balzak balzak
428
BLOG

Moja odpowiedź dla Red. Gadowskiego

balzak balzak Polityka Obserwuj notkę 0

Publikuję na swoim blogu mój komentarz dla Red. Gadowskiego w odpowiedzi na tekst:

 wgadowski.salon24.pl/332780,wasz-prezydent-nasz-premier  

 

    Też jestem, w jakimś sensie, "sierotą" po PiSPO (kolejność zamierzona). W 2005 r. jako jedynego wroga uznawałem tylko "postkomuchów", czyli SLD. PO miała jeszcze wtedy "twarz" Jana Rokity, który, swoją aktywnością w "komisji rywinowskiej", "podrzucił" notowania tej partii z kilku % do kilkudziesięciu. Gdzieś tam pamiętałem Mu UW i nieciekawe zachowania z 92 r., ale nie miałem wątpliwości, że jest wybitnym politykiem prawicowym i antykomunistą.

Rokita został już wyeliminowany przez Tuska. Przez ostatnie 6 lat PO coraz bardzie zbliżała się do SLD, a obecne transfery sprawiają, że prawie wcale się od "postkomunistów" z SLD nie różni.

Zgadzam się z Panem, że Polska jest "projektem" ważniejszym od zwykłych sporów indywidualności i walk partyjnych. Z ogromnym bólem dodam, że Polska jest ważniejsza nawet od tragedii smoleńskiej , choć moje emocje, związane z tamtym wydarzeniem, nie gasną. 

Niestety, ale dobrego wyjścia, moim zdaniem, nie ma. Rzeczywiście, rządy PO (z SLD), po 9 października, mogą w niedługim czasie doprowadzić do "kryteriów ulicznych" - nawet wbrew ochronie medialnej. Rządy PiS-u, jeśli się poszczęści, tym bardziej mogą do tego doprowadzić, bo ochrony medialnej nie będzie, a "białe miasteczka" (różnych profesji) będą ozdobą rynków w każdym większym mieście. Już TVN z GW się o to postarają.

Kompromis dla Polski byłby fantastyczny. Rzecz w tym, że nie ma zgody co do warunków tegoż. Wspaniały publicysta, jak Go zawsze postrzegam, Krzysztof Kłopotowski, w swoim ostatnim artykule na S24, proponuje rezygnacje z dążenia do suwerenności, jako rzeczy niemożliwej do uzyskania. Czyli kompromis na warunkach obecnej PO.

Na to nie może być zgody ze strony zwolenników PiS-u! W tym mojej. 

Problem w tym, że miedzy obecnym PO i PiS konflikt wcale nie ma charakteru personalnego, a - wręcz - ma wymiar zasadniczy. Dotyczy statusu Polski. Tego, czy Polska winna walczyć o ten skrawek ziemi nad Wisłą i Wartą, jako odrębną, suwerenną państwowość, dbającą o  interesy swoich obywateli. Czy też - zaniechać, ponownie się "rozpłynąć" i dać się rozgrywać przez naszych sąsiadów. Czy znowu mamy szukać swojego miejsca na Madagaskarze?

W moim przekonaniu, niezależnie od szans, winniśmy walczyć o nasze miejsce na ziemi. Jesteśmy to winni tym wszystkim, którzy przelewali krew w różnych Powstaniach Narodowowyzwoleńczych. I, wbrew pozorom, jesteśmy to winni również przyszłym pokoleniom Polaków, które, po rozpadzie obecnego porządku świata, co pewnie się kiedyś stanie, bo nie takie imperia upadały, będą potrzebowały punktu odniesienia - świadomości swojej tożsamości. Wreszcie - jesteśmy to winni ponad tysiącletniemu "projektowi", o nazwie Polska.

Czyli "pat"? Czy istnieje jakieś rozwiązanie?

Moim zdaniem musimy trwać na swoich pozycjach i przekonywać, a nie oszukiwać i wchodzić w fałszywe kompromisy. Większość naszego społeczeństwa jest na razie do tego stopnia zmanipulowana i zindoktrynowana, że łyka z otwartymi ustami chore, lewackie pomysły "inżynierii społecznej", proponowane przez "leśnych dziadków brukselskich", nie podlegających żadnym demokratycznym procedurom wyborczym.

Niestety, ale tak to już jest, że prawdziwa odnowa jest możliwa tylko wtedy, kiedy osiągnie się dno, bo tylko to daje grunt do odbicia. Zło musi się wypalić, aby nie zatruwać szansy na lepszą przyszłość. Węgrzy przeszli tę drogę i po czasie rządów "komunistycznych złodziei", którzy doprowadzili ten kraj do bankructwa, zdobyli się wreszcie na mądrą decyzje oddania całkowitej władzy w ręce uczciwych prawicowców. Miejmy nadzieję, że u nas też tak się stanie. 

 

balzak
O mnie balzak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka