W ostatnim Newsweeku nowy redaktor naczelny Pan Tomasz Lis pisze we wstępniaku co myśli o kilku innych redaktorach. Aluzyjnie nawiązuje do wazeliniarstwa, lizusostwa jednego, tudzież do kondycji moralnej i przyzwoitości drugiego, który to ma nieszczęście kierować znanym tabloidem. Generalnie życzy im nie najlepiej. Nazajutrz redaktor Jacek Karnowski, bo to niego chodziło, w swoim portalu równie aluzyjnie pisze co sądzi o Lisie wciągając w to nieszczęsną Jane Austen i Nekadę Trepkę, którzy, ponieważ nie żyją nie mogą się w żaden sposób bronić. Ta wymiana uprzejmości trwa od jakiegoś czasu i staje się coraz bardziej gorąca i bezpośrednia. Obydwaj antagoniści coraz bardziej głupieją, a ich pióra to raczej już w tej chwili cepy. Pal licho czy się lubią, czy też się nienawidzą. Gorzej, że obydwaj mają w swoich rękach tygodnik i wpływowy portal, potężne narzędzia, które wykorzystują do załatwienia swoich prywatnych porachunków. Ja, Panowie redaktorzy oczekuję, że będziecie mnie informować, a jeżeli chcecie polemizować między sobą, to o sprawach ważnych i istotnych. Gazety i portale internetowe to nie miejsce żebyście sobie nawzajem wymieniali inwektywy, którym staracie się nadać formę mającą świadczyć o inteligencji, dowcipie i o waszej, jak uważacie, literackiej kulturze i erudycji. Jak macie problem, to umówcie się za rogiem i dajcie sobie po gębie, ale nie wypisujcie bzdur. Albo zachowujcie się jak dziennikarze, albo spadajcie.
