Jarosław Warzecha Jarosław Warzecha
6278
BLOG

Nie będziemy umierać za Gdańsk

Jarosław Warzecha Jarosław Warzecha Polityka Obserwuj notkę 77

 

            28 lutego napisałem w salonie24, że Rosji nie będzie się opłacało zająć zbrojnie Krymu. Pomny jednak na specyfikę tego kraju napisałem dalej: „Mogę się jednak mylić co do zamiarów Rosji. Polityka rosyjska jest bowiem nieobliczalna, a niedotrzymywanie umów i traktatów pod byle pretekstem, jest tradycją sowieckiej i postsowieckiej polityki. Związek Sowiecki i postsowiecka Rosja to nie były i nie są normalne państwa w rozumieniu standardów zachodnich.  Nie rozumiał tego, albo nie chciał rozumieć, Roosevelt. Nie rozumieli do końca jego następcy tacy jak Kennedy, zdziwiony i zaszokowany swoim kontaktem z Chruszczowem.  Dopiero Ronald Reagan zrozumiał, dosadnie to wyraził i wygrał konfrontację. Czy zrozumieją to dzisiejsi politycy Zachodu z Barakiem Obamą na czele?  Na razie i on przegrał konfrontację z Putinem. Naiwnie przyjęta opcja zerowa korzystna okazała się jedynie dla Rosji.”

              Dzisiaj, niestety, sprawdził się scenariusz pesymistyczny. Zachód po raz kolejny (który to już raz?) miał okazję się przekonać, że Rosja nie jest normalnym krajem w rozumieniu zachodnich standardów. Poniósł klęskę polityczną.

Prezydent Obama został potraktowany tak, jak mógłby być potraktowany w rozmowie z Putinem o Ukrainie np. prezydent Kamerunu, choć z przecieków wynika, że jednak z mniejsza rewerencją. Bo tłumaczenie Putina co do powodów zajęcia Krymu, to zabawa dorosłego z przedszkolakiem. 

Jak może wyglądać dalszy przebieg wypadków? W wersji boleśnie realistyczno – pesymistycznej uprawnione jest mniemanie, że i Europa i Ameryka, czyli w rezultacie NATO, przyjmą postawę, którą można streścić w powiedzeniu „Nie będziemy umierać za Gdańsk”. Pokój za wszelką cenę. Także za cenę Ukrainy. Tym bardziej, że ta członkiem NATO nie jest.

Putin ma swoje doświadczenia z krojeniem Gruzji, gdy NATO (bo o bezwolnej i sparaliżowanej ONZ nie ma co wspominać) przyglądało się temu bezsilne. Ma swoje doświadczenia z Naddniestrzem. Teraz zacznie kroić Ukrainę. Na początek Krym, gdzie prześladowana ludność rosyjskojęzyczna wzywa go na pomoc. Tak jak prześladowana ludnośc niemieckojęzyczna z Sudetów wzywała Hitlera, a ludność ze wschodnich ziem II Rzeczypospolitej wzywała w 1939 roku Stalina.

Krym musi mieć drogi komunikacji między Rosją a półwyspem. Przesmyk kerczeński nie wystarczy. Za jakiś czas, niedługi, zaczną Putina wzywać na pomoc rosyjskojęzyczni mieszkańcy Doniecka, Charkowa i innych miast tzw. wschodniej Ukrainy. Na te wezwania odpowie podobnie jak na Krymie. NATO – a więc USA i Unia, będą słały protesty i organizowały narady. Sprawa Krymu będzie już przyklepana. Protesty i narady USA i Euroopy odniosą skutek podobny do obecnego. No, bo w końcu nie będziemy umierać za ....

Puste więzienie to absurd. Więzienie czuję się najlepiej gdy jest wypełnione. Więzienie narodów także. Rosja jako więzienie narodów ma jeszcze miejsce dla azjatyckich sąsiadów, którym się udało na chwilę wyrwać i oczywiście dla niepokornej Pribałtyki. To cierń szczególnie bolesny. A przecież wszędzie tam jest rosyjskojęzyczna mniejszość. To ta mniejszośc protestowała gdy Estonia likwidowała u siebie pomniki zniewolenia. Są na Łotwie i są na Litwie. I to w składzie podobnym do tych na Krymie – emerytowani wojskowi, funkcjonariusze KGB i ich dzieci. Resortowe dzieci odpowiednio wychowane. To oni stali z rosyjskimi sztandarami na Krymie.

Białoruś to właściwie żaden problem. Co z Polską? Czy tu znajdzie się mniejszość, która wezwie Rosję na pomoc?

Myślałem o tym śledząc dyskusję nad uchwałą sejmową w sprawie pułkownika Ryszarda Kuklińskiego. "Kukliński odważnie przeciwstawił się komunistycznemu reżimowi, stając w jednym szeregu z bohaterami walk o polską niepodległość"napisano w uchwale. A więc praktycznie przeciwstawił się Związkowi Sowieckiemu. A spadkobiercy tego ostatniego mają dobrą pamięć. Czy na sejmowej sali przemawiali także  strażnicy tej sowieckiej pamięci?

A zatem - co dalej z Ukrainą, która pokazała już światu swoją determinację w dążeniu do wolności. Która powiedziała tak jasno, że jaśniej nie można – nie chcemy być rosyjską kolonią. Ale brutalna siła nie jest po stronie Ukrainy. Po stronie Ukrainy nie leżą także interesy Niemiec i Stanów Zjednoczonych. A więc jednak nie będziemy umierać za Gdańsk – cokolwiek by to miało znaczyć?

W 1939 roku większość państw ze spokojem patrzyła na unicestwienie Polski przez Niemcy i Związek Sowiecki. Wojna była daleko. A później okazało się, że jest za drzwiami.

 

 

531x299 (Oryginał: 1170x658) image 531x299 (Oryginał: 1170x658)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka