Na temat badań prof. Czachora pisałem notkę ostatnio: tutaj. Warto się zapoznać. Wyjaśniłem w niej dlaczego „pomiary” prof. Czachora & S-ki w istocie potwierdziły poprawność dowodu prof. Cieszewskiego. Dla tych, którym się nie chce tego czytać - komentarz Zoltaxa na ten temat:
@ALTERNEMO
Te pomiary, które teraz dokonano w Smoleńsku, to kpiny z zawodu geodety. Po pierwsze, nie oparto je o osnowę geodezyjną. Po drugie, wyniki naniesiono na nieskalibrowane zdjęcie, co wiąże się z kilkumetrowym błędem. Czyli jaśniej-można je w buty wsadzić,wstyd dla tego geodety,który dał się w to wrobić. kropka.
ZOLTAX23.03 16:46
Ale dziś nie o tym – a o pewnym „liściku” na blogu BBudowniczego od prof. Czachora a w nim taki passus:
Pewną miarą gęstości lasu może być, jak sądzę, ilość śniegu, widoczna w różnych miejscach na zdjęciu z 5.04.2010 - im większe zacienienie, tym więcej drzew i tym więcej śniegu. Tam nawet podczas naszych pomiarów 8.03.2014 było dużo śniegu, podczas gdy na działce Bodina było błoto: Mówiać obrazowo, na działce Bodina chodziliśmy po kostki w błocie, a przy wrakowisku po kostki w śniegu. To taka lokalna anomalia, której jedynym wytłumaczeniem może chyba być zacienienie od lasu, rosnącego z południa i wschodu.
Oto co na ten temat pisał prof. Cieszewski:
Obecność obszernych płatów śniegu w miejscu katastrofy nie mogłyby być uważana jako osobliwa, jeśli wokół miejsca katastrofy byłaby choćby minimalna ilość śniegu. Fakt, że główne części rozbitego samolotu znalazły swoje położenie na tych rzadkich i nieco szczególnych płatach śniegu, wzbudza zaciekawienie a obecność pod tymi większymi płatami śniegu suchego gruntu po katastrofie jest raczej dziwna, o ile te płaty nie były umieszczone na dołach piaskowych, nie były poddane pożarowi lub nie usunęły i wywiozły śniegu przed stopnieniem zespoły naziemne. Oczywiście nie ma gwarancji, że obiekty o tak wysokiej odblaskowości rzeczywiście składały się ze śniegu. Jakiekolwiek powierzchnie o wysokiej odblaskowości, np. białe lub srebrne plastikowe folie, byłyby widoczne na obrazach w podobny sposób.
No cóż, ale prof. Czachor zna się na wszystkim. Istny Leonardo. Człowiek – orkiestra. Czy to nie jakiś klon Artymowicza? A ponadto....przy pomocy spacerku w marcu 2014 chce przesądzać o tym, jak to miejsce wyglądało w kwietniu 2010r? Nie szkoda było bucików brudzić? Bo pożytku z tego żadnego.
Mnie w tym jego tekście-liściku brakuje jednego. I czuję pewien zawód. Przecież gdyby tak natężył słuch…..to stojąc na polance obok lotniska Siewiernyj…. przy jego zdolnościach....pewnie usłyszał by odgłosy katastrofy jeszcze… echo…echo….