jubel jubel
693
BLOG

ZYTA NAPLUŁA W TWARZ KACZYŃSKIEMU?

jubel jubel Polityka Obserwuj notkę 18

 

 

"Napluć w gębę" czy "dać w twarz" to zwyczajowe i ulubione na salon24.pl sformułowania, gdy ktoś kogoś zawiedzie, wyprowadzi w pole, itp - od Ludwika Dorna do pomniejszych gw1990 (choć zazwyczaj, nie wiedzieć czemu, hi, hi, używane w zestawieniu Tusk-Putin). Więc zgodnie z tą konwencją: czy tak należy określić zrobienie w bambuko prezesika przez Zytę Gilowską? Czy napluła mu w gębę? Uważam, że tak!
 
 
AKT PIERWSZY, ZYTKA SIĘ PALI DO DEBATY
 
 
Jeszcze kilka dni temu Zytka Gilowska aż się paliła do debaty wyborczej. Wygadywała różne dziwaczne rzeczy, spotykała się z Kaczyńskim, jadła z nim obiadki, zapewniała:
 
"Odchodząc z polityki powiedziałam, że bardzo dobrze pracowało się z panem premierem Jarosławem Kaczyńskim, że będę wspierała pana premiera Jarosława Kaczyńskiego w każdej formie i w każdych okolicznościach."
 
Ten pierwszy akt opisałem dokładniej tutaj: http://jubel.salon24.pl/340214,tw-beata-znowu-nadaje
 
 
No, i dał się Jaruś podpuścić, wysunął ją do wyborczej debaty a akolici rzucili się do uzasadniania (wbrew rozsądkowi i zapisom prawa), że Gilowska (jako członek RPP) może, jak najbardziej i nie ma sprawy, niech wystąpi. Wszelkie wątpliwości rozwiewał sam prezesik "udowadniając", że debata wyborcza jest jak najbardziej możliwa tylko Rostowski się boi:
 
"Zyta Gilowska "rozjechałaby" ministra finansów Jacka Rostowskiego i dlatego odmówił udziału w debacie z nią"
 
Wspomniał nawet coś o kaczych nóżkach:
 
"Prawda jest taka: pani prof. Gilowska po prostu pana Rostowskiego by - jak to się mówi - rozjechała, zresztą proszę przeczytać jej wywiad w +Uważam Rze+ i po prostu następuje ucieczka, rejterada na krzywych nogach"
 
 
AKT DRUGI, DO BUDY
 
Wczoraj jednak Prezes NBP (i jednocześnie przewodniczący RPP) zdecydowanie, choć niezwykle dyplomatycznie, skrócił smycz i założył kaganiec - publicznie na konferencji prasowej odczytał oświadczenie:
 
"Niezależność i apolityczność banków centralnych to światowy standard. Taka praktyka została zaszczepiona na grunt polskiego prawa. Mam obowiązek strzec tej autonomii i wiarygodności"
 
A Zyta Gilowska zrozumiała:
 
"Jestem świadoma praw, jakie obowiązują członka RPP. Osobiście uważam, że można sobie wyobrazić dobry dyskurs publiczny w każdym miejscu i czasie, o ile konwencja byłaby surowa, sprzyjająca wymianie poglądów, miała charakter ekspercki, przypominała debatę akademicką. Natomiast obecnie czas jest bardzo nerwowy i nie wydaje mi się, by było możliwe ustalenie warunków dyskursu z moim udziałem".
 
Aby nie było wątpliwości, wymierzając porządnego kopa swojemu pryncypałowi, dodała:
 
"debata wyborcza nie wchodziła w grę nigdy".
 
Aby było śmieszniej, zaczęła też iść na bakier z logiką i uskuteczniać łamańce słowne:
 
"to nie było poparcie, tylko było wsparcie".
 
Hmm... Wyszło nie tyle śmiesznie co żałośnie.
 
 
AKT TRZECI, ŻENADA
 
Dzisiaj biedne pisiaki, z Gilowską i Kaczyńskim na czele, kombinują jak ukryć swoje kolejne ośmieszenie i porażkę. Troszkę jakby dziwną metodą – to samoośmieszenie powiększając:
 
„Sądzę, że przyjęcie konwencji obowiązującej w dyskursie naukowym oraz wybór forum akademickiego stworzyłoby optymalne warunki dla racjonalnej rozmowy o faktach. Taka debata byłaby zgodna z przepisami prawa i pożyteczna dla obywateli. W takiej debacie mogę wziąć udział.
 
Zgadza się, w takiej MOGŁABYŚ wystąpić – co tłumaczyli pisiorom mądrzejsi od wielu dni – ale nie w debacie wyborczej, zrozum wreszcie:
 
 
HELLOŁ, PANI STARSZA!
(I TEN DRUGI, NA KRZYWYCH NOGACH)
 
WYBORY TO NIE NAUKA
 
POLITYCY TO NIE AKADEMICY
 
DEBATA WYBORCZA TO NIE DYSKURS NAUKOWY!
 
 
 
 
 
Jak na taką wundrwaffe, to niezły niewypał im wyszedł :)  Pamietajmy:
 
 
 
 
 POLACY ZASŁUGUJĄ NA WIĘCEJ!
 
 
 
 
 
 
A całowali się tak:
 
 
 
 
 I tak:
 
 
 
 
PS
No, dobra. Nawet jeśli nie napluła, to zrobiła z niego (i z siebie) niezłego durnia...
 
 
jubel
O mnie jubel

młody, mądry, piękny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka