Media przy okazji rocznic historycznych lubią wspominać o co najmniej podejrzanej postawie Kościoła katolickiego wobec zwolenników Hitlera. Po internecie krążą zdjęcia biskupów z rękami w geście nazistowskiego pozdrowienia, a na salonach, jeśli już między kolejkami poruszy się temat katolicyzmu, to oprócz inkwizycji i krucjat wypomina mu się miłość do niemieckiego zbrodniarza.
Ludzie swoje, a historia swoje: właśnie mija 82 rocznica zarządzenia arcybiskupa Moguncji, który wobec rosnącej popularności Narodowosocjalistycznej Partii Robotniczej Niemiec zdecydował się publicznie potępić nazizm. W dokumencie znalazły się następujące zapisy:
1. Zabrania się katolikom wstępowania w szeregi partii hitlerowskiej.
2. Członkom partii hitlerowskiej zabrania się grupowego uczestniczenia w pogrzebach i podobnych uroczystościach kościelnych.
3. Żaden katolik – dopóki pozostaje członkiem partii hitlerowskiej – nie może przystępować do sakramentów świętych.
Uprzedzony do Kościoła czytelnik zauważy, że arcybiskup Moguncji to jeszcze nie Kościół niemiecki, jeden wróbel wiosny nie czyni. Miałby rację, gdyby nie wydarzenia, które nastąpiły dwa lata później, w sierpniu 1932 roku, pół roku przed wyborami, w których NSDAP zdobyło ponad połowę głosów. Decyzję mogunckiego hierarchy potwierdzili biskupi zebrani na konferencji episkopatu w Fuldzie zarzucając NSDAP, że wystąpienia jej członków i sympatyków mają charakter wrogi wobec wiary, a właściwie sprzeciwiają się fundamentalnym zasadom i nakazom Kościoła katolickiego. Tuż przed marcowymi wyborami m.in. biskupi Trewiru, Wurzburga oraz Warmii jednoznacznie odradzali katolikom głosowanie na partię Hitlera i zalecali poparcie prawicowego Centrum.
Niestety, o ile duchowni karnie podporządkowali się poleceniom pasterzy i nie pozwalali sobie na gesty poparcia dla partii Hitlera, przeszło połowa katolików postąpiła inaczej. Nuncjusz apostolski w Berlinie zauważał, że największym nieposłuszeństwem wykazywała się młodzież. W wyborach wzięło udział 39 milionów osób, z czego 13 milionów wyznawało katolicyzm. Mniej więcej połowa – 6-7 mlnnajprawdopodobniej poparło NSDAP, pomimo norm dyscyplinarnych wydanych przez episkopat w odniesieniu do tej partii.
To zwycięstwo stało się początkiem dyktatury najsłynniejszego zbrodniarza XX wieku. „Mądrości” ówczesnych ludzi o tym, że księża na niczym się nie znają, a Kościół powinien zająć się klepiącymi zdrowaśki babciami, a nie mieszać do polityki, przyniosły owoc w postaci Hitlera i jego kolesiów. Czy takie nieposłuszeństwo katolików względem pasterzy (rzekomo narzucających kajdany duszom wiernych) czegoś nam nie przypomina? A katolicki ciemnogród miał jednak rację, bo uważnie przeanalizował postulaty nazistów, zbadał nazistowskie programy przemówienia i publicystykę.Może warto przyglądać się pouczeniom Kościoła przez pryzmat zdrowego rozsądku, a nie modnych uprzedzeń?