O Podkarpaciu i Małym Katyniu
Już oficjalnie wiadomo, że wybory uzupełniające do Senatu na Podkarpaciu zdecydowanie wygrał kandydat PiS-u Zdzisław Pupa. To budujące i dające nadzieję wszystkim, którym tradycyjne wartości, dobro wspólne i Ojczyzna leżą na sercu. Podziękowania należą się tym, którzy swoim oddanym głosem przyczynili się do tego zwycięstwa. Szczególne wyrazy wdzięczności kieruję zwłaszcza do członków i sympatyków „Solidarności”, z którymi w ostatnich dniach spotykałem się w Ropczycach i Mielcu. Dziękuję mojemu serdecznemu przyjacielowi Wojciechowi Buczakowi, Przewodniczącemu Zarządu Regionu Rzeszowskiego NSZZ Solidarność i zarazem Przewodniczącemu Podkarpackiego Sejmiku, za Jego zaangażowanie w sprawy publiczne.
Przy okazji tego spotkania Wojtek Buczak zawiózł mnie do podrzeszowskiej Turzy i pokazał miejsce, o którym wiedzieć i pamiętać powinni wszyscy Polacy, zwane Małym Katyniem. To lokalny odpowiednik Powązkowskiej Łączki, miejsce w którym już po tzw. wyzwoleniu w 1944 r. NKWD w okrutny sposób wymordowało bliżej nieznaną liczbę osób z pobliskiego obozu we wsi Trzebuska. W PRL-u sprawę okryto tajemnicą. Dopiero w 1980 roku o zbrodni przypomniała „Solidarność”. Badania rozpoczęto i w końcu miejsce mordu symbolicznie upamiętniono aż po roku 1989.
Tuszowanie zbrodni to jej współsprawstwo. Słuchając opisu makabrycznych zabójstw i modląc się za polskich bohaterów, nie sposób było uciec od cisnących się na myśli pytań. Jak długo jeszcze w Polsce będzie się wybielać i gloryfikować PRL? Jak długo ludzie z aparatu PZPR będą sięgać do wysokich urzędów i godności ze społecznego mandatu. To bardzo gorzka i zarazem mobilizująca refleksja. Trzeba twardo walczyć o prawdę i nauczanie historii w szkole. Krzepiąca jest natomiast postawa społeczeństwa Podkarpacia.
Janusz Śniadek
