jr3 jr3
209
BLOG

Batman, czyli najlepsza lekcja patriotyzmu

jr3 jr3 Kultura Obserwuj notkę 0

Co zwariowany milioner w śmiesznym stroju niepoterza może mieć wspólnego z patriotyzmem, zastawia się zapewne czytelnik. On sam niewiele, ale poświęcony mu film mówi bardzo dużo o amerykańskim spojrzeniu na państwo i naród.


Superbohaterowie kojarzą się nam, Polakom, z wyjątkowo utalentowanymi postaciami, którzy w pojedynkę stawiają czoła złu i bez niczyjej pomocy ratują bezradny wobec sił ciemności świat.Amerykański superbohater – Batman – jest inny. To nie on sam ratuje miasto Gottham przed zniszczeniem, lecz robi to cała społeczność, w której każda jednostka ma wyznaczone swoje zadanie. Kiedy nad miastem przejmuje kontrolę wyrachowany manipulator Bane, strasząc całą Amerykę wizją wysadzenia go w powietrze w przypadku prób ewakuacji choćby jednego mieszkańca, Batman jest bezradny. Próbował uczynić zadość powołaniu superbohatera i sam jeden rzucił wyzwanie Bane’owi, ale przegrał. Jak można się było spodziewać po hollywoodzkich produkcjach, wkrótce potem los się odwrócił, ale nie dlatego, bo opanował nowy chwyt w sztuce walki czy wykorzystał tajną broń z laboratorium Wayne Enterprise.  Następnym razem Batman stawiał czoło Bane’owi i jego sługusom już nie sam, ale wraz z całym miastem. Pomagali mu wszyscy: poczynając od komendanta policji, zapatrzonego w niego detektywa oraz tysięcy pojedynczych gliniarzy, idąc przez wyśmienitą złodziejkę, a kończąc na genialnym wynalazcy panu Foxie i chłopaczkach z ubogich dzielnic. Gdyby nie komendant, nie udałoby się zapobiec przedwczesnej detonacji ukrytej w mieście bomby; gdyby nie pan Fox, wysiłki komendanta zdałyby się na nic; gdyby nie szeregowi policjanci, armia najemników diabolicznego Bane’a nie zostałaby pokonana; gdyby nie złodziejka, Batman zginąłby z rąk Bane’a.  Jak sam zauważył potem główny bohater filmu, każdy może być bohaterem. Innymi słowy: każdy, kto wypełnia swoją rolę, zwłaszcza w trudnych warunkach, daje przykład bohaterstwa. Miasto Gottham nie przetrwało dzięki Batmanowi, który chcąc walczyć samotnie, poniósł sromotną porażkę – ono przetrwało, bo jego mieszkańcy podjęli wspólny wysiłek, by je ocalić. Batman był tylko, a zarazem aż jednym z nich.


Gdzie tutaj patriotyzm? Patriotyzm to troska o dobro wspólne, wynika z przekonania, że jeśli chcę zadbać o swój interes, to wpierw muszę podjąć współpracę z moimi sąsiadami, i  zadbać o interes naszego sąsiedztwa,miasta i państwa.  Ważne: nie mogę przy tym liczyć na to, że ktoś nade mną, rząd i politycy załatwią sprawę za mnie. Sprawy sąsiedztwa powinny być rozwiązywane przez sąsiadów, bo któż lepiej wie, co jest dla niego dobre? Doskonale to ukazuje scena, w której prezydent wygłasza orędzie do mieszkańców zrewoltowanego miasta. Kiedy oznajmia on, mieszkańcy Gottham, nie jesteście sami, komendat policji oznajmia towarzyszącemu mu detektywowi: to znaczy, że jesteśmy sami. Ten sam człowiek posługuje się podobnym argumentem wobec starego druha, który początkowo nie chce angażować się w walkę przeciw Bane’owi.  Przekonuje, że wewnętrzne sprawy miasta nie zostaną rozwiązane przez ludzi z zewnątrz. Nie ma co liczyć na US Army, FBI czy federal government, bo co oni mogą wiedzieć o naszym mieście – przecież w obawie przed jego wysadzeniem zgodzili się na rządy watażki. Widać w tym tę amerykańską, zdrową nieufność do struktur państwa, którą zauważył Rafał Ziemkiewicz podczas swoich podróży do ojczyzny wolności.  Znów odwołam się do słów komendanta: struktury mogą stać się pętami. Jakże różni się ta nieufność od naszej polskiej niechęci do „onych”! W USA znajduje ona wyraz w wyborach sędziów, prokuratorów i szeryfów, a także setkach oddolnych inicjatyw, w jednorazowych akcjach podejmowanych dla dobra społeczności. W Polsce sprowadza się ona do obrzydzenia politykami i strachu przed współpracą z obcymi ludźmi, których łączy „tylko” narodowość i miejsce zamieszkania.  


Już widzę ten uśmieszek czytelnika, który dobrnąwszy do tego momentu chowa twarz w dłoniach widząc, jak kolejny krytyk od siódmej boleści na siłę doszukuje się głębi w zwyczajnym filmie rozrywkowym. Czy twórcy filmu naprawdę myśleli o daniu widzom lekcji patriotyzmu, naprawdę przemyśleli każde zdanie, by przekazać przesłanie o pięknie dzieła społecznego? Wątpię, aż tak naiwny nie jestem.  Ale dzieło Nolana i reszty, choć nie wyraża ono konkretnych poglądów, to pokazuje bardzo konkretną mentalność – te półświadome, tkwiące w ludziach poszczególnych narodowości, przekonanie, że coś po prostu powinno wyglądać i działać tak, a nie inaczej. Dla Amerykanów takie współdziałanie dla dobra wspólnego jest do tego stopnia oczywiste, że nawet tworząc film dla czystej rozrywki, nie wyobrażają sobie, żeby jednym z głównych bohaterów nie uczynić samych siebie.


Popatrzmy na nasze filmy. Czy kiedykolwiek my sami mogliśmy się poczuć bohaterami w naszej Polsce?

 

jr3
O mnie jr3

Fanatyk religijny, oszołom polityczny, smarkaty konserwatysta ;)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura