fot. Piotr Łysakowski
fot. Piotr Łysakowski
Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki
3117
BLOG

Pospieszalski jak Kononowicz? „Bliżej” smoleńskiego zamachu

Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki Polityka Obserwuj notkę 126
Jeśli więc Pospieszalski prowadzi swój program tak, że w jego finale jesteśmy Bliżej tezy zamachowej, to ma obowiązek wskazać ewentualne motywy tej zbrodni. Tymczasem owych motywów w całym programie ani widu ani słychu.
 
Obejrzałem nowy program Jana Pospieszalskiego w TVP Info. Cykl nosi tytuł – Jan Pospieszalski – Bliżej. Wczorajszy odcinek był poświęcony katastrofie smoleńskiej. Trzeba w tej sytuacji zapytać bliżej czego – w tej kwestii – jesteśmy po tym programie?
 
Muszę jasno powiedzieć, że tylko dzięki wypowiedziom Pawła Lisickiego i Andrzeja Stankiewicza nie narzuca mi się jednoznaczna konstatacja, że jesteśmy bliżej kompletnego szaleństwa. Wypowiedzi tych dwóch dziennikarzy sprawiły, że całość programu – choć z najwyższym trudem – trzymała się rzeczywistości. Jakie wnioski możemy jednak wysnuć po tej audycji?
 
Pierwszy jest taki, że stosunki między dziennikarzami są dziś dużo brutalniejsze niż na przykład między politykami. A zjawisko to w sposób skrajny dotyczy zaś głównego medium tak zwanego obozu „wolnych Polaków czyli Gazety Polskiej. Wycieczki Anity Gargas pod adresem dwóch, wymienionych powyżej, uczestników programu były tego jaskrawym przykładem. Od pewnego momentu Gargas odnosiła się do Lisickiego i Stankiewicza tak, jakby uważała ich redakcje i ich samych za zupełnie oczywisty element tak zwanych „mainstreamowych” mediów. Takie postawienie sprawy jest dowodem albo kompletnego obłędu albo – co gorsza – absolutnego cynizmu. Cynizmu iście bolszewickiego. Idzie bowiem prawdopodobnie o to, aby po stronie sceptycznych wobec oficjalnego wyniku smoleńskiego śledztwa mediów została sama Gazeta Polska. Sytuację taką dobrze znamy z historii. To przecież nie kto inny jak bolszewicy na pewnym etapie swej historii bardziej skupiali się na walce z bliższymi im ideowo mienszewikami niźli ze zwolennikami caratu. Pracownikom sakiewiczowych mediów wypada tylko pogratulować takich wzorców.
 
I kwestia druga. Konkluzja programu Pospieszalskiego była dość oczywista. Mianowicie taka, że słynna już hipoteza smoleńskiego zamachu jest wariantem niezwykle prawdopodobnym. Skoro więc tak, to trzeba zapytać samego Pospieszalskiego i tych uczestników jego audycji, którzy są tej tezy zwolennikami o jedną, podstawową sprawę. O elementarz w badaniu każdej zbrodni, także zamachu. O motywy jego potencjalnych sprawców. Pytam więc wprost: jakie motywy w przeprowadzeniu zamachu na Lecha Kaczyńskiego mieliby mieć Rosjanie? Przy założeniu, że byli by zainteresowani ograniczeniem wpływów PiSu na nasze życie publiczne, to co było dla nich lepsze? Odczekanie pół roku do niemal pewnej porażki Lecha Kaczyńskiego w walce o reelekcję czy poprzez ewentualny udany zamach „kanonizowanie” jego osoby jak wiecznego patrona tak zwanego obozu „niepodległościowego”? Odpowiedź nasuwa się sama i jest oczywista.
 
Jeśli więc Pospieszalski prowadzi swój program tak, że w jego finale jesteśmy Bliżej tezy zamachowej, to ma obowiązek wskazać ewentualne motywy tej zbrodni. Tymczasem owych motywów w całym programie ani widu ani słychu. Aż chce się – pytając o nie -  zacytować kultowego Krzysztofa Kononowicza: no gdzie one są? Gdzie są one?
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka