de Valmont de Valmont
1119
BLOG

ELBING 1945

de Valmont de Valmont Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Książka Tomasza Stężały pod powyższym tytułem (Instytut Wydawniczy ERICA 2011; T. I - Odnalezione wspomnienia ; T. II - Pierwyj gorod ) ma formę połączonych ze sobą chronolgicznie wspomnień dwudziestu kilku osób (podobnie jak " Piękno i smutek wojny " Petera Elglunda ) , wojskowych i cywili, zarówno Niemców jak i Rosjan dotyczących walk o Elbląg toczonych w 1945 roku. Najciekawsze są fragmenty zawierające opis danych wydarzeń pochodzący od obydwu stron. Autor częściowo pozwolił sobie na zbeletryzowanie fragmentów książki ,co jednak nadaje jej odpowiednią ciągłość - dzięki temu książke łatwo się czyta.

Niemieckie wspomnienia mają kilka charakterystycznych cech . Po pierwsze jest to niesamowite obserwować ten poziom organizacyjny. Elbląg , pomimo propagandowych zapewnień o jego całkowitym bezpieczeństwie , zaczął być przygotowywany do obrony poprzez rozbudowę zewnętrznych umocnień we wrześniu 1944 roku , a po 2 miesiącach rozpoczęto przygotowania wewnątrz strefy zabudowanej. Plany i pozycje w ogólnym zarysie zostają przygotowane , następnie sa doskonalone i na bieżąco korygowane. Na bazie organizacji i dobrych przygotowań można potem improwizować .Widzimy ludzi którzy obejmując stanowisko przystępuja do działania , a nie czekają do za pięć dwunasta. Nie wiadomo czemu z polskich autorów jedynie płk Marian Porwit zwracał kiedyś uwagę, że w niemieckich regulaminach obok podstawowych trzech działań: atak , obrona i marsz , jest jeszcze ich czwarty rodzaj - przygotowanie do dzialania. Jednak to nie regulamin decydował , bo wydaje się ,że ci ludzie mieli wpojone w osobowość coś takiego jak przygotowanie do działania . To było oczywiste i osoby bez tej cechy były eliminowane ze stanowisk .

Drugą cechą niemieckich wspomnień jest stale utrzymujące się poczucie wyższości (nad brudnymi Słowianami) co przekłada się na opisy ogromnych strat zadawanych przez nich Rosjanom. Ciężko czytać o tych ciągłych , niemieckich zwycięstwach. Jednak Niemcy też ponosili ogromne straty - z całego garnizonu uratowało się zaledwie kilkuset ludzi . Nie wiedzieć czemu wspierająca miasto 7 dywizja pancerna ( sławna , bo kiedyś dowodzona przez Rommla ) była w stanie wydzielić do działania jedynie pewną ilość grup bojowych po kilka czołgów i dział samobieżnych. Prawda jest taka ,że dywizja ta wpadła w zasadzkę sowiecką i została zmasakrowana tracąc w ciągu kilku godzin 60 czołgów czyli więcej niż połowę stanu bojowego .

Każde niemieckie wspomnienia mają solidną dawkę antypartyjności. Każdy autor memuarów czuje sie w obowiązku pokazać, że on i większość prawdziwych Niemców pogardzał tchórzliwymi , kłamliwymi i niekompetentnymi przywódcami z NSDAP . Pogardzał nimi głównie w myślach, dawał o tym znać mrugnieciem powieki lub , ale to rzadko intonacją głosu lub niedomówieniem. Ale oczywiście na co dzień ścisle wykonywał rozkazy gaulaiterów i kreislaiterów.

Z kolei wspomnienia niemieckich cywilów mają męczącą cechę : narzekają oni na swoje rzekomo niezasłużone cierpienia . Wręcz pada pytanie : " Dlaczego ten Iwan do nas przyszedł i dlaczego nas tak męczy? Czego on od nas chce" . W styczniu 1945 roku, w szóstym roku wojny pada takie pytanie. Widać ,że ci Niemcy niczego nie zrozumieli. I to pomimo , że wszyscy wiedzieli o obozie w Stuthofie, wielu widziało więźniów czy pracowników przymusowych, wręcz się nad nimi pastwiło jako podludźmi . Można zacytować "Nikt nie wiedział wszystkiego , ale każdy wiedział coś" - tylko ,że przytłaczająca większość dla własnej wygody nie chciała poznać prawdy . Należy przypomnieć, ze w Prusach Wschodnich w 1933 roku wynik wyborczy NSDAP przekraczał 55% ( przy średniej krajowej ok 43%). Oczywiście Sowieci byli brutalni , gdy tylko uzyskali dobre pozycje obserwacyjne ( wzgórze Ludendorfa ) to ostrzeliwali miasto bez pardonu. Zmuszeni do zdobywania poszczególnych kwartałów i budynków , burzyli je ogniem dział , wypalali i wysadzali w powietrze.W walce nie brali jeńców i dobijali rannych. Tylko, że Niemcy z dumą pisza o sobie to samo - także zabijali jeńcow i rannych przeciwników. Ludność cywilna poniosła duże straty , trzeba jednak przypomniec ,że w mieście wypełnionym uchodźcami do ostatniej chwili wstrzymywano, wręcz uniemożliwiano ewkuację. Masowy exodus rozpoczęto dopiero w ogniu rozpalającej się walki. Jednakże te wszystkie ckliwe opowieści o cukierenkach , piwiarniach i zniszczonych pamiątkach bledną na wspomnienie samej tylko zmasakrowanej Warszawy, która przestała płonąć zaledwie 4 miesiące wcześniej - to wspomnienie wystarczy żeby za właściwe uznać spalenie Elblaga ( i nie tylko Elbląga ) w całości wraz z zawartością . W ostatnim wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" , rosyjski historyk Marek Sołonin twierdzi, że zbrodnie żołnierzy sowieckich we wschodnich Niemczech były świadomie sprowokowane przez Stalina, żeby bezkosztowo oczyścić te tereny z miejscowej ludności dla Polski. Dla Sołonina rozmiar bestialstwa czerwonoarmistów jest niezrozumiały. Ale ja tych żołnierzy rozumiem - przez cały czas przedstawiano im każdego Niemca, również cywila, jako wroga. Niemców przedstawiano jako winnych wszystkich nieszczęść, zniszczeń , śmierci bliskich i wreszcie ten upodlony do granic wytrzymałości człowiek, poddawany obróbce głodem i chłodem, bez przerwy narażony na śmierć i rany, ten człowiek czytał drogowskaz " Wot eto ona, priaklataja Giermania ". Według mnie autor , elblążanin za bardzo identyfikuje się z Niemcami i akurat tym fragmentem niemieckiej historii Elbląga.

We wspomnieniach rosyjskich mamy perełkę - słynny brawurowy rajd batalionu czołgów kapitana Diaczenki , widziany oczami dowódcy prowadzącego plutonu lejtnanta Alejnikowa . Wtedy to , 23 stycznia 1945 roku kilkanaście T34 niespodziewanie przejechało przez cały Elbląg ku komletnemu zaskoczeniu Niemców. Fama głosi, że zastali jeszcze mieszkańców siedzących w kawiarnianych ogródkach, ale przecież to była zima i wieczór, a miasto wypełnione było po brzegi uchodzcami , którzy stali się głównymi ofiarami tego rajdu . Schwytanych fizylierów radzieckich , którzy się tego dnia pogubili w mieście Niemcy oczywiście zamordowali. W następnych dniach cała 5 armia pancerna nie mogła już się wedrzeć do miasta. Właściwy szturm przeprowadziła dopiero 2 armia uderzeniowa.

Zwraca również uwagę masowe i skuteczne użycie przez Rosjan lotnictwa szturmowego oraz ich zdecydowana przewaga w powietrzu. Przewagę tę Rosjanie uzyskali dobiero w czerwcu 1944 roku z kilku przyczyn : po pierwsze Niemcy musieli przerzucić wiekszość lotnictwa ze wschodu do Normandii, a Sowieci wreszcie nauczyli się posługiwać radiem oraz kierować i koordynować jego działania z oddziałami lądowymi. Tej przewadze w powietrzu , Niemcy przeciwstawiają jednak morderczo skuteczną obrone przeciwlotniczą .

Ostatecznie Elbląg został zdobyty 10 lutego 1945 roku, w większej części zniszczony - ruiny w centrum dotrwały do lat 90-tych . Uciekinierzy z tego inferna dotarli do Gdańska zastając tam otwarte sklepy, normalny ruch na ulicach , autobusy i tramwaje. Jednak było tak jeszcze tylko przez kilka tygodni.

de Valmont
O mnie de Valmont

"Drogi są coraz gorsze, ale na ulicach pojawiły się fotoradary. Polacy mają być kontrolowani w każdym miejscu. Utrudnić ludziom życie do maksimum, a na końcu ich skontrolować wszystkich bez wyjątku. To jest filozofia PiS. Tylko facet który nie ma prawa jazdy, może wydawać pieniądze na fotoradary, a nie na drogi".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura