marta fi marta fi
222
BLOG

Historia, którą warto poznać.

marta fi marta fi Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

 Warto poznać tę historię, bo to historia prawdziwa, szlachetna, historia, która nie daje o sobie zapomnieć i co najważniejsze, która pomaga zachować wiarę w człowieka.

Mimo jej niewątpliwych zalet mam opory, żeby ją tu opisać. Obawiam się, że za późno. Za późno przyszło mi na myśl, żeby wspomnieć wam o niecodziennej historii pewnego wyjątkowego człowieka.

Ta przygoda zdarzyła się w minionej epoce - były to lata 1914-1917. Ja poznałam ją przed ok. dziesięciu laty. Tak po prostu trafiłam na film dokumentalny, który opowiadał o pewnej "nieudanej" wyprawie. Niekiedy przedsięwzięcie z pozoru nieudane może okazać się wielkim zwycięstwem - tak było w tym przypadku.

Przestaję kluczyć, nie będę was dłużej trzymać w napięciu - chodzi o wyprawę Ernesta Shackleton*a na biegun południowy, którą odbył na statku "Endurance" (nazwa okazała się prorocza). Wyobrażam sobie, że w tym momencie wielu z was powie, no oczywiście, że wiemy, znamy, czytaliśmy, oglądaliśmy. Jeśli tak, to świetnie! Zgodzicie się ze mną, że to niesamowita historia. Ja po obejrzeniu filmu, (jak wspomniałam, było to ok. roku 2002) postanowiłam odszukać wszystkie istniejące na ten temat materiały. Między innymi zdobyłam trzy książki (niestety w owym czasie, żadna nie była przetłumaczona na j. polski). Wśród nich była biografia Shackletona, wspomnienia z podróży napisane przez jednego z kompanów i ta najważniejsza, napisana przez samego bohatera.

Kiedy przymierzałam się do napisania tego tekstu, zaglądnęłam najpierw do internetu i tam dowiedziałam się, że niedawno ukazała się książka pt. "Południe" i to najprawdopodobniej jest ta, którą napisał sam Shackleton.

Polecam więc, polecam, polecam. Polecam księżkę, nie film, ani fabularny, ani dokumentalny, ani żadne streszczenie. Na to przyjdzie pora. 

Trzeba przeczytać książkę, żeby poczuć chociaż namiastkę tego, co czuli ci mężczyźni, którzy walczyli z naturą o przetrwanie. Trzeba ją przeczytać, żeby dowiedzieć się o ich nadludzkim wysiłku i o cudownym ocaleniu. To ocalenie zawdzięczali kapitanowi i jego wyjątkowym cechom charakteru, jak również, a może przede wszystkim - (nie mówi się o tym głośno)  Biblii, którą Shackleton zabrał ze sobą w podróż.

Potrzeba nam takich pięknych i prawdziwych historii, potrzeba nam przykładów takiego bohaterstwa, aby na moment zapomnieć o szpetnych kapitanach łajby zwanej Polską.

Przy okazji poszukiwań informacji, trafiłam na film dokumentalny z autentycznymi obrazami z wyprawy i z relacjami rodzin marynarzy - cały film w j. angielskim. To są te momenty, kiedy żałuję, że nie znam tego języka.

Film łatwo można znaleźć na jutubku. Nie zamieściłam linków, ponieważ polecam przede wszystkim książkę.

 

 

 

 

 

   

  

 

 

 

marta fi
O mnie marta fi

Marzy o nieznośnej lekkości bytu

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości