieżuna na wykłady do swych uniwersytetów.

W tamtych czasach promotorzy i recenzenci wręcz zmuszali
autorów prac naukowych do wtrącania w nie różnych cytatów „klasyków”
socjalizmu. Anegdota z tamtych czasów głosi, że błaganadiożnyj referat o
psychologii zaczyna się wstępem – „Lenin powiedział, ze psychika jest funkcją
mózgu”...

W jednej z publikacji prof. Kieżuna z roku 1978, we fragmencie
dotyczącym kontroli znalazł Cenckiewicz ze zgrozą zacytowaną myśl J. Stalina –
„Najważniejszą rzeczą jest nie łapanie poszczególnych przestępców, lecz
poznawanie rewidowanych instytucji, wnikliwe i poważne zapoznawanie się z nimi,
poznawanie ich wad i zalet oraz posuwanie naprzód sprawy doskonalenia tych
instytucji”. No i co z tego?...

Z tego co udało mi się zaobserwować w tej awanturze
lustracyjnej najprzytomniej znalazł się portal „Nowa Konfederacja”. Bartłomiej
Radziejowski przypomniał tam kredo amerykańskich dziennikarzy – „Zawsze skupiać
się na problemie nie na osobie!” Zasadniczym problemem jest zaś sformułowana
przez prof. Kieżuna teza o neokolonizacji Polski po 1989 r.

Z taką tezą można oczywiście się nie zgadzać. Jeśli jest ona
niesłuszna, to trzeba z nią podjąć polemikę i udowodnić jej błędność. Niestety
nie udało mi się zauważyć w przestrzeni nauki i polityki żadnej próby polemiki
z prof. Kieżunem. Zamiast tego wzniecono awanturę, której istotnym elementem
jest próba skompromitowania całego powojennego życia zawodowego i naukowego
Witolda Kieżuna.



 

Jan Kalemba
O mnie Jan Kalemba

NARÓD TO CI KTÓRZY BYLI, SĄ I BĘDĄ

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo