JeremiLibera JeremiLibera
54
BLOG

Pan Jan ma kryzys, czyli po mediach Gradem bicie

JeremiLibera JeremiLibera Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Ostatnio popularne staje się w mediach dostosowywanie faktów do tezy. Środowa "Rzeczpospolita" udowadnia, że popularność kierunków nauczycielskich i administracyjnych - tych, po których łatwiej dostać państwową posadę - jest wynikiem kryzysu ekonomicznego. Twierdzą tak zupełnie nieokreśleni "eksperci", więc, cholera, coś musi by na rzeczy. Jednak załóżmy ryzykowną tezę, iż kryzys nie jest głównym bodźcem do podejmowania decyzji. Co więc wyniknie z krótkiej refleksji? Że ludzie dziś wybierający studia w większości kilka lat wcześniej zadecydowali o swojej przyszłości przy wyborze profilu, a nawet jeśli zastanowili się nad swoim życiem trochę później, to i tak o kryzysie wtedy (no, oprócz wybitnych wolnorynkowych ekonomistów :P) nikt nie słyszał. Bardzo możliwe, że ktoś kalkuluje swoje szanse wspomagając się bilansem tokijskiej giełdy, ale, wybacz "Rzepo", nie jest to zjawisko masowe.

Nie chciałbym dziś "Rzeczpospolitej" mocno bić , ale sama sobie zasłużyła. Między innymi dopuszczając Jana Pospieszalskiego do analiz ginekologiczno-farmaceutycznych. Sam jestem mocno sceptyczny wobec firm farmaceutycznych i programów szczepień, bo budzą we mnie oczywiste wątpliwości, jednak logiczne przejście od szczepionki przeciw rakowi szyjki macicy do seksu grupowego jest akrobatyką godną mongolskiego linoskoczka. Pan Pospieszalski dobre chęci walki z demoralizacją zręcznie zasłania śmiesznym, nawet jak dla radykała, fanatyzmem. Szczególnie, gdy przychodzi mu opisywać globalny gejowski spisek mający na celu zniszczenie chrześcijaństwa. Jeśli chce walczyć, to niech nie wyolbrzymia własnego wroga.

Trochę żałuję, że "Rzeczpospolita" nie ma statusu medium publicznego, bo miałoby właśnie wyjątkową okazję przeży swój upadek. Minister Grad obraził się bowiem na TVP, ale dopiero, gdy nie ma w niej przesa Farfała. Wprowadzi tam nadzór, co, Bozia da, może oznacza jakąś większą rozpierduchę. Obraził się na niski budżet program drugi Polskiego Radia, protestując świergoleniem ptaków. Oczywiście nikt tego nie zauważył, bo nikt nie słucha programu drugiego... Może i jestem złośliwy, ale dotowanie niszowej kultury z pieniędzy obywateli jest złośliwe dużo bardziej. Jeśli media publiczne maja prowadzić jakąś misję (chyba kierowaną do młodzieży, bo raczej nie do emerytów), to jest ona źle trafiona, bo młodzież swoje źródło wiedzy ma w internecie, produkcji TVP nie obejrzałoby nawet za duże pieniądze, a gdyby zabrano im dość alternatywne programy radiowe (EURO i Trójkę), to, bez większej obrazy na rząd, przerzuciliby się na którąś z tysięcy internetowych stacji, dostosowaną do ich, często wysublimowanych, gustów.

A, jeszcze a propos Grada, tfu!, gradu. Wczoraj były jakieś koszmarny opady tego cholerstwa na południowym zachodzie. "Gazeta.pl" podała, że grad był wielkości śliwek. Ale węgierek czy takich jasnych? Zawsze w takich sytuacjach zastanawia mnie, skąd ludzie biorą te porównania. Jak nie orzech, to śliwka, jak nie śliwka, to piłka golfowa. Jasny gwint! Ktoś ze stacji meteorologicznej biega ze skrzynką owoców i sprzętu sportowego? Czy tak wyglądają badania, na które płacimy? 

Jeremi

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości